, Cornwell Patricia Judy Hammer 02 Krzyz poludnia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ulicy patrolowanej przez Rhoada, który czekał, aż komuś skończy się wykupiony czas.
Podporucznik Budget natychmiast rozpoznał czerwonego dżipa cherokee. Wierzyć mu się
nie chciało, że skierował go na ten sam parking, co poprzednio. Co z tym facetem? Robi to
celowo? Ma taką przypadłość, jak ci ludzie, którzy nagle chorują zawsze wtedy, gdy chcą iść do
lekarza?
Dżip wjechał na parking przed Kmartem i stanął dokładnie tak samo jak wtedy przed
budynkiem banku. Budget wysiadł z radiowozu i podszedł do drzwi kierowcy. Winowajca
ubrany był w strój myśliwski. Był brudny i miał szkliste oczy. Z tyłu w kojcu siedział pies.
Budget popukał w obudowę swego radionadajnika. Bubba otworzył okno.
 Proszę wysiąść z samochodu  powiedział policjant.
 Panie poruczniku, a nie mogę dać panu prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego jak
poprzednio? Całą noc nie spałem i zgubiłem się w lesie, polując na szopy po bezdrożach, bo tam
już nie było asfaltu.
Zdumiewające, że pozwala sobie na takie rasistowskie wystąpienie.
 yle pan wybrał chwilę na takie słowa, panie Fluck  odrzekł Budget lodowatym tonem.  I
ile pan upolował, co? Strzelał pan do nich, czy je pan wieszał?
 Znajdujemy je tylko na drzewach  wyjaśnił Bubba.  O tej porze nie wolno do nich
strzelać.
Budget otworzył drzwi i zmierzył go od stóp do głowy. Chętnie by go teraz pobił. Przyszło
mu na myśl, że mogłoby mu to ujść na sucho jak Rodneyowi Kingowi. Ale nie byli w Kalifornii.
 Gdy dostrzeżemy je na drzewach  Bubba mówił szybko, gdyż był zdenerwowany  tylko
świecimy im w oczy. Oczywiście najpierw znajdują je psy. Bo to przecież one tropią szopy.
Budget spojrzał na Torbę. Pies wyglądał na dosyć łagodnego.
 Jakie psy? Pitbulle? Dobermany?  spytał z nienawiścią w głosie policjant.
 Nie, nie. Psy na szopy.
 A ten z tyłu to też  pies na szopy ?
 I to jeden z najlepszych.
Budget dalej patrzył na Torbę, która odwzajemniła mu się spojrzeniem. Nagle zaczęła
szczekać i chciała się wyrwać z kojca.
 Siedz cicho i nie ruszaj się!  zawołał Budget.  Jeśli ten pies się wydostanie, to będziesz
pan miał pan spore kłopoty.
Patty Passman już miała wychodzić do samochodu, gdy w słuchawkach odezwał się patrol.
 Tu dwieście osiemnaście  oznajmił Budget.
 Słucham, dwieście osiemnaście.  Nerwowo spojrzała na zegarek.
 Odcinek sześć, osiem, zero, zero na obwodnicy Midlothian. Mam do sprawdzenia
rejestrację BUB-AH.
 Przyjęłam. Zgłoszenie dwieście osiemnaście o siódmej czterdzieści osiem.  Patty
denerwowała się coraz bardziej.
Chowając zapalniczkę, Bubba zauważył kawałek wystającego spod fotela colta magnum
anaconda. Ogarnęło go przerażenie. Przewoził broń i nie miał na nią pozwolenia.
Kopnął rewolwer, starając się odsunąć go z pola widzenia. Nie udało się jednak i nierdzewna
stal błyszczała wyraznie. Bubba powoli sięgnął ręką w dół w kierunku podłogi, ale miał za krótką
rękę, aby dosięgnąć broni, nie pochylając się cały. Dobrze wiedział, że nie powinien sprawiać
wrażenia, iż chce coś schować pod fotelem.
Jeszcze raz spróbował kopnąć rewolwer i wtedy zdał sobie sprawę, że broń o coś zahaczyła.
Wyobraził sobie, że jakaś śruba, dzwignia lub wystająca sprężyna może właśnie naciskać na
spust. Przed oczami stanęła mu nitka pociągająca za dzwignię. Każdy najmniejszy ruch groził
wystrzałem.
Dla Brazila służba na cmentarzu nie zaczęła się najlepiej. Było mu gorąco i zwrócił na siebie
uwagę komarów. Potrzeba skorzystania z toalety przezwyciężyła odczucia estetyczne oraz
przyzwoitość i w końcu ulżył sobie za krzewem azalii obok działki oznakowanej słupkami w
kształcie drzew symbolizujących Wielkiego Leśnika Zwiata czy coś w tym rodzaju.
Brazil był zmęczony czekaniem na Weeda. Nie mógł ścierpieć, że będzie musiał przyznać
rację Virginii. Co więcej musiał dać znać do centrali, że potrzebuje transportu. Na myśl o tym aż
się skręcał ze złości.
Wszyscy policjanci w eterze i wszyscy podsłuchujący ich ludzie dowiedzą się, że
podporucznik Andy Brazil został na cmentarzu Hollywood bez środka transportu. Już słyszał te
docinki i wyobrażał sobie głosy żartownisiów:  O, nasz przystojniak dostał przydział do walki z
nieboszczykami .
 Patrol jedenaście  powiedział do radionadajnika.
 Słucham, jedenaście  natychmiast odezwała się Patty Passman.
 Jestem na cmentarzu Hollywood. Potrzebuję jakiegoś środka transportu.
 Przyjęłam. Zgłoszenie jedenastki o siódmej czterdzieści dziewięć. Pięćset sześćdziesiąt
dwa, zgłoś się.
 Tu pięćset sześćdziesiąt dwa  odezwał się Rhoad.
Słysząc numer patrolu  Gadającego w pudełko , Brazil skrzywił się niechętnie. O nie, nie
proś go, żeby mnie zabierał.
 Pięć-sześć-dwa. Natychmiast potrzebny jest transport z cmentarza Hollywood.  Głos
podporucznik Passman ulegał lekkim zniekształceniom w eterze.
Nie pierwszy raz przekazywała zgłoszenia Rhoadowi, żeby go odciągnąć od swego
nielegalnie zaparkowanego wozu, ale tym razem Otis nie zamierzał dać za wygraną.
 Jakie jest twoje położenie?  zapytała Patty Passman Rhoada.
 Tu patrol pięćset sześćdziesiąt dwa. Róg Broad i Czternastej.
 Przyjęłam. Zgłoszenie pięć-sześć-dwa o siódmej pięćdziesiąt. Tu patrol pięć-sześć-dwa,
odbiór.  Rhoad ponownie wywołał Patty Passman.
 Słucham, pięć-sześć-dwa.
 Tu pięć-sześć-dwa  mówił.  Muszę się zatrzymać w pewnym miejscu. Mogę odebrać
jedenastkę około ósmej trzydzieści.
 Tu jedenastka  odezwał się Brazil.  Centrala, nie możesz mi wysłać innego patrolu?
Muszę się stąd szybko wydostać.
Patty Passman w panice spojrzała na zegarek i pośpiesznie zjadła połowę czekoladowej
ekierki.
 Jedenastka, to niemożliwe  poinformowała Brazila.  Wszystkie inne jednostki są
niedostępne.
 Może ktoś inny po mnie przyjedzie?
 Pozostałe jednostki są niedostępne  powtórzyła.
To nieprawda. Wszyscy przysłuchujący się tej rozmowie dobrze wiedzieli, że o tej porze
panował w eterze niewielki ruch i nic nie wskazywało na to, żeby wszystkie jednostki  lub
choćby połowa  były zajęte.
 Nie rozłączaj się  powiedziała do Brazila.
 Tu jedenastka.  W jego głosie czuło się narastające zdenerwowanie.  No to niech pięć-
sześć-dwa po mnie przyjedzie.
 Tu pięć-sześć-dwa.  Rhoad, nie czekając na przekazanie mu wiadomości, zwrócił się
bezpośrednio do Brazila:  Jestem róg Broad i Dziewiątej.
 Przyjedziesz zabrać mnie stąd czy nie?
 Nie, to niemożliwe, muszę się zatrzymać w pewnym miejscu.
 Centrala, nie możesz dać mi innego transportu?  poprosił ponownie Andy.
 Jedenastka, to niemożliwe. Pięć-sześć-dwa jest już w drodze.
 Tu pięć-sześć-dwa. Nie jestem w drodze. Muszę się zatrzymać.
Patty Passman skończyła ekierkę.
 Potrzebuję, żeby mnie ktoś stąd natychmiast zabrał  oznajmił Brazil.
 Tu pięć-sześć-dwa. Jedenastka, ja nie mogę.
Z różnych stron miasta zaczęły się odzywać rozbawione głosy innych policjantów,
proszących Rhoada i Brazila o kontynuowanie rozmowy.
Centrala do jednostek jedenastej i pięć-sześć-dwa  krzyknęła do swego mikrofonu
podporucznik Passman.  Sprawa skończona. Bez odbioru.
Udało jej się spowodować ciszę w eterze, ale tylko chwilowo.
 Tu pięć-sześć-dwa.  Rhoad nie rezygnował, był niestrudzony.  Centrala, nie możesz
wysłać kogoś innego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl