,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wywalony), roku w dziale reklamy Remington Rand Corporation (która produkowała artykuły biurowe, a nie, jak się obawiałem, karabiny), trzech lat w Time , roku w Look i trzech lat w McCall s , ukończyłem moją pierwszą powieść i ujrzałem ją w druku. Jak już powiedziałem i powtarzam, pierwszy rozdział napisałem od ręki, w ciągu jednego poranka w roku 1953, przy moim biurku w agencji reklamowej (korzystając z idei i słów, które przyszły mi do głowy poprzedniej nocy). Ukazał się w siódmym numerze kwartalnika New World Writing w 1955 roku pod tytułem Paragraf 18 . (Dostałem za niego dwadzieścia pięć dolarów. W tym samym numerze znalazł się opublikowany pod pseudonimem rozdział z książki Jacka Kerouaca W drodze ). W roku 1957, kiedy pracowałem w Time i powieść była na półmetku, podpisałem na nią umowę z Bobem Gottliebem w wydawnictwie Simon & Schuster (połowę honorarium wynoszącego tysiąc pięćset dolarów wypłacono mi przy podpisaniu, drugą połowę miałem dostać po przyjęciu kompletnego manuskryptu). Powieść została ukończona na początku 1961, kiedy pracowałem w McCall s i opublikowana w pazdzierniku tego samego roku pod tytułem Paragraf 22 . (To, co być może słyszeliście, jest prawdą: liczba w tytule została zmieniona, aby uniknąć zbieżności z wydaną w tym samym czasie powieścią Leona Urisa Mila l8 ). Wbrew temu, co sądzą ludzie, nie odniosła natychmiastowego sukcesu, takiego przynajmniej, jakiego doczekały się w całym kraju pierwsze książki Normana Mailera, Jamesa Jonesa i innych. Nie była bestsellerem i nie zdobyła żadnych nagród. Miała recenzje dobre, średnie, lecz zdarzały się i takie, które były złe, bardzo złe, chciałoby się powiedzieć (a ja należę do tych, którzy mogą to powiedzieć) jadowite i wredne. W niedzielnym wydaniu New York Times Book Review na przykład, w niewielkiej notce zamieszczonej tak daleko z tyłu, że potrafili ją odnalezć wyłącznie czekający na nią przyjaciele i krewni, recenzent oświadczył, iż autorowi rozpaczliwie brakuje talentu i wrażliwości , że powieść jest obsesyjna i monotonna , nieudana , że stanowi emocjonalny kociokwik i w ogóle nie jest powieścią; w New Yorkerze krytyk uznał, że Paragraf 22 nie wydaje się nawet napisany, sprawia wrażenie wykrzyczanego na papier , da się sprowadzić do szeregu przeterminowanych dowcipasów i że Heller tarza się we własnym śmiechu i w końcu w nim tonie . (Cytując to, jestem rzeczywiście skłonny utonąć we własnym rubasznym śmiechu. Jedyną rzeczą, która mnie powstrzymuje, jest świadomość, że cięgi, jakie wtedy zebrałem, wciąż bolą, nawet po tylu latach, i jeśli kiedykolwiek udawałem, że się nimi nie przejmuję, były to tylko pozory). Z drugiej strony spotykałem się z licznymi wyrazami aprobaty ze strony wielu wybitnych pisarzy i stanowiło to wspaniałą i krzepiącą niespodziankę. W ciągu następnych tygodni i nawet miesięcy pojawiały się kolejne recenzje i stopniowo zaczęły napływać prośby o wywiad (na które godziłem się z ochotą). Po pierwszym nakładzie w wysokości około siedmiu tysięcy egzemplarzy zainteresowanie książką wzrosło i ukazywały się kolejne dodruki. Wydaje mi się, że było ich czternaście albo piętnaście i do momentu, kiedy ukazało się pierwsze masowe wydanie w miękkich okładkach, łączny nakład przekroczył trzydzieści tysięcy. Moja córka Erica i młodszy syn Ted byli lekko zaskoczeni nagłym zainteresowaniem, jakie zaczął wzbudzać ich ojciec, oraz komplementami składanymi mu przez ludzi, których nie znaliśmy. Ich też spotykały przyjemne niespodzianki (niedługo potem znalezli się w rolls-roysie samego Tony ego Curtisa, który zawiózł ich do studia, żeby obejrzeli kręcony właśnie odcinek popularnego serialu telewizyjnego), ale rezultaty nie zawsze były pożądane. Któregoś razu tamtego lata, kiedy spacerowałem z Tedem po plaży Fire Island, mój syn stanął wojowniczo między mną i obcą osobą, która podeszła, by złożyć mi gratulacje, i oświadczył kategorycznym tonem: To ja napisałem tę książkę! . (On tego nie pamięta, aleja tak). Od tego czasu stałem się w domu swego rodzaju znakomitością, co nigdy albo prawie nigdy nie jest zbyt dobrą rzeczą. Byłoby z mojej strony czymś głupim bronić się przed tymi wyrazami uznania i przejawem hipokryzji udawać, że się nimi nie upajałem. W Anglii, gdzie powieść została wydana kilka miesięcy pózniej, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Do Londynu dotarły już wieści o wydaniu amerykańskim i jego rosnącym powodzeniu i ukazanie się książki było czymś w rodzaju wydarzenia. Listy bestsellerów były wtedy w Anglii czymś nowym i niezbyt znanym, ale Paragraf 22 znalazł się szybko na ich czele. Wiadomość o zagranicznym sukcesie wróciła jak bumerang do Nowego Jorku i wsparła rosnącą popularność Paragrafu . Póznym latem 1962 roku ten sam New York Times Book Review donosił, że podziemną książką, o której nowojorczycy wydają się najczęściej rozmawiać, jest Paragraf 22 . W tamtym roku powieść była chyba reklamowana bardziej niż jakakolwiek inna, ale dla Timesa wciąż była podziemna . A zaraz potem, we wrześniu, ukazał się paper-back i popularność książki sięgnęła pułapu, który mimo starannie opracowywanej strategii promocji i kolportażu kompletnie zaskoczył ludzi w wydawnictwie Dell. Przez jakiś czas wydawało się, że nie są w stanie uwierzyć w dane na temat sprzedaży i nigdy nie zaspokoją popytu. Mimo to do końca 1963 ukazało się jedenaście dodruków. Paragraf był, jak sądzę, najlepiej sprzedającym się paper-backiem w tamtym roku, z dwoma milionami sprzedanych egzemplarzy. Niestety te cyfry nie przekładały się na pieniądze, których można by się spodziewać. (Cena detaliczna paper-backu wynosiła siedemdziesiąt pięć centów, a [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|