, Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki HeechĂłw 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Statek zadrżał lekko, a obraz na ekranie rozmył się w kropkowaną szarość,
która informowała, że już przemieszczają się z prędkością szybszą niż światło.
Przez jakiś czas dla pilota nie miało już być nic do roboty, lecz Audee nie wyka-
zywał chęci wstania, gdyż siedząc w fotelu pilota miał wrażenie, że panuje nad
wszystkim, co się dzieje. Spróbował kontynuować rozmowę.
 Zawsze zastanawialiśmy się nad tymi przyrządami sterującymi  podsu-
nął.  To znaczy, dlaczego jest ich pięć. Niektórzy mądrale uważali, że Heecho-
wie wierzą w pięciowymiarową przestrzeń.
Kapitan po syczał głośno przez chwilę, a wiązadła sterczące z jego płaskiej
piersi wiły się, co było oznaką, że próbuje zrozumieć. Jego angielszczyzna była
coraz lepsza, ale umykały mu niuanse niektórych wyrażeń.
  Wierzą , Audee Walthersie? Tu nie ma w co wierzyć. Nie jest konieczna
żadna wiara, w sensie religijnym.
 No pewnie  odparł Audee ponuro.  Ale czy wy w to wierzycie?
 Nie, oczywiście, że nie  odparł Kapitan zaskoczony.  Przestrzeń nie
ma pięciu wymiarów.
Audee uśmiechnął się krzywo.
 Co za ulga, bo miałem problem z wyobrażeniem sobie czegoś takiego. . .
94
 Ma dziewięć  wyjaśnił Kapitan.
* * *
Podczas podróży do jądra galaktyki zatrzymali się na krótko, gdyż Kapitan
zostawił kilka statków Heechów na niestabilnych orbitach. To by nie wystarczy-
ło, wyjaśnił. Przez te wszystkie lata, które spędzą w jądrze Galaktyki, maszyny
mogłyby zdryfować i zostać zniszczone, a Heechowie nie lubili, kiedy niszczono
użyteczne rzeczy. Ale Audee przestał słuchać.
 Lata?  spytał.  Myślałem, że ta podróż potrwa tylko parę miesięcy! Ile
lat?
 Kilka, jak mi się wydaje  odparł Kapitan.  Dla nas to będą tylko mie-
siące. Ale Dom, jak wiesz, znajduje się w czarnej dziurze.  Kiedy Kapitan zo-
stawił jednego z członków załogi, by załatwił sprawę nieobsadzonych statków,
Janie Yee-xing zdecydowała się lecieć z nim. Poleci jednym z tych pojazdów na
Ziemię, powiedziała, jeśli Kapitan nie ma nic przeciwko; nie miała w planach lotu
trwającego lata.
Kapitan nie miał nic przeciwko temu. Co dziwne, Audee również się nie sprze-
ciwiał. Był wystarczająco zdezorientowany w kwestii tego, kogo kocha, że z rado-
ścią powitał perspektywę przeżycia paru miesięcy (czy też lat), bez konieczności
stawiania czoła temu problemowi.
Nie powiem, żeby taka sytuacja była mi obca.
Dla Audee ego musiała to być przedziwna i cudowna podróż  nagle znalezć
się w statku Heechów i mieć Heechów za towarzyszy. Jeśli już o to chodzi, to dla
Heechów też były to trudne chwile, choć oni przynajmniej mieli już doświadcze-
nie w dziedzinie spotkań z bardzo otłuszczonymi dwunogimi, zaś Audee jeszcze
nigdy nie przebywał na statku pełnym żywych szkieletów.
Problemy te jednak nie były niczym niezwykłym dla Audee ego i jego gospo-
darzy. Wszyscy się z nimi spotkaliśmy, i to niejeden raz, więc to stara historia.
Nie ma wielkiego sensu w ponownym omawianiu problemów Audee ego z dzie-
więciowymiarową przestrzenią (które nie były gorsze niż moje własne spory z Al-
bertem Einsteinem), czy z próbami zrozumienia arytmetyki Heechów. Wszystko
na statku było dla niego niezwykłe i dziwaczne   fotele zaprojektowane tak,
by mieścił się w nich zasobnik Heechów,  łóżko , które było workiem wypełnio-
nym suchym, szeleszczącym materiałem, służącym do zagrzebania się w nim po
uszy. . . a o toaletach nawet nie będziemy wspominali.
95
Pewna poprawa nastąpiła z chwilą, gdy Audee zaczął myśleć o swoich towa-
rzyszach jako o oddzielnych  osobach , a nie jako o pięciu egzemplarzach z ka-
tegorii  Heechowie .
Najłatwiej było rozpoznać Kapitana. Był najciemniejszy, a szczecina na gło-
wie, którą z grubsza można było wziąć za włosy, była najbardziej rozczochrana;
on też mówił najlepiej po angielsku. Biały Szum była małą samicą, w kolorze
zbliżonym do bladego złota, zbliżającą się do wieku dojrzałości płciowej i z te-
go powodu wiecznie zmartwioną. Kundlica miała problemy z wymówieniem kil-
ku angielskich słów, które próbowała powiedzieć; Wybuch miał poczucie humoru
i uwielbiał wymieniać z innymi sprośne dowcipy  od czasu do czasu także z Au-
dee m, choć Kapitan musiał wtedy służyć za tłumacza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl