,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to przybrało formę pragnienia kontaktu ze Zwiatem , które nie byłoby zapośredniczone w języku. Sądzę, że zarówno wczesny, jak i pózny Wittgenstein czuł to pragnienie bardzo głęboko, ale uznał, iż nie jest ono możliwe do spełnienia. Myślę też, że Conant jest na właściwej ścieżce, kiedy stwierdza: celem [Traktatu] jest pokazanie nam, że poza nie znajduje się niewyrażalna prawda, ale raczej (& ) einfach Unsinn, po prostu nonsens 20. Jak się wydaje, Wittgenstein myślał, że pragnienie wykroczenia poza granice tego, co wyrażalne, potrzeba przedarcia się poprzez język do ,,czegoś lepszego , było czymś więcej niż tylko stosunkowo niezwykłą formą obsesyjnej neurozy taką, którą on sam dzielił z podobnymi mu nieszczęśnikami. Najwidoczniej wierzył on, że potrzeba ta jest częścią kondycji ludzkiej. Sądził, że poprzez uważniejsze spoglądanie na rezultaty poddawania się takiemu pragnieniu, możemy osiągnąć lepsze zrozumienie tego, co znaczy być ludzką istotą. Jest z pewnością prawdą, iż pragnienie pozostawania w kontakcie z czymś, co pozostaje takie same, pomimo tego, że jest opisywane na różne sposoby, stale pojawia się w filozofii. Stawianie oporu wobec wittgensteinowskiej krytyki definicji ostensywnych lub wobec doktryny względności odniesienia Putnama może być łatwo postrzegane jako manifestacja takiego pragnienia. Potrzeba zepchnięcia na bok języka i dotarcia bezpośrednio do rzeczywistości umacnia ideę, że czynności wskazywania wyznaczają położenie punktów stycznych - miejsc, gdzie język łączy się ze światem: Oto, co rozumiemy, kiedy mówimy ! . Uważam, że to samo pragnienie leży u podstaw próby Kripkego, aby używać wyrażenia ta konkretna rzecz jako sposobu określenia przedmiotu niezależnie od jego opisu. Wzmacnia to upieranie się Timothy ego Williamsona przy tezie mówiącej, że ontologia jest bardziej pierwotna niż filozofia języka, ponieważ, pace Sellars, definując słowa na przykład określenia przyrodnicze musimy wskazywać na prawdziwe okazy 21 . To prowadzi do wielu innych prób znalezienia tego, co Derrida nazwał spokojną obecnością poza zasięgiem gry . Ale nie jest oczywistym, że to pragnienie, które czasami manifestuje się jako potrzeba wydawania nieartykułowanego dzwięku (DF, 126)22 , ma głębokie korzenie. Pragnienie może być podzielane przez Parmenidesa, Mistrza Eckharta, Russella, Heideggera i Kripkego bez bycia przynależnym do kondycji ludzkiej. Czy naprawdę jesteśmy w stanie powiedzieć, że to pragnienie jest manifestacją tego, co Conant nazywa naszymi najgłębszymi zamętami w duszy ? Wittgenstein był z pewnością przekonany, że tak. Ale to przekonanie może nam powiedzieć więcej o Wittgensteinie, niż o filozofii. Im bardziej ktoś się zastanawia nad związkiem pomiędzy technicznym użyciem filozofii przez Wittgensteina a jej codziennym 20 J. Conants: op. cit., s. 197. 21 Williamson: Past the linguistic turn, op.cit., s. 111. 22 W polskim tłumaczeniu nie udało się znalezć tego fragmentu. 28 RICHARD RORTY użyciem, tym bardziej zdaje się, że zredefiniował on filozofię jako wszystkie te złe rzeczy, które mam ochotę zrobić . Takie przekonujące redefinicje filozofii są cechą charakterystyczną próby wycofania się z rozumienia filozofii jako trwającej rozmowy i ujęcia tej rozmowy jako przeciwstawnej jej stałemu, ahistorycznemu tłu. Uważa się, że znajomość tego tła pozwoli raczej na krytykowanie samej rozmowy, niż na przyłączenie się do niej. Kantowski zwrot transcendentalny i pózniejszy zwrot lingwistyczny były, jak już powiedziałem, przykładami takich właśnie nieuchronnych i nieudanych prób wycofania się z rozmowy. Kant nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób udało mu się zdobyć tak wielką nieempiryczną wiedzę o granicach myśli. Filozofowie, którzy zgodzili się z Bergmannem, że filozoficzne problemy są problemami języka, nie byli w stanie uporać się z faktem, że ich ujęcia logiki języka były jedynie praktycznymi sugestiami o tym, jak najlepiej moglibyśmy rozmawiać. Jak tylko porzucimy projekt wycofania się , będziemy myśleć o dziwnych sposobach, w jakich rozmawiają filozofowie, nie jako o tych, które mają być wynikające z samej egzystencji, ale jako propozycje mówienia w inny sposób, na równi z propozycjami naukowców i poetów. Możemy przyznać, że kilku filozofów jest niczym ,,ludzie dzicy, prymitywni, którzy słysząc mowę ludzi cywilizowanych, pojmują ją błędnie i wysnuwają stąd najdziwaczniejsze wnioski (DF, 194). Większość z nich jednak tego nie robi. Przyczyniają się raczej do postępu cywilizacji. Posiadłszy wiedzę o ścieżkach donikąd, którymi podążaliśmy w przeszłości, zależy im na tym, aby przyszłym pokoleniom poszło lepiej. Jeśli spojrzymy na filozofię w ten historycystyczny sposób, powinniśmy porzucić ideę, że istnieje szczególny związek pomiędzy czymś zwanym językiem , a czymś innym zwanym filozofią . Richard Rorty, 24.05.2006 r. Tłum. Dominika Aukoszek, Aukasz Wiśniewski Przekład przejrzał Marek Kwiek. Za korektę tekstu i cenne uwagi dziękujemy Aukaszowi Kłosowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|