,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aniele, dobrze się czujesz? Jej oczy po raz pierwszy koncentrują się na mnie. Przytakuje głową. Po prostu mnie przytul. Proszę, Bray. Wiesz, że to zrobię. Tulę ją do siebie i zdaję sobie sprawę, że nazwała mnie Bray. Dziękuję szepcze, przeplatając swoje nogi przez moje i mocno mnie ściskając. Azy bez przerwy kapią z jej oczu. Czuję jak moczą moje ramię i poduszkę. Nie mam zielonego pojęcia co robić. Nie wiem dlaczego płacze. Jestem zagubiony. Wydaję kojące dzwięki do jej ucha i głaszczę jej włosy, dopóki się nie uspokaja. W tej dziewczynie jest o wiele więcej warstw, niż mógłbym kiedykolwiek przypuszczać ale zaczynam chcieć je poznać i zrozumieć. *** Maddie bierze kawałek muffinki i go zjada. Jak ty to robisz, że jesteś taka szczupła? pytam rozbawiony. Co chcesz przez to powiedzieć? Pochyla głowę na bok. Jestem prawie pewny, że widziałem cię jedzącą jedną z tych babeczek każdego dnia w ciągu dwóch tygodni. W ciągu tylko dwóch tygodni? Jestem prawie pewna, że jadłam jedną z tych babeczek każdego dnia od jakichś ośmiu miesięcy. Wzrusza ramionami, wcale się tym nie przejmując. I tak wyglądasz? Moje oczy bezwstydnie mierzą jej ciało. Szybka przemiana materii. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś jednak jej nie miała. Zastanowiłbym się wtedy nad sposobem, w jaki można by spalić trochę kalorii. Puszczam do niej oczko, a ona się śmieje. Nie mam wątpliwości, że mógłbyś znalezć na to wiele sposobów odpowiada. Niestety, ja również mogę i żaden z nich nie pokrywa się z twoimi. Są to same ćwiczenia. Nigdy nie powiedziałem, że mój pomysł nie jest ćwiczeniem. Seks nie zalicza się do ćwiczenia. Patrzy na mnie wymownie. W nieważne jakiej odbywałby się pozycji. Ale spala kalorie mówię. Czyli zaliczany jest do ćwiczenia. Wzdycha i kręci głową, ale mogę stwierdzić, że próbuje się nie roześmiać. No co? Podałem cholernie dobry argument. Nie jest uznawany za rodzaj ćwiczenia, Braden. W nocy nazwałaś mnie Bray. Podobało mi się to. Biorę kosmyki jej włosów między palce. Ja? Kiedy? Po tym jak ty, um... miałaś jakiś koszmar i cię obudziłem. Oh. Odkłada muffinkę. Przepraszam. Hej. Chcę, żeby na mnie spojrzała. Nie przepraszaj. Często je miewasz? Jej oczy przenoszą się z mojej twarzy na znajdującą się na zewnątrz krystaliczną wodę. Czasami. Rzadziej niż przedtem. Dlaczego je masz? Mam na myśli, o czym śnisz? Cisza mówi sama za siebie. Wiem, co powie jeszcze zanim wypowiada te słowa. O dniu, w którym umarła moja mama. Maddie, nie musimy o tym rozmawiać... To niekiedy pomaga. A ja nie miałam nikogo, z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Chwytam ją za rękę, splatając nasze palce. Kciukiem pocieram górną część jej dłoni. Jeśli chcesz o tym porozmawiać, to porozmawiajmy. Chcę, żeby mi o tym opowiedziała. Bierze głęboki wdech i nastaje cisza, w czasie której zastanawiam się czy przemówi. Jednak to robi. Mam koszmary, ponieważ byłam świadkiem jej śmierci. Kurwa. ROZDZIAA 25 MADDIE Pamiętam to. Pamiętam, jakby wydarzyło się to wczoraj. Każdy szczegół wyryty jest w mojej głowie i kiedy pozwalam sobie na wspominanie tego tak jak teraz rozwija się jak stara taśma filmowa. Wspomnienia są pęknięte, niewyrazne w niektórych miejscach i czasami zanika dzwięk, ale ja nadal pamiętam. Nadal wiem. Wiem wszystko. Spędzałyśmy czas poza domem na rzecz nocy dziewczyn. To nie było nic specjalnego. Raz lub dwa razy w miesiącu, mama nalegała, abyśmy miały taki dziewczyński wypad, podczas którego szłyśmy coś zjeść, a potem do kina albo na zakupy. Był to czas, kiedy korzystałyśmy z życia. Rozmawiałyśmy o chłopakach, muzyce, ubraniach, o wszystkim. Brzmi jakbyście były ze sobą bardzo blisko. Bo byłyśmy. Mały uśmiech szczyci się na moich ustach. Ona była moją najlepszą przyjaciółką. Opowiedz mi o niej. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|