, Anderson Caroline Wspaniała matka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ręku szła do stołu.
- Ty sobie usiądz, a ja już go wołam. Adamie! Adamie, ktoś do ciebie.
Anna.
Gdy Adam wszedł do kuchni, stwierdziła, że jej widok nieco go
zaskoczył.
- Cześć. Myślałem, że siedzisz dzisiaj pod telefonem.
- Wypadł ci portfel - wybąkała z poczuciem winy, że pozwoliła się
zatrzymać. - W korytarzu. Pomyślałam, że będzie ci potrzebny. Twoja
mama poczęstowała mnie herbatą.
- Widzę - mruknął. - Dziękuję, że się pofatygowałaś. Zastanawiałbym
się potem, gdzie go posiałem.
Odsunął nogą krzesło, usiadł i sięgnął po kubek.
- Może chcecie ciasteczek? - zapytała jego matka.
- Ja dziękuję, dopiero co zjadłem śniadanie. A ty, Anno?
- Ja bardzo chętnie. Zapomniałam dzisiaj o śniadaniu. - Tak się tu
śpieszyłam, dodała w myślach.
- Już podaję. Dolać herbatki, Anno? Adamie, a tobie może mleka?
95
RS
- Nie, dziękuję - powiedzieli równocześnie i spotkały się ich oczy.
Uśmiechnęli się.
- Zostań na lunch - rzekł pod wpływem impulsu.
I została. Skończyli razem ognisko i zanim się obejrzeli, był już
wieczór i musiała wracać do domu.
- Dziękuję ci za ten dzień - powiedziała, kiedy odprowadził ją do
drzwi. Stali na ganku między drzwiami wewnętrznymi i zewnętrznymi, i
chociaż w tych drzwiach były szyby z matowego szkła, to światło się nie
paliło i mieli tam pewną namiastkę prywatności,
- Cała przyjemność po mojej, stronie - odparł i pocałował ją.
Przelotnie, ale żaru tego pocałunku wystarczyło jej na całą drogę powrotną
do domu.
Co mu strzeliło do głowy, by zaprosić Annę na lunch? Została cały
dzień i była to dla niego niewypowiedziana tortura. Pragnął ją pieścić, tulić,
a bystremu oku matki nic nie umknęło.
Dzieci też coś wyczuły i wieczorem, podczas kąpieli, głowę zaczęli mu
suszyć chłopcy.
- Jest fajna. Nie mogłaby z nami zamieszkać zamiast Helle?
- Właśnie, nie mogłaby? Nie lubię Helle.
- Lubisz, Jasper - powiedział stanowczo Adam, wycierając flanelowym
ręcznikiem małe rączki.
- Nie lubię. Nie jest taka fajna jak Anna.
Adam zgadzał się z nim w duchu, ale wcale nie ułatwiało mu to życia.
- Ona pracuje - tłumaczył, wracając do tematu. - Nie ma czasu tu
przychodzić i się wami zajmować.
- To mogłaby tu zamieszkać na stałe.
96
RS
- Ma własny dom.
- Ale nie taki jak my. Na pewno nasz jest dużo większy. Owszem,
pomyślał Adam, ale jej jest ciepły i przytulny,i w porównaniu z tym
przypomina spokojne niebo. Wyjął Jaspera z wanny, owinął w ręcznik i
pomógł wygramolić się z kąpieli Danny'emu.
- Mógłbyś ją zapytać - nie dawał za wygraną Danny. - Założę się, że
jeszcze nie pytałeś.
- Nie, nie pytałem i nie zamierzam pytać. Pamiętajcie, że Helle
wyjeżdża i bierzemy na jej miejsce inną opiekunkę. Niedługo tu będzie.
Nie mógł się już doczekać tego dnia. Helle coraz bardziej działała mu
na nerwy. Często nie wracała z weekendu - tak jak w tym tygodniu.
Prawdopodobnie zjawi się jutro o ósmej rano, kiedy on będzie już w
szpitalu, a więc znowu czeka go organizacyjny koszmar.
Pewnie będzie musiał odwiezć dzieci do rodziców i poprosić, by
zaprowadzili je do szkoły. A to oznacza wczesną pobudkę, robienie
kanapek, pakowanie plecaków. Prawdziwy kocioł, a wszystko przez to, że
Helle nie raczy wrócić w porę.
- Skye! - zawołał, wystawiając głowę z łazienki. - Twoja kolej!
- Już idę.
Włożył Jasperowi przez głowę górę od piżamki, wyszczotkował mu
zęby, zaprowadził na ostatnie siusiu do ubikacji obok i wrócił do Danny'ego,
który płukał właśnie usta.
- A co z włosami, pójdziesz do łóżka z mokrymi?
Chwycił za ręcznik i zaczaj wycierać Danny'emu głowę. Chłopiec stał
przed nim cierpliwie, a kiedy włosy były już w miarę suche, spytał
znienacka, spoglądając Adamowi w oczy:
97
RS
- Myślę, że powinieneś ją zapytać.
- Ja też tak myślę - podchwycił Jasper, który wrócił właśnie z ubikacji,
podciągając spodenki od piżamy.
- Kogo o co zapytać? - Za Jasperem do zatłoczonej łazienki weszła
Skye.
- Nieważne. Idziemy, chłopcy. Niech Skye wykąpie się w spokoju.
Wygarnął ich na korytarz i wrócił po pięciu minutach, żeby umyć Skye
głowę. Potem pomógł jej wytrzeć włosy do sucha i zaczął je rozczesywać.
Zajęcie dla matki, pomyślał ze smutkiem. %7łeby tę Lyn pokręciło. %7łeby
pokręciło ją, Dawida, ich oboje.
- Auć! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl