, Cartland Barbara Zdążyć z miłością 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piętnaście funtów.
- Może powinien pan najpierw poradzić się, zanim się
zdecyduje - zaproponowała Larina z niepokojem.
- Cóż, zabawię się w hazardzistę - uśmiechnął się pan
Donaldson i usiadł przy biurku, przy którym Larina także
często siadała. Był to mebel dość ciężki, nie miał w sobie nic z
elegancji biurka matki, które stało na górze.
- Wypiszę dla pani czek. Będzie pani mogła go jutro
zrealizować. - Pan Donaldson wyjął z kieszeni książeczkę
czekową. - Zdąży pani kupić wszystko w ciągu trzech dni?
- Tak, na pewno - powiedziała Larina.
- W tym czasie ja zarezerwuję miejsce na statku z Dover
do Calais i w pociągu do Rzymu, a potem Neapolu.
- Nie mogę w to wszystko uwierzyć! - wykrzyknęła
Larina.
- Dam pani znać, o której przyjadę po panią w czwartek.
Mam wrażenie, że będzie to wcześnie rano.
Nie mam nic przeciwko temu. Pan Donaldson wypisał
czek.
- Jeśli zechce pani skontaktować się ze mną wcześniej,
znajdzie mnie pani pod tym adresem.
Chciał wyjąć z kieszeni wizytówkę, lecz w ostatniej chwili
zmienił zamiar i zapisał adres na kawałku papieru.
- Proszę wezwać posłańca, a zjawię się tak szybko,, jak to
możliwe.
- Jestem pewna, że niczego nie będę potrzebować, będę
zbyt zajęta zakupami - odparła Larina.
- Oczywiście - uśmiechnął się pan Donaldson. - %7łyczę
miłej zabawy. Choć sądzę, że nie będzie pani potrzebować
zbyt wyszukanych kreacji. Pan Farren nie czuje się najlepiej,
więc zapewne nie będziecie państwo zbyt wiele się bawić.
- Nie, oczywiście, nie - odpowiedziała Larina.
- Ogrody willi są przepiękne - powiedział pan Donaldson.
- Ludzie mówią, że są najpiękniejsze w całych południowych
Włoszech. Sama willa też jest wspaniała! Kiedyś należała do
słynnego rzymskiego senatora. Ale spodziewam się, iż pan
Farren wszystko pani opowie osobiście.
- Mam wrażenie, że śnię! - powiedziała Larina. - Gdyby
pan wiedział, ile to wszystko dla mnie znaczy...
Przerwała nagle. Zbyt wiele intymnych uczuć zdradziła
już temu obcemu człowiekowi.
- Rozumiem - rzekł pan Donaldson. - Ja też często tak się
czuję, kiedy jestem z panem... - zawahał się, jakby nie
wiedział, jakiego nazwiska ma użyć - Farrenem i jego braćmi.
- Podszedł w kierunku drzwi. - Proszę mi wybaczyć, panno
Milton - powiedział - ale muszę jeszcze załatwić wiele spraw
przed czwartkiem. Zostało już mało czasu. Larina
odprowadziła go do drzwi.
- Do widzenia, panie Donaldson, Dziękuję, bardzo
dziękuję - pomachała mu na pożegnanie.
- Do widzenia, panno Milton - odpowiedział poważnie.
Wracając Larina zauważyła, że pan Donaldson wsiadł do
samochodu stojącego w dole ulicy, w którym czekał szofer.
Patrzyła zaskoczona.
Samochód!
W Londynie było ich zaledwie kilka, budziły powszechne
zdziwienie, a często nawet niepokój.
Elvin nigdy nie wspominał o samochodach i Larina
zupełnie nie wyobrażała go sobie za kierownicą tego
brzydkiego pojazdu, który wzbija tumany kurzu i drażni
konie.
- Kiedy przyjdzie dzień, że będę musiał jezdzić do
pacjentów samochodem - słyszała, jak często powtarzał jej
ojciec - rzucę praktykę. Jak można tak zakłócać ludziom
spokój! Dla niektórych może się to skończyć nawet atakiem
apopleksji!
- Tak, a przy tym jakie to brudne i śmierdzące! - dodała
matka Lariny.
- Zwiat zwariował na punkcie szybkości - denerwował się
pan Milton - szybsze pociągi, szybsze statki, samochody
szalejące po drogach, przejeżdżające dzieci, psy. Jak to
wszystko się skończy?
- No właśnie, jak - westchnęła pani Milton. - Dla mnie nie
ma nic milszego niż spokojna jazda wygodnym powozem.
Ale w tajemnicy Larina zawsze pragnęła wsiąść do
samochodu. Zerkając jeszcze w stronę pana Donaldsona,
żałowała prawie, że nie może się znalezć teraz u jego boku.
Już sam odgłos silnika wydawał jej się podniecający.
Lecz gdy zamykała drzwi, uświadomiła sobie, iż od tej
chwili wszystko wydawało się ekscytujące. Jak to w ogóle jest
możliwe, że za trzy dni jedzie do Włoch?
Italia, którą zawsze pragnęła zobaczyć, o której tyle się
uczyła, czytała i rozmawiała z ojcem.
No i Sorrento!
Nie śmiała powiedzieć o tym panu Donaldsonowi, ale
Sorrento szczególnie ją interesowało, gdyż to właśnie tutaj
Odyseusz oparł się kuszeniu Syren. Zatkał swoim
towarzyszom uszy woskiem i polecił przywiązać się do
masztu okrętu, by nie ulec Syrenim głosom.
Ze wszystkich książek, które dzięki ojcu przeczytała,
najbardziej zaciekawiły ją te o Grekach.
Doktor Milton szczególnie interesował się odkryciami
archeologicznymi w Pompei i Herkulanum, a także
grobowcami, które ostatnio odkryto w Egipcie. Nie
przeszkadzało mu to jednak podsuwać córce książki o religii i
historii wszystkich starożytnych cywilizacji.
Dzięki temu Larina wiedziała, że Sorrento leży w Zatoce
Neapolitańskiej, której okolice zamożni Rzymianie upodobali
sobie do budowy swoich letnich willi. Przed Rzymianami
ziemie te były skolonizowane przez Greków, którzy wznieśli
na szczycie wzgórza świątynię Ateny.
Ze wszystkich lektur te o cywilizacji greckiej fascynowały
Larinę najbardziej. Próbowała przejąć od ojca sympatię do
bogów asyryjskich i babilońskich, lecz ci wydawali jej się
pozbawieni subtelności, a nawet wulgarni. Z kolei bóstwa
egipskie, a szczególnie ich zwierzęce cechy, były według niej
groteskowe.
Grecy nie mieli tak wspaniałych monarchów jak egipscy
faraoni, nie mieli też życiodajnego Nilu ani nie stworzyli
piramid. Mimo to, według Lariny, cywilizacja grecka miała w
sobie coś, czego brakowało innym kulturom - swoistą jasność,
którą uosabiał bóg Apollo.
Jako bóg światła, niebiańskiego promieniowania, każdego
ranka przemierzał nieboskłon. Niezwykle męski, emanujący [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl