, Kukliński Piotr Saga Dworek Pod Malwami 07 KrĂłlowe ZaułkĂłw 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jak to nie ma? - zdumiał się młynarz. - Przecież pół butelki było! Nie od razu
wypiłem, na pózniej zostało.
- Było, ale nie ma. Wylałam.
Aż podskoczył z oburzenia.
- Co takiego? Wylałaś!? Ja ci tu zaraz...
Porwałby się z posłania i spuścił jej lanie, gdyby miał siły wstać. Ale od dawna już
tego nie był w stanie zrobić. Pociągnął nosem płaczliwie.
- Własna córka! - zaszlochał. - Własna córka niczym najgorszy wróg. Wychowałem
ją, wypieściłem, a ona tak mi się odpłaca. Czy Ty to widzisz, dobry Panie Boże?
Natalia kłóciła się z ojcem często, ale miała też na niego swoje sprawdzone sposoby.
- Nie całkiem wylałam - oznajmiła. - Ale dam wam dopiero wtedy, jak
porozmawiamy. Nie wcześniej.
Młynarz westchnął z wyrazną ulgą.
- Oj, to chyba aż taka zła nie jesteś - zauważył przymilnym tonem. - Jakiś szacunek do
ojca jednak masz. Już myślałem, że naprawdę wylałaś. Przecież to marnotrawstwo i grzech.
Nie tego cię uczyłem.
Natalia wzruszyła ramionami.
- Posłuchajcie, ojciec - upomniała surowo. - Posłuchajcie, bo tylko gadacie i gadacie,
a nic z tego nie ma. Chcecie się napić?
Podeszła do kredensu, wyjęła butelkę. Rzeczywiście wódki było w niej jeszcze
niemało. Natalia napełniła szklankę i postawiła ją na stole, poza zasięgiem rąk młynarza.
- Najpierw mnie wysłuchajcie - zaproponowała. - Jak mnie wysłuchacie, dostaniecie
swoją flaszkę, i to na każdy dzień. Dbałam o was do tej pory, to i dalej będę. Ale trzeba coś
postanowić.
Wudkiewicz poprawił się w pościeli. Przeczucie mówiło mu, że córka ma coś
ważnego do zakomunikowania i domyślał się, że nie będzie to dla niego dobre.
- Co ty zamyślasz? - spytał, starając się nadać słowom grozny ton. - Co ty strasznego
zamyślasz, Natalia?
- Strasznego? - prychnęła. - Czemu strasznego? Nie gadajcie tyle, to się szybko
dowiecie.
Wzięła krzesło od stołu, postawiła je naprzeciw łóżka.
- Ojciec - powiedziała poważnym tonem. - Tak dalej nie może być. Musicie coś
postanowić, bo inaczej i dla was, i dla mnie zguba.
Nie odezwał się, zaskoczony tak poważnym tonem. Przecież młyn znowu idzie
dobrze.
- Teraz musicie postanowić - uzupełniła Natalia. - A potem możecie pić do woli.
Młyn idzie bez was, ale kto to sprawił? Ja sama. Zaś za ostatni rok, jak jesteście chory, tylko
wydatki mam na was, nie dochody.
- Ty smarkata! - syknął Wudkiewicz. - To zapomniałaś, co się należy ojcu?! Już
zapomniałaś o przykazaniach, o wychowaniu, o wszystkim?!
Wymachiwał rękami, ale Natalia siedziała nie- poruszona. Nie mógł jej dosięgnąć, o
czym szybko się przekonał, zobaczył też spokój córki i opadł na poduszki. Twarz przybrała
płaczliwy wyraz. Dawno już zrozumiał, że nic jej nie może nakazać, a jeśli coś chce mieć,
musi poprosić. Teraz to ona była władna we wszystkim.
- Nie zapomniałam - odezwała się Natalia po chwili. - Leżycie tu i sami nie wiecie,
jak naprawdę jest. A jest tak, że to ja jestem teraz młynarzem. Mam pomocnika, ale to ja
jestem młynarzem. Wy przez pół roku nie zarobiliście ani kopiejki, a nie wygląda na to,
byście kiedykolwiek wstali. Czas już spojrzeć prawdzie w oczy...
Wudkiewicz milczał ze spuszczonym wzrokiem. Rozumiał, że córka coraz bardziej
zdaje sobie sprawę z przewagi i nagle odczuł strach, czy nie zechce próbować swojej siły na
nim.
- Może już nigdy nie wstaniecie - ciągnęła Natalia bezlitośnie. - A ja będę z wami
miała krzyż Pański. Prawda, coś wam jestem winna za te wszystkie lata, to się staram jak
mogę. Ale wy mi wcale nie pomagacie, ojciec. Nic a nic.
- Jak ci pomogę? - zamruczał. - Wstać nawet nie potrafię...
- Nie pomagacie - powtórzyła Natalia z naciskiem. - Jak dawniej krzyczycie i
wyzywacie, jakbyście to nadal wy byli tu gospodarzem. A przecież nie jesteście i już nie
będziecie. Myślałam, że pójdziecie po rozum do głowy i sami to zobaczycie. A wy nic,
żadnej wdzięczności, żadnego szacunku za opiekę i starania. To wam powiem, że dalej tak
nie będzie. Chcecie mieć opiekę, musicie się o nią postarać. Bo co się wam zdaje? %7łe za
darmo będę was pielęgnować do końca życia?
Na czole młynarza pojawiły się kropelki potu.
- Co ty planujesz? - zapytał z niepokojem. - Co planujesz?
Natalia pokazała na siebie palcem.
- Za was planuję - oświadczyła. - Za was. Młyn idzie, ale do końca roku niedaleko, a i
pomocnik niezadowolony, chce robotę rzucić. Umyśliłam sama iść do pana Kalinowskiego i
prosić, żeby dzierżawę przedłużył. Może i przedłuży, ale trzeba zapłacić, co się należy, a ja
pieniędzy nie mam. To was pytam, czy nie macie gdzie jakich rubli schowanych. Bo wybór
jest tylko taki: albo dzierżawę opłacić i przedłużyć, albo pod kościół na żebry iść.
- Nie mam - szepnął Wudkiewicz. - Mówiłem przecież.
Natalia chyba nie spodziewała się innej odpowiedzi, ponieważ tą jakby się nie
przejęła. Miała przygotowany inny plan.
- Zatem trzeba zrobić tak - oznajmiła. - Za dzierżawę dacie panu Kalinowskiemu
dwieście rubli z moich pieniędzy posagowych.
Młynarz poruszył się niespokojnie. Pomysł nie zyskał jego aprobaty.
- Jak to z posagowych? - spytał zaniepokojony.
- Przecież nie wolno ruszać sumy przed czasem, inaczej strata będzie.
Natalia wydawała się pogodzona z losem.
- Strata już jest - zauważyła. - Jak się nie postaramy, katastrofa dopadnie nas lada
tydzień. Przemyślałam i przeliczyłam wszystko sto razy, nie ma innego wyjścia. Każcie
wypłacić dwieście z mojego posagu. Pójdę do pana Kalinowskiego, zapłacę co trzeba i będę
prosić o przedłużenie dzierżawy. Na pięć albo i dziesięć lat. Tylko w ten sposób uratujemy
młyn i naszą przyszłość.
Wudkiewicz nie odpowiedział. Wargi zaczęły mu drżeć i rozpłakał się półgłosem.
Natalia siedziała naprzeciw z kamienną twarzą. Wiedziała, że musi dać ojcu się wypłakać.
Aatwo teraz wpadał w użalanie się nad sobą, należało to przeczekać. Patrzyła na zakurzone
pelargonie na okiennym parapecie i czekała.
- Jakaś ty dobra - szlochał młynarz. - Jaka dobra! Przecież to twoja przyszłość. A ty
gotowa jesteś dla dobra rodziny poświęcić swój posag!
Natalia wzruszyła ramionami.
- Moja przyszłość? - powtórzyła. - Ona wcale nie od tego zależy, czy mam w posagu
sześćset czy osiemset rubli. Co innego młyn. Jak nie dostaniemy przedłużenia dzierżawy,
będzie z nami koniec. I z wami, i z moimi planami. Dlatego was pytam, ojciec: każecie
posłać po pieniądze? Pewnie je w banku macie, można by poprosić kogo zaufanego, żeby
przywiózł z miasta...
Wudkiewicz pokręcił głową.
- Zaraz, zaraz - przerwał córce, przypominając sobie, że ma jeszcze karty w ręku. -
Nie tak szybko. Muszę pomyśleć.
Oczy ojca zabłysły i Natalia zrozumiała, że jeszcze się nie poddał.
- Napić się daj - zażądał. - Zastanowię się i jutro pomówimy.
***
Rano Wudkiewicz obudził się w lepszym stanie. Gdy Natalia przyniosła mu mleka z
miodem, wydawał się ożywiony.
- Postanowiliście? - zapytała.
Młynarz wypił mleko, odstawił kubek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl