,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Już po chwili znalezli się w obszernej kamiennej sali, do której prowadziło kilka tuneli. Ze ścian i sklepienia spływały strumyki wody, tworząc pośrodku spory staw. Genevieve ślizgała się na mokrych kamieniach, lecz Fredric nie pozwolił jej upaść. Co jakiś czas zatrzymywał się i badał ściany w poszukiwaniu inskrypcji, ale niczego nie znalazł. Zapewne znajdowały się gdzieś dalej. Kiedy wymieniali ciche uwagi, dzwięki uciekały w głąb i wracały zniekształconym echem. Atmosfera była wprost magiczna. Wreszcie otworzyły się przed nimi dwa tunele. Fredric oświetlił ziemię latarką i uznał, że więcej śladów prowadzi do prawego korytarza. Skręcili zatem w prawo. Po przejściu kilkudziesięciu metrów okazało się, że tunel zwęża się do wielkości ciasnej szczeliny. * Sądzisz, że zdołamy przedostać się na drugą stronę? *szepnął. * A musimy? * spytała, ściskając go za ramię. Przecisnęli się * najpierw Fredric, potem Genevieve * i znalezli się w rozległej komnacie, której ściany pokrywały fantastyczne nacieki, stalagmity i stalaktyty, abstrakcyjne rzezby uformowane przez naturę w ciągu tysięcy lat. Koncert na krople był niezwykłą oprawą dla tego bajkowego wnętrza. Fredric porozkładał gałązki od szczeliny w głąb sali, po czym omiótł ściany światłem latarki, ale niczego nie odkrył. Zbadali kolejne korytarze. Niektóre okazały się nie mieć wyjścia, w jednym odkryli stos kości. Genevieve zadrżała i objęła Fredrica w pasie. * Zimno ci? * spytał. * Troszkę. Fredric oznaczył teraz starannie oba ślepe korytarze ułożonymi na krzyż gałązkami. Trzeci prowadził do olbrzymiej groty, podziemnej katedry, w której pełno było śladów działalności człowieka. Wzdłuż ścian stały topornie ociosane siedziska, posadzka była wypolerowana. Tu i ówdzie piętrzyły się stosy kości. Fredric musiał przyznać, że ta sala znacznie różni się od innych jaskiń, w których odkryto naskalne malowidła; tam bowiem poza frapująco pięknymi i profesjonalnie wykonanymi rysunkami nie znaleziono niczego innego. W tej grocie były dowody na to, że ludzie zajmowali się także obróbką kamienia. Wolno przesuwał snop światła po powierzchni ścian, wydobywając z ciemności rysunki: sceny polowań, symbole słońca, obrzędy rytualne. Między nimi umieszczono znaki *abstrakcyjne figury, kropki i kreski. Oboje stali bez ruchu, zafascynowani tym przekazem z odległej przeszłości, świadectwem nieznanej kultury zmiecionej potęgą ostatniej epoki lodowcowej. * Cest magnifique! * przerwała ciszę Genevieve. * Tak. Wiele bym dał, by być świadkiem zdarzeń, które zaszły tutaj przed tysiącami lat * odrzekł cicho, po czym wyjął aparat i zaczął fotografować. Przy każdym błysku lampy ściany zdawały się zbliżać ku nim, jakby w rysunkach kryła się jakaś potężna moc; barwy ożywały, obrazy przemawiały własnym językiem. * To trochę przerażające * szepnęła Genevieve. * Mam wrażenie, jakby ci ludzie byli wśród nas, niewidzialni. Jakbyśmy zakłócali ich spokój, szargali świętość tego miejsca. Pospiesz się! Fredric dokładnie obfotografował wnętrze, zużywając kilka rolek filmu. Kończył już, kiedy coś zwróciło jego uwagę. * Słyszałaś? Oboje nadstawili uszu. Był to odgłos kroków * ktoś się zbliżał. * Szybko, Genevieve, tutaj! * Pociągnął ją za ogromne kwadratowe bloki skalne. Zgasił latarkę i przytulił dziewczynę do siebie. * Nie powinni nas tutaj znalezć * szepnął. * Mogę mieć z tego powodu nieprzyjemności. Władze z pewnością nie przejmą się faktem, że interesuję się wymarłymi językami. Kroki stały się wyrazniej sze, lecz głośne echo nie pozwalało ocenić liczby zbliżających się osób. Po chwili ujrzeli światło latarki i usłyszeli głosy. Blask przesuwał się, rzucając na ściany dwa groteskowe cienie. Genevieve przytuliła się do Fredrica, a on ją objął; czuł bicie jej serca i ciepły oddech. Ta niespodziewana bliskość nie była spowodowana wyłącznie strachem. * lei, mister Fergus * usłyszeli zblazowany głos. * You think these bones are from human beings? * Yes, but they are probably not morę than five hundred years old. I don't know how they got there. Fredric od razu rozpoznał głos Francuza: to był Nigel Merlot. * Beautiful for my collection! * Amerykanin był wyraznie zachwycony. Chrapliwy śmiech Merlota poniósł się echem po skalnym wnętrzu. Mężczyzni zaczęli grzebać w stosie kości. Genevieve podniosła głowę i przysunęła twarz do policzka Fredrica. Stali przytuleni, nie wydając z siebie najmniejszego dzwięku. W końcu Merlot i Amerykanin wycofali się, wynosząc kości w plastikowych torbach. Zwiatło latarki oddaliło się i w jaskini na powrót zapanowała ciemność. Fredric i Genevieve jeszcze przez chwilę stali nieruchomo, wsłuchując się w oddalające się kroki. Czuł ciepło ciała dziewczyny. Jakie to miłe, pomyślał. Genevieve najwyrazniej wyczuła jego nastrój i jej usta poszukały jego warg. Wracali wolno, chcąc uniknąć spotkania z dwójką mężczyzn. Nie musieli korzystać z pozostawionych znaków, droga powrotna okazała się łatwiejsza, niż Fredric przypuszczał. * Wygląda na to, że monsieur Merlot nas prześladuje * stwierdziła Genevieve. * Nie przypuszczałam, że jest pospolitą hieną cmentarną. * Aha * odrzekł Fredric. Przystanęli jeszcze na chwilę, zanim wyszli na światło dzienne. Z oddali dobiegł ich warkot silnika. * Voila * powiedział Fredric, zajmując miejsce w samochodzie. * Muszę szybko wywołać te zdjęcia. Wydaje mi się, że niektóre znaki przypominają słynne pismo rongo*rongo. Słyszałaś zapewne o Thorze Heyerdahlu, moim krajanie? On też przemierzał na czworakach ciasne jaskinie na Wyspie Wielkanocnej, gdzie znalazł drewniane tablice z tajemniczymi inskrypcjami. * Wy, Norwegowie, jesteście szaleni. Ale i interesujący *dodała zaraz. * Sama nigdy bym się nie dowiedziała o istnieniu tych grot, a już na pewno nie wybrałabym się do nich. Nigdy nie zapomnę tych pięknych rysunków. I barw, które wyglądały tak świeżo. Merci, Fredric Drym! * zakończyła zachwycona. Ponieważ Genevieve nie musiała punktualnie stawić się w pracy, zaproponowała lunch w [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|