, D234. Simms Suzanne Prześliczna mądrala 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kleopatry.
- Ciepło czy zimno? - zapytała, podchodząc do pokrytej freskami
ściany. Jonathan dopiero po dłuższej chwili pojął, że Samantha bawi
się z nim w popularną dziecięcą grę.
- Zimno.
Dziewczyna zrobiła parę kroków.
122
RS
- A teraz?
- Zimno. - Jonathan usiadł po turecku i schrupał kawałek papai.
- Zimno czy zimniej?
- Zimniej!
- A teraz?
- Zimno, zimniej, najzimniej!
Samantha stała w miejscu z rękoma założonymi na piersiach:
- Trzeba myśleć logicznie - mruknęła do siebie. Jonathan był
przekonany, że śliczna pani profesor wkrótce rozwiąże zagadkę. Jej
umysł pracował niezmordowanie. Hazardowi wydawało się niekiedy,
że słyszy cichy szum impulsów biegnących wzdłuż połączeń
nerwowych w mózgu profesor Wainwright.
- Gdzie umieściłabym sekretne przejście? - dobiegł go cichy,
zadumany głos. Samantha rozglądała się uważnie po pokoju.
- Dobre pytanie. - Jonathan podłożył sobie poduszkę pod głowę.
Rozwiązywanie problemu zapewne potrawa kilka minut; musiał
zadbać o swoją wygodę. Samantha chodziła na czworakach po
podłodze.
- Często się tak wygłupiasz?
- O co ci chodzi?
- No wiesz, mam na myśli posiłki w środku nocy,
rozwiązywanie dziwacznych problemów, pełzanie w szlafroku po
podłodze.
- Raczej nie - odparła z roztargnieniem Samantha.
123
RS
- Ja również - wyznał Jonathan - ale to przyjemne wariactwo. -
Po chwili milczenia dodał: - Nie mógłbym tylko chodzić na
czworakach po podłodze w piżamie, bo w ogóle jej nie noszę.
- Ani ja - mruknęła nieobecna duchem dziewczyna. Jonathan
oniemiał. - Piżamy są okropnie niewygodne.
- Owszem.
- Próbowałam spać w nocnej koszuli, ale to mi również nie
odpowiada. Samantha sięgnęła po lupę.
- Dlaczego? - wykrztusił Joanthan.
- Koszula okropnie się zwija. Raz omal się nie udusiłam
kawałkiem takiej bawełnianej szmaty.
Jonathan splótł dłonie i zacisnął je z całej siły. Był człowiekiem
o bardzo żywej wyobrazni. Tym razem jednak imaginacja stała się dla
niego przyczyną okropnych męczarni. Natychmiast stanęła mu przed
oczyma postać Samanthy: jej piękne, długie, obnażone nogi... koszula
odsłaniająca... niemal wszystko.
- Nie zapytałaś, skąd wiedziałem, że pan Green zawraca ci
głowę - zapytał, by uwolnić się od natrętnych wizji.
- Chętnie posłucham.
- Brałem prysznic - Jonathan nie dodał, że był to zimny prysznic,
nie pierwszy tego wieczoru - gdy usłyszałem jego charakterystyczny
rechot.
- Od tego dzwięku ciarki przechodzą mi po plecach.
- Zastanowiło mnie, co pan Green robi w tym skrzydle pałacu
kwadrans po dwunastej, więc postanowiłem go namierzyć.
- Namierzyć?
124
RS
- Zawodowy slang. Chciałem go mieć na oku, sprawdzić, co
zrobi, dokąd pójdzie.
- A przy okazji i mnie szpiegowałeś.
- Nie da się ukryć - odparł Jonathan z ciężkim westchnieniem.
- Bogu dzięki! - oświadczyła Samantha. - Nie sądzę, żebym
potrafiła się pozbyć tego faceta. To wyjątkowy natręt, który nie
rozumie słowa  nie". :
- Dziwi cię to? - rzucił ostro Jonathan i zacisnął wargi.
- Crispy Green nie jest jedynym mężczyzną, który ma kłopoty ze
zrozumieniem znaczenia tego słowa. Wielu facetów zachowuje się
tak, jakby go w ogóle nie znali - odparła z irytacją Samantha.
- Dlatego trzymasz się od nich z daleka?
- Między innymi, - Samantha klasnęła nagle w dłonie z radości. -
Udało się, Jonathanie! Znalazłam. Oto sekretne przejście!
125
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
- Jak na to wpadłaś? - wypytywał niecierpliwie Jonathan.
- To bardzo proste - oznajmiła Samantha, poprawiając zsuwające
się z nosa okulary. - Coś mnie tknęło, żeby policzyć umieszczone przy
drzwiach przyciski. Wiadomo, do czego służy każdy z nich... -
Samantha zrobiła pauzę dla większego efektu. - Tylko jeden wydaje
się niepotrzebny. Od razu pomyślałam, że otwiera sekretne przejście.
Samantha nie miała skłonności do samochwalstwa, lecz cieszyła
się dokonanym odkryciem. Jonathan obdarzył śliczną panią profesor
radosnym uśmiechem i protekcjonalnie dotknął jej ramienia.
- To była łatwa zagadka, prawda, mój drogi Watsonie? -
mruknął, przybierając mądrą minę Sherlocka Holmesa, patrona
detektywów.
Samantha nacisnęła guzik. Fragment ściany przesunął się w bok,
otwierając przejście do sypialni Jonathana.
- Voila ! - zawołała tryumfalnie dziewczyna.
- Brawo, pani profesor!
- Dzięki za słowa uznania, panie Hazard - odparła uśmiechnięta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl