, 330. James Susanne Dziedzic z Kornwalii 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

choć obawiam się, że nie zdołam dorównać Pat  powiedziała, podchodząc do
barku.
Sebastian usiadł w fotelu ze swoją whisky, podczas gdy Fleur
skierowała się do kuchni.
88
R
L
T
 Zrobię omlety z serem, mogą też być z szynką!  zawołała.
 Wystarczy ser  odpowiedział.  Mogę w czymś pomóc?
Uśmiechnęła się do siebie.
 Nie, dam sobie radę. Ale pozwolę ci zrobić pózniej kawę.
To dziwne, jak szybko przestali myśleć o biednym, kochanym Bensonie.
Przynajmniej w tej chwili Sebastian wydawał się mniej rozstrojony.
Dochodziła już niemal jedenasta, zanim usiedli, każde z tacą na
kolanach, i rozkoszowali się miękkimi, ociekającymi masłem omletami i
cienko pokrojonymi kromkami razowego chleba.
 Myślę, że Pat byłaby z ciebie dumna  powiedział Sebastian,
zbierając skórką chleba resztę dania.  To było fantastyczne. Od lunchu nie
miałem nic w ustach.
 Pewnie smakowało ci, bo byłeś głodny. Tak jak ja.
Wzięła od niego tacę, potem poszła do kuchni, by nastawić czajnik.
Nagle Sebastian znalazł się przy niej, stanął za nią, położył obie dłonie na jej
talii, potem zsunął je delikatnie na biodra  tylko na chwilę... Z trudem
zdołała opanować rozkoszny dreszcz, wywołany tym dotykiem. Odwróciła się
instynktownie i wskazała półkę z ekspresem i kawą.
 Proszę bardzo. Twoja kolej.
Siedzieli na kanapie przy migającym w kącie telewizorze i popijali kawę
w przyjacielskim i  zdaniem Fleur  beztroskim nastroju. %7ładne z nich nie
odczuwało potrzeby rozpoczynania rozmowy. Potem Sebastian rozejrzał się
dokoła.
 Bardzo tu u ciebie przytulnie. Na każdym kroku widać twój gust, jeśli
mogę tak powiedzieć.
Uśmiechnęła się.
89
R
L
T
 Mieszkam tu od trzech lat. I od razu zmieniłam, ile się dało, bez
konieczności burzenia ścian.
Ojciec pomógł mi się urządzić, ale wszystko wybierałam sama.
Szczególnie lubię sypialnię. To największy pokój i jest z niego widok na park.
Po prostu muszę widzieć trawę i drzewa  jakąkolwiek zieleń  bo to
pomaga mi zapomnieć o zgiełku i zamieszaniu i ceglanych ścianach od frontu.
Czasem widuję dzieci bawiące się w parku i ludzi, wyprowadzających psy na
spacer.
Zamilkła gwałtownie, zastanawiając się, czy powinna wspominać o
psach, ale Sebastian przytaknął ruchem głowy.
 Tak, to zadziwiające, co ludziom może dać kilka akrów trawy. Parę
lat temu czasami zabierałem Bensona do miasta, ale to się nie sprawdziło. Był
o wiele szczęśliwszy w domu.  Upił łyk kawy.
 I jest tam teraz.
Odstawił pusty kubek na mały stolik i zaczął niechętnie wstawać.
 Pójdę już.
 Minęła północ  odpowiedziała spokojnie.
 Możesz... tu zostać.
Nie spodziewał się tego usłyszeć i serce zaczęło mu bić szybciej.
 Hm... zaparkowałem niedaleko, a dojazd do domu zajmie mi jakieś
pół godziny.
Wzruszyła ramionami i też wstała.
 Jak chcesz. Uważam, że jestem ci winna nocleg i wyżywienie za
pomalowanie sufitu. A w niedzielę zawsze robię na śniadanie jajka na
bekonie.
Dokładnie w tej chwili zadzwonił telefon. Na twarzy Fleur natychmiast
pojawił się wyraz zatroskania. Marszcząc brwi, spojrzała na Sebastiana, potem
90
R
L
T
podniosła słuchawkę. Zanim miała okazję coś powiedzieć, oboje usłyszeli
głos Mii:
 Fleur? Och, nie wyciągnęłam cię chyba z łóżka?
 Nie, oczywiście, że nie... O co chodzi?
 To Mat! Zerwaliśmy ze sobą przed chwilą. Och, Fleur, to było
okropne! Kłóciliśmy się i on... on... trzasnął drzwiami i wybiegł z mieszkania!
Pomimo widocznego cierpienia przyjaciółki, Fleur nie zdołała
powstrzymać uśmiechu.
 W święta myślałam, że jesteście w dobrych stosunkach.
 Bo byliśmy. Wszystko układało się idealnie, ale miałaś rację 
mężczyzni zawsze chcą rządzić.  Znowu wydmuchała głośno nos.
Fleur próbowała przekazać Sebastianowi na migi, co się dzieje. Zakryła
słuchawkę dłonią i wyszeptała:
 Mam jej powiedzieć, że tu jesteś? Uśmiechnął się szeroko i wyszeptał:
 Czemu nie?
Wysłuchawszy jeszcze paru histerycznych wybuchów Mii, Fleur
powiedziała łagodnie:
 Słuchaj, jest tu ktoś, z kim może zechcesz pogadać... Sebastian.
 Seb? Co się dzieje? Myślałam, że przyjedzie do Londynu w
przyszłym tygodniu.
 Może lepiej porozmawiaj z nim sama i pozwól mu się wytłumaczyć 
powiedziała, oddając słuchawkę mężczyznie.
 Cześć, siostro. O co poszło tym razem?
Wydawało się, że stateczny ton głosu Sebastiana dobrze wpływa na Mię.
Uspokajała się, w miarę jak wyjaśniała mu sytuację. Słuchał, uśmiechając się
do Fleur.
Po kilku minutach wyżalania się Mia spytała:
91
R
L
T
 Ale... dlaczego jesteś w mieszkaniu Fleur? Czy coś się stało?
 Słuchaj, to dość długa historia i sądzę, że lepiej będzie, jeśli się
spotkamy...
 Och tak, proszę. Wpadniesz do mnie jutro na lunch? Nie zniosę
samotności w niedzielę. I namów Fleur, żeby przyszła...
Ustaliwszy wszystkie szczegóły jutrzejszego lunchu w mieszkaniu Mii,
Sebastian odłożył słuchawkę.
 No cóż, z twoją rodziną nie można się nudzić  powiedziała Fleur.
Uśmiechnęła się, uniosła ramiona nad głowę i przeciągnęła się, ziewając. 
Muszę iść do łóżka. Nie ma sensu, żebyś wracał teraz do domu, skoro
wybierasz się jutro na lunch do Mii. Wasze mieszkania dzielą mile, o wiele
wygodniej będzie pojechać do niej ode mnie. Więc  uśmiechnęła się sennie
do niego i odwróciła, by pójść do swojego pokoju  zaraz dam ci poduszki i
kołdrę, a potem pokażę, jak zmienić tę kanapę w bardzo wygodne zapasowe
legowisko.
92
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Obudziwszy się rano, Fleur dopiero po chwili przypomniała sobie
wydarzenia minionej nocy... Czy Sebastian był naprawdę tutaj i spał w jej
salonie? Usiadła szybko. Tak, to nie był sen, upewniała samą siebie.
Odrzuciła kołdrę, sięgnęła po szlafrok i poszła do łazienki. Lepiej
będzie, jeśli umyje się i szybko ubierze, żeby Sebastian mógł wziąć prysznic,
pomyślała. Może skorzystać z jej przyborów toaletowych, ale nie miała
zestawu do golenia. Wzruszyła ramionami. To był jego problem, nie jej.
Kiedy wyszła z sypialni, z zaskoczeniem stwierdziła, że kanapa została
złożona, a Sebastian zniknął bez śladu.
Powoli przeszła do kuchni, czując nagłe zniechęcenie. Potem skrzywiła
się. Najwyrazniej miał powód, by wyjść z jej mieszkania, no i co z tego?
Pójdzie sama do Mii, a czy on się tam zjawi, czy nie, to bez znaczenia. W tym
momencie usłyszała, że otwierają się drzwi frontowe. Wyszła szybko do holu
i zobaczyła Sebastiana, trzymającego w dłoniach dwie duże papierowe torby.
 Dzień dobry, Fleur. Wziąłem twoje klucze ze stolika w holu, żebym
mógł wejść do środka, na wypadek gdybyś jeszcze się nie ocknęła.
Pomyślałem, że jeśli nie zrobię czegoś ze śniadaniem, nigdy nie dotrzemy do
Mii.
Minął ją, wszedł do kuchni, położył zakupy na półce i włączył czajnik.
 Wiem, że zawsze w niedzielę smażysz jajka na bekonie, ale przyszło
mi do głowy, że dziś nie będzie na to czasu. Więc kupiłem ciepłe rogaliki i
świeże bułki.
Uśmiechnęła się.
93
R
L
T
 Przepraszam, że tak pózno się obudziłam. I dziękuję, że zadbałeś o
śniadanie. Poza tym lunch u Mii jest zawsze bardzo obfity, więc lepiej
zachować apetyt na pózniej.
 Tak właśnie myślałem  odpowiedział, zalewając wodą mieloną
kawę w ekspresie. Sięgnął po dwa kubki. Zerknął na chwilę w górę.  Sufit
jest w porządku. Nie sądzę, bym zostawił jakiś niepomalowany fragment.
 Jest idealny  zapewniła.  Tym razem nie chciałam prosić ojca o
pomoc. Zamierzałam zrobić wszystko sama. Ale jestem naprawdę
zadowolona, że się pojawiłeś. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl