,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wypisywania mandatu. Właśnie skończył go pisać, wsadził do plastikowej koperty i wtykał pod wycieraczkę, kiedy z pobliskiego sklepu wyszedł szczupły, elegancko ubrany mę\czyzna w szarym garniturze, zobaczył mandat i zaczął protestować. Scenka była na tyle banalna, \e nikt nie zwrócił na nią uwagi, nawet na londyńskiej ulicy. Przypadkowy widz spostrzegłby co najwy\ej gorączkową gestykulację kierowcy i niewzruszoną postawę policjanta. Ciągnąc przedstawiciela wła dzy za rękaw kierowca skłonił go w końcu do obejścia samochodu i przyj rzenia się znakom rejestracyjnym. Obok tablicy z numerami policjant ujrzał wiele mówiące literki CD, którymi oznacza się pojazdy nale\ące do korpusu dyplomatycznego. Najwyrazniej uszły one przedtem jego uwagi, ale specjalnie się tym nie przejął. Zagraniczni dyplomaci mogli być zwolnieni od płacenia grzywny, ale nie od wystawienia mandatu. Odwrócił się, \eby odejść. Kierowca wyrwał mandat spod wycieraczki i zaczął machać nim przed nosem policjanta. Ten zadał jakieś pytanie. Chcąc udowodnić, \e napraw dę jest dyplomatą, kierowca pogrzebał w kieszeni, wydostał z niej swoją legitymację i zmusił policjanta, \eby ją sobie obejrzał. Policjant rzucił okiem, wzruszył ramionami i odszedł. Rozwścieczony cudzoziemiec zmiął mandat, wrzucił go przez otwartą szybę do środka swej limuzyny, wsiadł do niej i odjechał. Przypadkowy widz nie spostrzegłby wcale wetkniętej do środka legitymacji kartki, na której widniał napis: Czytelnia British 134 Museum, jutro, godz. 14. Nie miał równie\ szansy zobaczyć, \e po przeje chaniu mili kierowca rozprostował mandat za nieprawidłowe parkowa nie i przeczytał po jego drugiej stronie: Pułkownik Piotr Aleksandrowie! Orłów oddał się w ręce Amerykanów. Czy coś o nim wiesz? Fałszerz skontaktował się właśnie z Keepsakeem. ROZDZIAA DRUGI Traktowanie albo "obsługa" uciekiniera ró\ni się znacznie w zale\ności od jego stanu emocjonalnego i zwyczajów, jakie panują w tej dziedzinie w przesłuchującej go agencji. Jedno wiadomo na pewno: sprawa jest za wsze delikatna i skomplikowana. Przede wszystkim trzeba umieścić delikwenta w otoczeniu, które choć nie przypomina więziennej celi, jest w stanie uniemo\liwić mu ucieczkę, często dla jego własnego dobra. Dwa lata po Orłowie Amerykanie fatal nie pokpili sprawę z Witalijem Urczenko, innym uciekinierem, który przeszedł na ich stronę prosto "z marszu". Starając się stworzyć normal ną atmosferę, zaprosili go do restauracji w Georgetown, w Waszyngto nie. Facetowi nagle coś się odmieniło i zwiał przez okno w męskiej toa lecie. Wrócił do ambasady sowieckiej i oddał się w ręce swoich rodaków. Specjalnie na tym nie zyskał; wysłano go z powrotem do Moskwy, pod dano brutalnemu przesłuchaniu i rozstrzelano. Strona 94 forsyth Fa szerz.txt Uciekiniera trzeba zatem chronić przed nim samym; ale i przed mo\ liwością zemsty. ZSRS, a konkretnie KGB, znane jest z tego, \e nigdy nie wybacza tym, których uwa\a za zdrajców; jeśli to tylko mo\liwe, stara się do nich dotrzeć i zlikwidować. Im wy\sze stanowisko zajmował uciekinier, tym bardziej haniebna jego zdrada a wy\szy oficer KGB to ktoś, kto doszedł do samych szczytów. Do KGB nale\ą najlepsi z najlepszych, lu dzie, którzy w \yjącym o głodzie i chłodzie kraju korzystają z wszelkich mo\liwych luksusów i przywilejów. Odrzucenie tego stylu \ycia, najlepszej rzeczy, jaką ma do zaoferowania Związek Sowiecki, stanowi przejaw nie wdzięczności i zniewagi tak wielkiej, \e zmazać ją mo\e tylko śmierć. Ranczo zabezpiecza, oczywiście, przed mo\liwością odwetu. Głównych komplikacji mo\e przysporzyć stan psychiczny samego ucie kiniera. Po pierwszym, wspomaganym adrenaliną, gorączkowym okresie, wielu z nich zaczyna \ałować swojego kroku. Dopiero teraz widzą całą potworność tego, czego się dopuścili, uświadamiają sobie, \e nigdy ju\ nie zobaczą \ony, rodziny, przyjaciół, ojczyzny. To prowadzi do depresji, podobnie jak po fazie euforii następuje faza załamania u narkomana. 135 . śeby temu przeciwdziałać, wiele przesłuchań zaczyna się od niespiesz nego przypomnienia \yciorysu uciekiniera, od pytań na temat jego dzie ciństwa i młodości. Opowiadanie o tych odległych czasach, o rodzicach i kolegach ze szkoły, o parku, do którego przesłuchiwany zimą chodził na ły\wy, o wycieczkach na wieś w lecie zamiast wpędzać go w jeszcze większą nostalgię i depresję, na ogół go uspokaja. Wszystko najmniej szy szczegół i gest jest odnotowywane. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|