, Asher Jay Trzynaście powodĂłw 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiem zatem, że nie wrócisz, dopóki się nie ściemni. Co, jako
podglądacza amatora, bardzo mnie cieszy. Więc dzięki, Tyler.
Dzięki, że mi to tak ułatwiasz.
Czy Tyler słuchał tego, siedząc u Moneta i udając spokój,
podczas gdy przez cały czas zlewał się zimnym potem? A może
leżał w łóżku i gapił się wytrzeszczonymi oczyma przez okno?
Może zerknijmy sobie do środka, zanim wróci do domu, co?
W przedpokoju pali się światło i mam całkiem niezły ogląd. Widzę
więc dokładnie to, czego się spodziewałam: wszędzie dokoła leży
porozrzucany sprzęt fotograficzny. Masz tu niekiepską kolekcję,
Tyler. Obiektyw na każdą okazję.
Także i taki do zdjęć nocnych. Wygrał dzięki niemu konkurs
stanowy. Pierwsze miejsce w kategorii humor. Starszy mężczyzna
na spacerze z psem nocą. Pies przystanął, by obsikać drzewko, i
wtedy Tyler pstryknął fotkę. W noktowizorze wyglądało to tak,
jakby z psiego siusiaka dobywał się zielony promień lasera.
Wiem. Wiem. Już słyszę, co teraz mówisz.  To na potrzeby
kroniki. Dokumentuję życie szkolne . Nie wątpię, że to dlatego
twoi rodzice bez problemu wyłożyli na ten sprzęt tyle kasy. Ale czy
tylko do tego go wykorzystujesz? Do naturalnych, niepozowanych
zdjęć uczniów i ich sztubackich figlów?
Hmm, taa. Niepozowane zdjęcia sztubackich figlów.
Zanim tu przyszłam, pozwoliłam sobie sprawdzić w słowniku
znaczenie słowa niepozowany. Proszę, oto definicja, której
nauczyłam się na pamięć z myślą o was: o fotografii, zdjęciach
obiektów, które zachowują się naturalnie i spontanicznie, bez
pozowania.
No to jak, Tyler, czy w tę noc, kiedy wystawałeś pod moim
oknem, zachowywałam się twoim zdaniem wystarczająco
spontanicznie? Czy udało ci się złapać mnie w całej naturalnej,
niepozowanej&
Ciii& Słyszeliście?
Prostuję się i opieram łokcie na stoliku.
Nadjeżdża samochód.
Osłaniam uszy dłońmi.
Czy to ty, Tyler? Naprawdę się zbliża. Już widać światła.
Zza słów Hannah dolatuje mnie odgłos silnika.
Moje serce bez dwóch zdań uważa, że to ty. Boże, jak wali.
Samochód skręca na podjazd.
Słychać odgłos opon szorujących po asfalcie. Silnik
pracujący na luzie.
To ty, Tyler. To ty. Nie zgasiłeś silnika, więc mogę dalej
mówić. I tak, to jest podniecające. Zdecydowanie rozumiem już, na
czym polega ten dreszczyk.
Musiał czuć się strasznie, słuchając tego. A już zupełnie
koszmarnie, wiedząc, że nie jest jedynym słuchaczem.
Okej, moi mili, gotowi? Drzwiczki samochodu& i& Ciii& !
Długie milczenie. Jej oddech jest cichy. Opanowany.
Trzaśnięcie drzwi. Dzwonienie kluczy. Odgłos kroków.
Otwieranie kolejnych drzwi.
Dobra, Tyler. Lecimy na żywo. Zamknąłeś drzwi i wszedłeś
do środka. Teraz albo odmeldowujesz się u rodziców, mówiąc, że
wszystko poszło wspaniale i to będzie najlepsza kronika szkolna w
dziejach, albo na spotkaniu nie było dość pizzy i walisz prosto do
kuchni.
Pozwolisz, że tymczasem trochę się cofnę i opowiem
wszystkim, jak to się zaczęło. A jeśli coś pokręciłam z chronologią,
Tyler, skontaktuj się z resztą bohaterów tych taśm i poinformuj ich,
że zacząłeś podglądać dużo wcześniej, zanim cię przyłapałam.
Zrobicie to, prawda? Wszyscy? Uzupełnicie to, czego nie
dopowiedziałam? Bo każda historia, którą tu opowiadam,
pozostawia tyle pytań bez odpowiedzi.
Bez odpowiedzi? Odpowiedziałbym na każde pytanie,
Hannah. Ale nigdy żadnego nie zadałaś.
Na przykład jak długo mnie śledziłeś, Tyler? Skąd wiedziałeś,
że w tamtym tygodniu moi rodzice wyjeżdżają z miasta?
Zamiast pytać, wtedy, tej nocy na imprezie, zaczęłaś się na
mnie wydzierać.
Okej, czas na małe wyznanie. Jedna z zasad w mojej rodzinie
jest taka, że kiedy rodziców nie ma w domu, nie wolno mi umawiać
się z chłopcami. Choć nigdy się nie zdobędą, by to przyznać, moi
staruszkowie uważają, że mogę ciut za dobrze się bawić i,
podochocona, zaprosić chłopca do domu.
Już wam mówiłam, że plotki, które wszyscy słyszeliście na
mój temat, nie są prawdziwe. I nie są. Jednak nigdy nie
twierdziłam, że jestem wcieleniem cnót wszelakich. Mimo zakazu
umawiałam się z chłopcami na mieście pod nieobecność rodziców,
ale tylko dlatego, że nie musiałam wtedy wcześnie meldować się w
domu. I jak dobrze wiesz, Tyler, w wieczór, kiedy to wszystko się
zaczęło, chłopiec, z którym się spotkałam, odprowadził mnie aż do
drzwi. Stał obok, kiedy wyciągałam klucz, by otworzyć& po czym
odszedł.
Boję się sprawdzić, ale zastanawiam się, czy ludzie siedzący
w kawiarni patrzą na mnie. Czy się domyślają po moich reakcjach,
że nie słucham muzyki? A może nikt nie zwrócił uwagi. Bo niby
dlaczego? Z jakiego powodu kogoś miałoby interesować, czego
słucham?
Zwiatło w sypialni Tylera jest nadal zgaszone, więc albo
odbywa szczegółową rozmowę z rodzicami, albo jest bardzo
głodny. Nie ma sprawy, Tyler, jak sobie chcesz. Będę po prostu
dalej opowiadała o tobie.
Miałeś nadzieję, że zaproszę tego chłopca do środka? A może
poczułbyś wtedy zazdrość?
Mieszam kawę drewnianym mieszadełkiem.
Tak czy owak, gdy znalazłam się już w środku  sama! 
umyłam twarz i wyszorowałam zęby. A kiedy weszłam do swojego
pokoju& Pstryk.
Każdy zna dzwięk, jaki wydaje aparat fotograficzny, kiedy
robi się zdjęcie. Nawet niektóre cyfrówki, ze względów
sentymentalnych, wyposażono w taki. A ja zawsze mam otwarte
okno, choćby na kilka centymetrów, żeby wpuścić świeże
powietrze. Dlatego od razu się zorientowałam, że ktoś stoi na
zewnątrz.
Ale nie chciałam uwierzyć. To było zbyt przerażające, bym
mogła to przyznać sama przed sobą pierwszego dnia urlopu moich
rodziców. Zwykła paranoja, tłumaczyłam sobie. Nieczęsto bywam
sama w domu, nie jestem do tego przyzwyczajona.
Jednak nie byłam na tyle głupia, by rozbierać się przed
oknem. Więc usiadłam na łóżku& Pstryk.
Ależ kretyn z ciebie, Tyler. W gimnazjum niektórzy myśleli,
że jesteś upośledzony umysłowo. Ale nic z tych rzeczy. Jesteś po
prostu zwykłym idiotą.
A może to wcale nie był odgłos migawki, wmawiałam sobie.
Może to zwykłe skrzypnięcie. Moje łóżko ma drewnianą ramę,
która trochę skrzypi. O, właśnie. Tak, to na pewno to.
Przykryłam się kołdrą i rozebrałam pod nią. Potem włożyłam
piżamę, jak najwolniej i najuważniej, bojąc się, by ktokolwiek stoi
tam na zewnątrz, nie strzelił następnego zdjęcia. Kompletnie nie
wiedziałam, co może kręcić takiego podglądacza.
Ale poczekajcie, kolejny trzask migawki potwierdziłby, że
ktoś tam jest, prawda? Mogłabym wtedy zadzwonić na policję i&
Tyle że, prawdę mówiąc, nie bardzo wiedziałam, co zrobić.
Rodzice wyjechali. Byłam sama. Uznałam, że zignorowanie tego
będzie najlepszym rozwiązaniem. I choć był na zewnątrz, zbyt się
bałam tego, co może się wydarzyć, jeśli zobaczy, że sięgam po
telefon.
Głupie? Jeszcze jak. Ale czy trzymało się kupy? Jak
najbardziej& W tamtej chwili.
Powinnaś była wezwać policję, Hannah. Może to
powstrzymałoby pęd tej śnieżnej kuli, o której mówisz. Tej, która
przewaliła się po nas wszystkich.
Ale jak to się stało, że Tyler mógł tak łatwo zajrzeć do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl