, Harrison Kim Madison Avery 01 Umarli czasu nie liczą 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrokiem. Westchnęłam teatralnie, by pokazać, że nie przejmuję się jej obawami.
 Nie chce, żebym znikała, bo wtedy mnie nie widzi. Uważa, że to niebezpieczne.
Grace prychnęła z urazą.
 Nie chodzi o to, że ja cię nie widzę, tylko o to, że ktoś inny może cię widzieć.
Josh uniósł brwi.
 Nie wiedziałem, że to jest niebezpieczne.
 No, raczej nie jest  odparłam.  Poza tym jeśli teraz nie rozprawimy się z
Kairosem, kto wie, co może się wydarzyć w nocy. Nie możesz przecież nocować u mnie. Mój
tata jest super, ale nie mogę mu powiedzieć, że zostaniesz u nas na noc, bo mój anioł stróż
musi cię chronić. Wątpię, żeby to zrozumiał. Chyba wolałabym spotkać się teraz z Kairosem
niż z tatą, jak spóznię się do domu.
Josh skrzywił się lekko.
 Ja też wolałbym nie pakować się teraz w kłopoty  stwierdził.
Zdenerwowana, upiłam łyk coli. Jeśli nie wrócę na kolację, tata przez miesiąc nie
pozwoli mi wychodzić z domu  jeśli będę miała szczęście. Ale jeśli teraz czegoś nie
zrobimy, Josh może nie przeżyć nocy.
 Nie wróciłam do domu na czas o jeden raz za dużo i dlatego zostałam przysłana tutaj
 mruknęłam cicho, bardziej do siebie niż do Josha.  Poza tym co by nam to dało? Rano,
kiedy nas znajdą, ty wylądujesz na drugim końcu miasta, a ja będę siedziała zamknięta w
swoim pokoju. To nam na pewno nie pomoże. Nie, spotkajmy się z Kairosem teraz, kiedy
mamy jakiś wpływ na to, kiedy i jak to się stanie.
 Madison, nie  zaprotestowała Grace, trzepocząc skrzydłami tak szybko, że chyba
nawet Josh mógł zobaczyć jej blask.  Zaczekaj, aż wróci Ron albo Barnaba. Możesz to
zrobić wtedy.
Westchnęłam ze zniecierpliwieniem.
 Gdyby któryś z nich tu był, w ogóle nie musiałabym tego robić. W tym rzecz!
 Ale myślę, że nie robisz tego tak, jak trzeba  odparła Grace, cofając się nieco. 
Powinnam słyszeć śpiew twojej duszy, nawet kiedy jesteś niewidzialna, a go nie słyszę! Nie
rób tego, proszę.
 Albo zrobimy to teraz  powiedziałam w nadziei, że Josh w końcu zaczął mnie
rozumieć  albo nie będziemy mogli wrócić do domu, a wtedy zyskamy tylko tyle czasu, ile
będą potrzebowali nasi rodzice, żeby nas znalezć. Nie mam zamiaru ryzykować życia Josha w
nadziei, że Ron się do tej pory pojawi. Więc jeśli nie chcesz zostać na noc z Joshem, nie
mamy po co czekać na Barnabę.
Znieruchomiałam nagle, a Josh spojrzał na mnie, z namysłem marszcząc brwi.
 Hej, to nie jest wcale taki zły pomysł  powiedziałam, unosząc się lekko.  Moja
anielica może pójść z tobą do domu. Będziesz bezpieczny i żadne z nas nie wpadnie w
tarapaty.
 Co?  mruknęła świetlista kula.  Nie. Mam chronić ciebie. Ron osobiście zlecił mi
to zadanie. Mam dbać o twoje bezpieczeństwo.
 Cóż, jeśli nie pójdziesz z nim, poszukam Kairosa i na pewno wpakuję się w jakieś
kłopoty.
Josh konspiracyjnie pochylił się nad stolikiem.
 Co ona mówi?
Z uśmiechem zastukałam paznokciami w blat stolika. Rozwiązanie problemu patrzyło
mi w twarz całe popołudnie, wyśpiewując limeryki.
 Jeśli mój anioł stróż zostanie z tobą, nic ci się nie stanie. Ona potrafi ukryć twoją
aurę tak samo jak moją.
 A ty?  spytał Josh, kiedy Grace, podenerwowana, zaczęła trzepotać skrzydełkami
nad stolikiem.
 Nic mi nie będzie  odparłam pewnie.  Kairos nie zna rezonansu mojego amuletu.
Nie wie, gdzie mieszkam. Nie znajdą mnie, jeśli najpierw nie znajdą ciebie. A gdyby
nawet mnie znalezli, po prostu stanę się niewidzialna.  Odwróciłam się do świetlistej kulki. 
Więc sama widzisz, że powinnaś pójść z Joshem. Także w moim interesie.
 Nie  odparła Grace stanowczo.  To tak nie działa. Kazano mi chronić ciebie.
 A ja mówię ci, żebyś poszła z nim!  wykrzyknęłam i szybko zniżyłam głos, bo z
areny skatingowej wyszło trzech chudych chłopaków z deskorolkami.
Zwietlista kula tak gwałtownie zbliżyła się do mojej twarzy, że aż odskoczyłam.
 Słuchaj no, panienko  rzuciła Grace ostro.  Nie możesz mi rozkazywać. Ja
przyjmuję rozkazy od Rona, a ty, mała, nie nazywasz się Ron.
Pochyliłam się i teraz to ona się cofnęła.
 Pójdziesz z Joshem, Grace  powiedziałam z mocą.  I to już. Zanim się rozmyślę.
W przeciwnym razie zmienię się znowu w ducha i spotkam z Kairosem.
 Grace?  szepnęła anielica i jej blask osłabł.  Nadałaś mi imię?
Josh zaczynał się niepokoić, co było zrozumiałe, bo jej nie widział ani nie słyszał,
więc wyglądało to tak, jakbym krzyczała na niego. Zacisnęłam usta i wbiłam wzrok w
światełko wiszące nad stołem. Miałam ochotę wycelować w tę upartą anielicę palec, ale udało
mi się powstrzymać.
 Grace...
 Pójdę z nim  odezwała się nagle i rozjarzyła światłem. Zabrzmiało to miękko i
potulnie, a ja zupełnie zapomniałam języka w gębie.
 Madison  ciągnęła  jeśli przez ciebie wpadnę w kłopoty, będę naprawdę wściekła!
Nigdy wcześniej nikogo nie chroniłam. To moje pierwsze zadanie i jeśli coś sknocę, będę
musiała powtórzyć całe szkolenie  dodała i przesunęła się w stronę Josha.  Zostanę z nim 
powiedziała głosem jak płynny miód.
Musiałam wyglądać na oszołomioną, bo Josh spojrzał na mnie pytająco.
 Co się teraz stało? Wyprostowałam się, zaskoczona.
 Hm, cóż, ona zostanie z tobą  powiedziałam. Odetchnął z ulgą, opadł na oparcie
krzesła i uniósł brwi.
 A więc jednak... zaczekamy?
Kiwnęłam głową. Grace także wyraznie ulżyło.
 Ale tylko do jutra  dodałam, a Grace się żachnęła. O ile pomarańczowe iskierki,
które trysnęły ze świetlistej kuli, w ogóle coś oznaczały.  Jeśli Barnaba albo Ron nie pojawi
się do rana, sprowadzę Kairosa. I zabiorę mu amulet.
 No, to wszystko jasne  mruknął ze śmiechem Josh.  Dobrze. To pozwoli nam
opracować jakiś dokładniejszy plan. Coś ci powiem. Przyjadę po ciebie rano i zamiast na
festiwal pojedziemy do Rosewood, zająć się Kairosem. W ten sposób od razu odzyskasz
swojego anioła.
 To jest jakiś plan  odparłam.
Grace wydała dziwny dzwięk  były w nim dezaprobata i frustracja, ale też nuta, która [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl