,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ulicy patrolowanej przez Rhoada, który czekał, aż komuś skończy się wykupiony czas. Podporucznik Budget natychmiast rozpoznał czerwonego dżipa cherokee. Wierzyć mu się nie chciało, że skierował go na ten sam parking, co poprzednio. Co z tym facetem? Robi to celowo? Ma taką przypadłość, jak ci ludzie, którzy nagle chorują zawsze wtedy, gdy chcą iść do lekarza? Dżip wjechał na parking przed Kmartem i stanął dokładnie tak samo jak wtedy przed budynkiem banku. Budget wysiadł z radiowozu i podszedł do drzwi kierowcy. Winowajca ubrany był w strój myśliwski. Był brudny i miał szkliste oczy. Z tyłu w kojcu siedział pies. Budget popukał w obudowę swego radionadajnika. Bubba otworzył okno. Proszę wysiąść z samochodu powiedział policjant. Panie poruczniku, a nie mogę dać panu prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego jak poprzednio? Całą noc nie spałem i zgubiłem się w lesie, polując na szopy po bezdrożach, bo tam już nie było asfaltu. Zdumiewające, że pozwala sobie na takie rasistowskie wystąpienie. yle pan wybrał chwilę na takie słowa, panie Fluck odrzekł Budget lodowatym tonem. I ile pan upolował, co? Strzelał pan do nich, czy je pan wieszał? Znajdujemy je tylko na drzewach wyjaśnił Bubba. O tej porze nie wolno do nich strzelać. Budget otworzył drzwi i zmierzył go od stóp do głowy. Chętnie by go teraz pobił. Przyszło mu na myśl, że mogłoby mu to ujść na sucho jak Rodneyowi Kingowi. Ale nie byli w Kalifornii. Gdy dostrzeżemy je na drzewach Bubba mówił szybko, gdyż był zdenerwowany tylko świecimy im w oczy. Oczywiście najpierw znajdują je psy. Bo to przecież one tropią szopy. Budget spojrzał na Torbę. Pies wyglądał na dosyć łagodnego. Jakie psy? Pitbulle? Dobermany? spytał z nienawiścią w głosie policjant. Nie, nie. Psy na szopy. A ten z tyłu to też pies na szopy ? I to jeden z najlepszych. Budget dalej patrzył na Torbę, która odwzajemniła mu się spojrzeniem. Nagle zaczęła szczekać i chciała się wyrwać z kojca. Siedz cicho i nie ruszaj się! zawołał Budget. Jeśli ten pies się wydostanie, to będziesz pan miał pan spore kłopoty. Patty Passman już miała wychodzić do samochodu, gdy w słuchawkach odezwał się patrol. Tu dwieście osiemnaście oznajmił Budget. Słucham, dwieście osiemnaście. Nerwowo spojrzała na zegarek. Odcinek sześć, osiem, zero, zero na obwodnicy Midlothian. Mam do sprawdzenia rejestrację BUB-AH. Przyjęłam. Zgłoszenie dwieście osiemnaście o siódmej czterdzieści osiem. Patty denerwowała się coraz bardziej. Chowając zapalniczkę, Bubba zauważył kawałek wystającego spod fotela colta magnum anaconda. Ogarnęło go przerażenie. Przewoził broń i nie miał na nią pozwolenia. Kopnął rewolwer, starając się odsunąć go z pola widzenia. Nie udało się jednak i nierdzewna stal błyszczała wyraznie. Bubba powoli sięgnął ręką w dół w kierunku podłogi, ale miał za krótką rękę, aby dosięgnąć broni, nie pochylając się cały. Dobrze wiedział, że nie powinien sprawiać wrażenia, iż chce coś schować pod fotelem. Jeszcze raz spróbował kopnąć rewolwer i wtedy zdał sobie sprawę, że broń o coś zahaczyła. Wyobraził sobie, że jakaś śruba, dzwignia lub wystająca sprężyna może właśnie naciskać na spust. Przed oczami stanęła mu nitka pociągająca za dzwignię. Każdy najmniejszy ruch groził wystrzałem. Dla Brazila służba na cmentarzu nie zaczęła się najlepiej. Było mu gorąco i zwrócił na siebie uwagę komarów. Potrzeba skorzystania z toalety przezwyciężyła odczucia estetyczne oraz przyzwoitość i w końcu ulżył sobie za krzewem azalii obok działki oznakowanej słupkami w kształcie drzew symbolizujących Wielkiego Leśnika Zwiata czy coś w tym rodzaju. Brazil był zmęczony czekaniem na Weeda. Nie mógł ścierpieć, że będzie musiał przyznać rację Virginii. Co więcej musiał dać znać do centrali, że potrzebuje transportu. Na myśl o tym aż się skręcał ze złości. Wszyscy policjanci w eterze i wszyscy podsłuchujący ich ludzie dowiedzą się, że podporucznik Andy Brazil został na cmentarzu Hollywood bez środka transportu. Już słyszał te docinki i wyobrażał sobie głosy żartownisiów: O, nasz przystojniak dostał przydział do walki z nieboszczykami . Patrol jedenaście powiedział do radionadajnika. Słucham, jedenaście natychmiast odezwała się Patty Passman. Jestem na cmentarzu Hollywood. Potrzebuję jakiegoś środka transportu. Przyjęłam. Zgłoszenie jedenastki o siódmej czterdzieści dziewięć. Pięćset sześćdziesiąt dwa, zgłoś się. Tu pięćset sześćdziesiąt dwa odezwał się Rhoad. Słysząc numer patrolu Gadającego w pudełko , Brazil skrzywił się niechętnie. O nie, nie proś go, żeby mnie zabierał. Pięć-sześć-dwa. Natychmiast potrzebny jest transport z cmentarza Hollywood. Głos podporucznik Passman ulegał lekkim zniekształceniom w eterze. Nie pierwszy raz przekazywała zgłoszenia Rhoadowi, żeby go odciągnąć od swego nielegalnie zaparkowanego wozu, ale tym razem Otis nie zamierzał dać za wygraną. Jakie jest twoje położenie? zapytała Patty Passman Rhoada. Tu patrol pięćset sześćdziesiąt dwa. Róg Broad i Czternastej. Przyjęłam. Zgłoszenie pięć-sześć-dwa o siódmej pięćdziesiąt. Tu patrol pięć-sześć-dwa, odbiór. Rhoad ponownie wywołał Patty Passman. Słucham, pięć-sześć-dwa. Tu pięć-sześć-dwa mówił. Muszę się zatrzymać w pewnym miejscu. Mogę odebrać jedenastkę około ósmej trzydzieści. Tu jedenastka odezwał się Brazil. Centrala, nie możesz mi wysłać innego patrolu? Muszę się stąd szybko wydostać. Patty Passman w panice spojrzała na zegarek i pośpiesznie zjadła połowę czekoladowej ekierki. Jedenastka, to niemożliwe poinformowała Brazila. Wszystkie inne jednostki są niedostępne. Może ktoś inny po mnie przyjedzie? Pozostałe jednostki są niedostępne powtórzyła. To nieprawda. Wszyscy przysłuchujący się tej rozmowie dobrze wiedzieli, że o tej porze panował w eterze niewielki ruch i nic nie wskazywało na to, żeby wszystkie jednostki lub choćby połowa były zajęte. Nie rozłączaj się powiedziała do Brazila. Tu jedenastka. W jego głosie czuło się narastające zdenerwowanie. No to niech pięć- sześć-dwa po mnie przyjedzie. Tu pięć-sześć-dwa. Rhoad, nie czekając na przekazanie mu wiadomości, zwrócił się bezpośrednio do Brazila: Jestem róg Broad i Dziewiątej. Przyjedziesz zabrać mnie stąd czy nie? Nie, to niemożliwe, muszę się zatrzymać w pewnym miejscu. Centrala, nie możesz dać mi innego transportu? poprosił ponownie Andy. Jedenastka, to niemożliwe. Pięć-sześć-dwa jest już w drodze. Tu pięć-sześć-dwa. Nie jestem w drodze. Muszę się zatrzymać. Patty Passman skończyła ekierkę. Potrzebuję, żeby mnie ktoś stąd natychmiast zabrał oznajmił Brazil. Tu pięć-sześć-dwa. Jedenastka, ja nie mogę. Z różnych stron miasta zaczęły się odzywać rozbawione głosy innych policjantów, proszących Rhoada i Brazila o kontynuowanie rozmowy. Centrala do jednostek jedenastej i pięć-sześć-dwa krzyknęła do swego mikrofonu podporucznik Passman. Sprawa skończona. Bez odbioru. Udało jej się spowodować ciszę w eterze, ale tylko chwilowo. Tu pięć-sześć-dwa. Rhoad nie rezygnował, był niestrudzony. Centrala, nie możesz wysłać kogoś innego? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|