, Jack Higgins Mroczna strona wyspy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tomatów. Alexias wcisnął go pod siedzenie i uśmiech-
nął się do nich, błyskając w ciemności zębami.
 Nie martwcie się. Wszystko będzie dobrze. Czuję
to w kościach. Nasz plan w żadnym stopniu nie
ulegnie zmianie. Jak tylko coÅ› ruszÄ™, skontaktujÄ™ siÄ™
z wami.
Chwycił za cugle i odjechał w mrok. Lomax zwrócił
siÄ™ do Boyda:
74
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
 Nie mamy zbyt wiele czasu. Wynieśmy naszego
przyjaciela jak najszybciej.
Katina poszła za nimi i przyglądała się od drzwi, jak
zakładają Niemcowi rękawiczki i zapinają hełm. kiedy
przechodzili obok niej z ciałem, odwróciła twarz, ale
w chwilę pózniej  gdy wsadzali trupa do bocznego
wózka  wyszła na ganek.
 Kto go zrzuci?  spytał Boyd.
 Ja  powiedział Lomax.  Ty znieś cały
majdan na dół i bądz gotowy do wymarszu zaraz po
moim powrocie.  Skinąwszy głową Boyd wbiegł do
środka, a Lomax zwrócił się do Katiny:  Obawiam
się, że będę musiał cię poprosić o pokazanie najbliż-
szego miejsca, które by się nadawało do tego celu.
Bez słowa zeszła ze schodów i usiadła za nim na
tylnym siodełku. Anglik kopnął starter i zwolnił
sprzęgło.
Po dobrze widocznej drodze wyjechali z doliny. W
pewnym momencie dziewczyna wskazała ręką bo-
czną dróżkę, przecinającą ciemną ziemię jasną linią,
wiejący w twarz wiatr przynosił dobry, świeży zapach
morza i Lomax poczuł na ustach smak soli. W chwilę
pózniej przejechali nad niewielkim wzniesieniem i pięć-
dziesiąt jardów poniżej ujrzeli czarną linię klifów.
Anglik zgasił motor i odwrócił się do dziewczyny,
która już zsiadała.
 To tutaj?
Skinęła głową.
 Zciany skalne mają tu sto stóp wysokości. U ich
pdnóża jest stara przystań, przy której mój ojciec
trzymał przed wojną swoją łódz. Teraz Niemcy za-
bronili nam używać tej przystani.
75
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Lomax wyciągnął ciało z wózka i położył je na
ziemi. Następnie zwolnił hamulec maszyny i pozwolił
jej toczyć się w stronę skalnej krawędzi. Dzwignąwszy
trupa na ramię, zaczął schodzić w dół. Przez chwilę
stał na skraju przepaści, spoglądając na białą linię
przybrzeżnych fal rozbijających się o skały w dole, po
czym cisnął ciało w ślad za motorem i wrócił do
dziewczyny.
Stała na szczycie wzgórza, tam, gdzie ją zostawił, i
poczuł, że patrzy na niego w ciemności.
 Przykro mi, że zostałaś w to wmieszana 
powiedział z zakłopotaniem.  To był piekielny
wieczór.  Stała dalej nie odzywając się, więc pod-
szedł bliżej.  Nic ci nie jest?
I wtedy zaczęła płakać. Objął ją ramieniem i przy-
tulił, a po chwili ruszyli z powrotem w stronę farmy.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
7
DZIAAANIE I NAMITNOZ
Willa Olivera van Horna ulokowana była na samym
końcu wąskiego występu skalnego, który sterczał ze
spokojnych wód małej zamkniętej zatoki, po przeciw-
nej stronie cypla niż miasto. Był to piętrowy budynek
o płaskim dachu, stojący w kilkuakrowym ogrodzie
otoczonym wysokim murem.
Zeszli ze wzgórza i po przecięciu jasnego pasma
drogi zbliżyli się ostrożnie. Wielka okuta żelazem
brama stała otworem. Minęli ją i Katina poprowadziła
ich wąską, wyłożoną płytami alejką biegnącą wśród
drzew oliwnych. Nocne powietrze było nabrzmiałe
zapachem kwiatów. Palmy unosiły swe korony nad
murem, kiwajÄ…c siÄ™ Å‚agodnie na lekkim wietrze, a z sa-
dzawki tryskała fontanna.
Gdzieś z pobliża doszedł ich cichy pomruk głosów.
Katina podeszła do przodu i przykucnęła. Stali na
skraju kolistego podjazdu przed głównym wejściem. U
stóp schodów zaparkowany był niemiecki samo-chód
sztabowy, obok którego siedziało, paląc papiero-
dwóch podoficerów w szarych mundurach i fura-
żerkach.
77
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Po chwili frontowe drzwi otworzyły się i na oświe-
tlony ganek wyszło dwóch innych ludzi. Lomax od
razu rozpoznał van Horna, którego znał z wielu
fotografii: chudy i żylasty, o przedwcześnie posiwia-
łych włosach i wąsach, ubrany w biały lniany garnitur.
Drugi mężczyzna był niemieckim oficerem sztabo-
wym, pułkownikiem piechoty  zadziwiająco mło-
dym jak na taki stopień  o wrażliwej, inteligentnej
twarzy. Wyraznie utykając zszedł po stopniach i
wsiadł do samochodu. Kiedy wóz ruszył, van Horn,
który został na ganku, uniósł rękę w geście pożeg-
nania, a pózniej wszedł z powrotem do domu, zamy-
kajÄ…c za sobÄ… drzwi.
Lomax odwrócił się do Katiny.
 Kim był ten niemiecki oficer?
 To pułkownik Steiner. On tu dowodzi.
 Jak dla mnie, wyglÄ…dajÄ… na zbyt zaprzyjaz-
nionych  mruknÄ…Å‚ Boyd.
Pokręciła głową.
 Pan van Horn jest zależny od Steinera, jeśli
chodzi o środki medyczne. Dlatego co tydzień gra
z nim w szachy.  Podniosła się.  Chyba byłoby
lepiej, gdybyśmy obeszli dom od tyłu.
Ruszyli ścieżką wokół narożnika. W chwilę pózniej
dziewczyna zatrzymała się w krzakach, kilka jardów
od niskich schodów prowadzących na kryty taras. Z
otwartych oszklonych drzwi padało w noc światło, a
zasłony falowały na wietrze.
Ktoś grał na fortepianie stary, przedwojenny ka-
wałek Rodgersa i Harta  pełen zadumy i smutku,
przypominający lato, które odeszło, pozostawiając
tylko wspomnienia.
78
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
 Poczekajcie tu  powiedziała Katina.
Przeszła przez trawnik i zniknęła w środku. Lomax,
z karabinem pod pachą, oparł się o drzewo i czekał.
Fortepian zamilkł. Cisza, która nastąpiła, wydawała się
trwać wiecznie i Lomax usłyszał fale roztrzaskujące się
o głazy na plaży w dole. Nagle zasłona została
odsunięta i pojawił się van Horn. Przeszedłszy przez
taras oparł się o balustradę i zawołał cicho:
 Kapitanie Lomax!
Obaj Anglicy wyszli z ukrycia.
 Drogi kolego, cieszę się, że pana widzę 
Jpowiedział van Horn tak spokojnie, jakby witał sta
rego przyjaciela, który przyjechał na obiad.  Wejdz
my do środka.
Pokój był duży i wygodnie umeblowany. Pod niskim
sufitem krzyżowały się dwie belki. Przy jednej ze
ścian stał fortepian, a na szerokim kamiennym komin-
ku trzaskał ogień.
W tym momencie drugie drzwi otworzyły się i
weszła Katina, prowadząc za sobą starą kobietę o
pomarszczonej brÄ…zowej twarzy i bystrych czarnych
oczach. Kobieta wycierała ręce w biały fartuch, który
miała na sukni, i przyglądała się gościom z
zaciekawieniem.
Van Horn podszedł do nich i po krótkiej wymianie
zdań po grecku wrócił do Anglików.
 Poprosiłem Marię, moją gospodynię, żeby przy
gotowała panom pokój i jakiś posiłek. Porozmawia
my, jak wrócę.
 Jedzie pan do miasta?  spytał Lomax. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl