, James_Henry_ _Dom_na_Placu_Waszyngtona 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

roszczeń, podczas gdy jej roszczenia stały w niezgodzie z właściwym
postępowaniem. Napisała tego dnia do Maurycego prosząc, aby odwiedził ją
nazajutrz; skreśliła tylko parę słów, niczego nie tłumacząc  wytłumaczy mu
wszystko w cztery oczy.
ROZDZIAA 20
Nazajutrz po południu usłyszała jego głos przy drzwiach, a potem kroki w hallu.
Przyjęła go w dużym, jasnym frontowym salonie, zapowiedziawszy służbie, żeby w
razie jakichś wizyt nikogo do niej nie wpuszczano. Nie obawiała się nadejścia
ojca, gdyż zawsze jezdził po mieście o tej porze. Gdy Maurycy stanął przed nią,
pierwsze, z czego zdała sobie sprawę, to że przedstawiał sobą widok jeszcze
milszy dla oka niż ten, jaki czułe wspomnienie przedtem malowało; drugie  że
uścisnął ją w ramionach. A gdy ją uwolnił z objęć, miała wrażenie, że teraz
istotnie rzuciła się w otchłań buntu, przez moment nawet zdawało jej się, że już
jest jego żoną.
Wyrzucał jej wielkie okrucieństwo, zapewnił, że był przez nią bardzo
nieszczęśliwy, i Katarzyna uświadomiła sobie gorzko zawiłość własnego
przeznaczenia, które kazało jej zadawać ból w rejonach najmniej pożądanych.
Pragnęła " wszakże, aby w miejsce wyrzutów, choćby nawet czułych, Maurycy
przyszedł jej z pomocą. Jest na pewno dostatecznie mądry, dostatecznie bystry na
to, żeby znalezć jakieś wyjście z ich kłopotów. Podzieliła się z nim tą wiarą i
młodzieniec przyjął jej zapewnienia, jakby uważał je za naturalne; wprzódy
jednak ja wybadał  co również było rzeczą naturalną  zamiast wziąć na siebie
wytyczenie drogi.
 Nie powinnaś była dopuścić, bym tak długo czekał  rzekł.  Sam nie wiem, jak
ja żyłem. Każda godzina zdawała się trwać wieki. Powinnaś się była wcześniej
zdecydować.
 Zdecydować?  zdziwiła się Katarzyna.
 Zdecydować, czy pozostaniesz przy mnie, czy też mnie poniechasz
 Och, Maurycy!  wybuchnęła tkliwym szeptem, przeciągając głoski, Katarzyna. 
Nigdy mi nie przyszło na myśl, żeby cię poniechać!
 Na cóż więc czekałaś?  rezonował gorliwie młody człowiek.
 Sądziłam, że ojciec mógłby... mógłby...  i nie dokończyła.
 Mógłby zobaczyć, jak się dręczysz?
 O nie. Tylko że mógłby na to spojrzeć innym okiem.
 I teraz posłałaś po mnie, żeby mi powiedzieć, iż nareszcie to uczynił, czy
tak?
Ten hipotetyczny optymizm przeszył bólem biedną Katarzynę.
 Nie, Maurycy  rzekła z powagą.  Ojciec ciągle tak samo się na to zapatruje.
 Czemu więc mnie zawezwałaś?
 Bo chciałam cię zobaczyć  wykrzyknęła z rozpaczj Katarzyna.
 Przyczyna godna pochwały, niewątpliwie. Ale czl chciałaś tylko mnie zobaczyć?
Nie masz mi nic do powie| dzenla?
Jego piękne, zniewalające oczy utkwiły w jej twarzy i za| stanawiała się nad
godną tego spojrzenia odpowiedzią. Je własne oczy podchwyciły na moment to
spojrzenie i pc wiedziała cicho:
 Tak, chciałam cię zobaczyć.  Ledwie to jednak wj głosiła, najbardziej
niekonsekwentnie w świecie ukrył, przed nim twarz.
Maurycy przyjrzał się jej uważnie.
 Czy poślubisz mnie jutro?  spytał nagle.
 Jutro?
 No to w przyszłym tygodniu... któregoś dnia w ciągi) miesiąca. '
 Nie lepiej byłoby poczekać?
 Poczekać na co?
Niezupełnie wiedziała, na co, lecz zatrwożył ją ten ogromny skok.
 Aż lepiej to przemyślimy
Pokręcił głową ze smutkiem i wyrzutem:
 Sadzałem, że przemyślałaś to przez te trzy tygodnie. Czy zamierzasz
deliberować nad tym jeszcze pięć lat? Mnie też dałaś czasu aż za wiele. Moje
biedactwo  dodał po chwili  nie jesteś ze mną szczera.
Katarzyna zapłoniła się aż po uszy i oczy jej zaszły łzamL
 Ach, jak możesz tak mówić?  wybąkała.
 Cóż, musisz się zdecydować: chcesz mnie czy nie?  rzekł Maurycy nader
rzeczowo.  Nie możesz zadowolić ojca, a zarazem minie. Musisz wybrać między
nami dwoma.
 Wybrałam ciebie  zapewniła go żarliwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl