,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kleopatry. - Ciepło czy zimno? - zapytała, podchodząc do pokrytej freskami ściany. Jonathan dopiero po dłuższej chwili pojął, że Samantha bawi się z nim w popularną dziecięcą grę. - Zimno. Dziewczyna zrobiła parę kroków. 122 RS - A teraz? - Zimno. - Jonathan usiadł po turecku i schrupał kawałek papai. - Zimno czy zimniej? - Zimniej! - A teraz? - Zimno, zimniej, najzimniej! Samantha stała w miejscu z rękoma założonymi na piersiach: - Trzeba myśleć logicznie - mruknęła do siebie. Jonathan był przekonany, że śliczna pani profesor wkrótce rozwiąże zagadkę. Jej umysł pracował niezmordowanie. Hazardowi wydawało się niekiedy, że słyszy cichy szum impulsów biegnących wzdłuż połączeń nerwowych w mózgu profesor Wainwright. - Gdzie umieściłabym sekretne przejście? - dobiegł go cichy, zadumany głos. Samantha rozglądała się uważnie po pokoju. - Dobre pytanie. - Jonathan podłożył sobie poduszkę pod głowę. Rozwiązywanie problemu zapewne potrawa kilka minut; musiał zadbać o swoją wygodę. Samantha chodziła na czworakach po podłodze. - Często się tak wygłupiasz? - O co ci chodzi? - No wiesz, mam na myśli posiłki w środku nocy, rozwiązywanie dziwacznych problemów, pełzanie w szlafroku po podłodze. - Raczej nie - odparła z roztargnieniem Samantha. 123 RS - Ja również - wyznał Jonathan - ale to przyjemne wariactwo. - Po chwili milczenia dodał: - Nie mógłbym tylko chodzić na czworakach po podłodze w piżamie, bo w ogóle jej nie noszę. - Ani ja - mruknęła nieobecna duchem dziewczyna. Jonathan oniemiał. - Piżamy są okropnie niewygodne. - Owszem. - Próbowałam spać w nocnej koszuli, ale to mi również nie odpowiada. Samantha sięgnęła po lupę. - Dlaczego? - wykrztusił Joanthan. - Koszula okropnie się zwija. Raz omal się nie udusiłam kawałkiem takiej bawełnianej szmaty. Jonathan splótł dłonie i zacisnął je z całej siły. Był człowiekiem o bardzo żywej wyobrazni. Tym razem jednak imaginacja stała się dla niego przyczyną okropnych męczarni. Natychmiast stanęła mu przed oczyma postać Samanthy: jej piękne, długie, obnażone nogi... koszula odsłaniająca... niemal wszystko. - Nie zapytałaś, skąd wiedziałem, że pan Green zawraca ci głowę - zapytał, by uwolnić się od natrętnych wizji. - Chętnie posłucham. - Brałem prysznic - Jonathan nie dodał, że był to zimny prysznic, nie pierwszy tego wieczoru - gdy usłyszałem jego charakterystyczny rechot. - Od tego dzwięku ciarki przechodzą mi po plecach. - Zastanowiło mnie, co pan Green robi w tym skrzydle pałacu kwadrans po dwunastej, więc postanowiłem go namierzyć. - Namierzyć? 124 RS - Zawodowy slang. Chciałem go mieć na oku, sprawdzić, co zrobi, dokąd pójdzie. - A przy okazji i mnie szpiegowałeś. - Nie da się ukryć - odparł Jonathan z ciężkim westchnieniem. - Bogu dzięki! - oświadczyła Samantha. - Nie sądzę, żebym potrafiła się pozbyć tego faceta. To wyjątkowy natręt, który nie rozumie słowa nie". : - Dziwi cię to? - rzucił ostro Jonathan i zacisnął wargi. - Crispy Green nie jest jedynym mężczyzną, który ma kłopoty ze zrozumieniem znaczenia tego słowa. Wielu facetów zachowuje się tak, jakby go w ogóle nie znali - odparła z irytacją Samantha. - Dlatego trzymasz się od nich z daleka? - Między innymi, - Samantha klasnęła nagle w dłonie z radości. - Udało się, Jonathanie! Znalazłam. Oto sekretne przejście! 125 RS ROZDZIAA DWUNASTY - Jak na to wpadłaś? - wypytywał niecierpliwie Jonathan. - To bardzo proste - oznajmiła Samantha, poprawiając zsuwające się z nosa okulary. - Coś mnie tknęło, żeby policzyć umieszczone przy drzwiach przyciski. Wiadomo, do czego służy każdy z nich... - Samantha zrobiła pauzę dla większego efektu. - Tylko jeden wydaje się niepotrzebny. Od razu pomyślałam, że otwiera sekretne przejście. Samantha nie miała skłonności do samochwalstwa, lecz cieszyła się dokonanym odkryciem. Jonathan obdarzył śliczną panią profesor radosnym uśmiechem i protekcjonalnie dotknął jej ramienia. - To była łatwa zagadka, prawda, mój drogi Watsonie? - mruknął, przybierając mądrą minę Sherlocka Holmesa, patrona detektywów. Samantha nacisnęła guzik. Fragment ściany przesunął się w bok, otwierając przejście do sypialni Jonathana. - Voila ! - zawołała tryumfalnie dziewczyna. - Brawo, pani profesor! - Dzięki za słowa uznania, panie Hazard - odparła uśmiechnięta [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|