, Conrad Lord Jim [WolneLek] 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Czytał już o tym wszystkim w gazetach  rzekł Jim.  Nie mogę już pokazać
się biednemu staremu!  Nie śmiałem podnieść oczu, póki nie usłyszałem tych słów.
 Nie mógłbym mu wytłumaczyć i on by nie zrozumiał.
Spojrzałem na niego. Zamyślony palił cygaro i po chwili znów zaczął mówić.
Sumienie, Wina
Od razu zrozumiał, że chcę go odóielić od współwinowajców w popełnionej, po-
wieómy, zbrodni. On do nich nie należał, był człowiekiem zupełnie innym. Nie
zaprzeczyłem mu ani jednym gestem. Nie miałem zamiaru dla miłości nagiej prawdy
pozbawić go tego najmniejszego okrucha ocalającej łaski. Nie wieóiałem, czy w to
wierzy. Nie wieóiałem, jakie ma plany i czy w ogóle zamierza coś uczynić  po-
dejrzewam, że on sam również nie wieóiał; wierzę bowiem, że żaden człowiek nigdy
nie zrozumie dokładnie własnych sprytnych wybiegów, których używa, chcąc uciec
przed przykrym cieniem własnego sumienia. Nie odezwałem się ani słowem przez
¹³d i o o o  mierzÄ…cy 20 stóp, tj. ponad 60 m; 1 stopa ang. wynosi w przybliżeniu 30,48
cm.
Lord Jim 34
cały czas jego rozmyślania o tym, co też on bęóie robił,  gdy to głupie badanie się
skończy .
Widocznie poóielał pogardliwe zapatrywania Brierly'ego na te nakazane prawem
procedury. Wyznał, że nie wie, dokąd się zwrócić; najwidoczniej myślał głośno, a nie
rozmawiał ze mną. Zwiadectwa przepadły, kariera złamana, grosza przy duszy nie ma
i nie pojmuje nawet, jaką pracą mógłby się teraz zająć. Z domu może mógłby coś
dostać, ale na to trzeba prosić o pomoc roóinę, a on tego nie chce. A może go
przyjmÄ… na jaki parowiec&
 Chciałby pan tego?  spytałem nielitościwie.
Zerwał się; podszedł do kamiennej balustrady i wpatrzył się w ciemną noc. Za
chwilę powrócił, pochylając nad mym krzesłem młoóieńczą twarz chmurną od opa-
nowanego z bólem wzruszenia. Zrozumiał doskonale, że ja nie wątpiłem w jego zdol-
ność kierowania okrętem. Drżącym trochę głosem spytał mnie  dlaczego to powie-
óiałem? Byłem  nieskończenie dobry dla niego. Nie roześmiałem się nawet wtedy,
gdy wyjąkał, że  przez tę pomyłkę  wie pan  zrobiłem z siebie skończonego
osła. Przerwałem mu, mówiąc w ciepły sposób, że dla mnie taka pomyłka nie jest
powodem do śmiechu. Usiadł i wypił filiżankę kawy do ostatniej kropli.
 Nie choói zatem o to, żebym się przyznał do winy  oświadczył stanowczo.
 Nie?  spytałem.
 Nie  przyznał z zupełnym przekonaniem.  Czy pan wie, co by pan zrobił?
Czy wie pan? A przecież nie uważa się pan za& e& e&  przełknął coś  tchórza?
I tu  na honor!  spojrzał mi pytająco w oczy. Było to najwidoczniej pytanie
 o d ¹t pytanie! W każdym razie nie czekaÅ‚ na odpowiedz. Zanim przysze-
dłem do przytomności, on mówił dalej, patrząc prosto przed siebie, jakby czytając
coÅ› w cieniach nocy.
 Należało być przygotowanym. A ja nie byłem; nie, nie wtedy. Ja nie chcę
usprawiedliwiać się; ale chciałbym wytłumaczyć  chciałbym, by ktoś zrozumiał 
ktoś  chociaż jedna osoba! Pan! Dlaczegożby nie pan?
Było to uroczyste, a zarazem trochę śmieszne, takie zwykle są walki jednostki
usiłującej ocalić swe wyobrażenie o tym, czym powinna być jej moralna istota, to
drogocenne pojęcie konwencji, ta zasada gry jedna tylko, ale straszna w skutkach
przez przywłaszczanie sobie nieograniczonej właóy nad naturalnymi instynktami,
przez straszne karanie za błędy. Rozpoczął swą historię dość spokojnie. Na parowcu
linii Dale, który wióąc tych czterech luói o zmierzchu, samych na falach oceanu
 zabrał ich na swój pokład  poddani zostali pierwszemu badaniu. Tłusty kapitan
wymyślił jakąś historię, inni milczeli i z początku to uszło. Nie można przecie męczyć
pytaniami biednych rozbitków, których się uratowało jeżeli nie od okrutnej śmierci,
to przynajmniej od strasznych cierpień. Pózniej, po namyśle, oficerowie  Avondale
musieli zrozumieć,  że coś w tej sprawie jest niejasnego , ale, naturalnie, zachowa-
li swe wątpliwości dla siebie. Zabrali na swój pokład kapitana, pomocnika i dwóch
maszynistów z Patny, która zatonęła i to zapewne im wystarczało. Nie pytałem Jima,
jakich doznawał uczuć podczas tych óiesięciu dni spęóonych na pokłaóie. Ze spo-
sobu jego opowiadania wywnioskowałem, że był częściowo oszołomiony odkryciem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl