, Macomber Debbie Deszczowe pocalunki 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Słowo skauta! - Podniósł dwa palce do góry. - Robiłem tak, gdy byłem
dzieckiem. To oznacza, że mówię bardzo poważnie.
- Hm - zamruczała Susan - ponieważ jesteś w tej chwili skłonny do
przysiąg, chciałabym wymóc na tobie jeszcze kilka.
- Na przykład?
Zamiast odpowiedzi zbliżyła twarz do jego twarzy na odległość
centymetra i, tak jak ją kiedyś sam; nauczył, obrysowała koniuszkiem języka
jego wargi.
- Susan, na miłość boską...
Cokolwiek miał na myśli, nie zdążył tego powiedzieć, przeszkodził mu
bowiem dzwonek do drzwi. Susan podniosła głowę. Minęła chwila, zanim
uporządkowała poplątane myśli i uświadomiła sobie, że to Emily i Robert
wstąpili po Michelle, wracając z kolacji z szefem.
Chciała się zsunąć z kolan Nate'a, on jednaki zaprotestował
niezadowolonym pomrukiem i mocniej ją do siebie przytulił.
- Ktokolwiek to jest, niech sobie idzie - szepnął jej do ucha.
- Nate&
- Rób dalej to, co przedtem i zapomnij, że ktoś stoi za drzwiami.
- To Emily i Robert.
Nate puścił ją niechętnie.
Gdy Susan otworzyła drzwi, Emily wpadła do salonu jak wystrzelona z
katapulty, stanęła pośrodku i rozejrzała się dookoła. Za nią wszedł Robert,
równie wściekły. Susan nigdy nie widziała go w takim stanie.
- Co się stało? - spytała z bijącym sercem.
- Nas o to pytasz?
- Robercie - Emily położyła łagodnie rękę na ramieniu męża - nie
denerwuj się tak. Zachowaj spokój.
- Nie denerwuj się? - wykrzyknął. - W połowie drinka po kolacji
wrzasnęłaś tak, że omal nie umarłem z przerażenia, a teraz każesz mi zachować
spokój?
- Emily - zaczęła jeszcze raz Susan - może powiesz wreszcie, co się stało?
- Czy jest tu Nate? - przerwał jej Robert, zaciskając pięści. - Chcę
pogadać z nim na osobności!
- Robercie! - wykrzyknęły chórem obie siostry.
- Czy ktoś wymienił moje imię? - spytał Nate, wychodząc z kuchni.
Emily podbiegła do męża, opierając dłonie na jego szerokiej piersi.
- Kochanie, uspokój się. Nie ma powodu do takich nerwów.
Susan była kompletnie zbita z tropu. Nigdy nie słyszała, by szwagier tak
podnosił głos.
- Nie uda mu się to! - krzyczał Robert, wyrywając się z rąk żony.
- Ale co? - spytał Nate ze spokojem, który doprowadził Roberta do
jeszcze większej furii.
- Odebrać mi córkę!
- Co takiego? - Susan dziwiła się, że Michelle może spać w całym tym
zamieszaniu. - Myślę, że będzie lepiej, jeśli zaczniesz od początku - powiedziała
Susan, zapraszając wszystkich do kuchni. - To z całą pewnością jakieś
nieporozumienie. Usiądzcie, zaparzę trochę bezkofeinowej kawy i
porozmawiamy rozsądnie.
Robert usiadł przy stole, podpierając głowę rękami.
- Mów! - ponagliła go Susan, spoglądając na siostrę.
- No więc, jak już ci wspominałam, jedliśmy kolację z szefem Roberta i...
- Przestań powtarzać w kółko to samo, przecież o tym dawno już wiedzą -
przerwał jej Robert. - Zacznij od tego, jak przeszliśmy do sali koktajlowej.
- Dobrze, tam się to właśnie stało, prawda?
Susan popatrzyła na Nate'a, ciekawa, czy podobnie jak ona nie może się w
tym wszystkim połapać. Ani Emily, ani Robert nie powiedzieli jeszcze do tej
pory nic sensownego.
- I co dalej? - ponagliła siostrę, zniecierpliwiona.
- Mówiłam już, że siedzieliśmy w sali koktajlowej przy drinku. W rogu
stał telewizor. Nie interesowałam się programem, nagle jednak zobaczyłam na
ekranie ciebie z Michelle.
- Wrzasnęła tak głośno, że omal nie udławiłem się krwawą mary - wszedł
jej w słowo Robert. - Poprosiliśmy wszystkich o ciszę, by słyszeć słowa
komentatora, który powiedział, że zabrałaś moją córkę na tę... tę aukcję
kawalerów. Wtedy pokazali Michelle, która wskazywała paluszkiem Nate'a,
wołając "tata".
- Co doprowadziło Roberta do wybuchu wściekłości - dodała Emily.
- O Boże! - Susan osunęła się na krzesło, marząc, by skryć się w jakiejś
mysiej dziurce i obudzić się za dziesięć lat.
- Czy mówili coś jeszcze? - spytał Nate, z trudem usiłując ukryć
rozbawienie.
- Tylko tyle, że szczegóły podadzą o jedenastej.
- %7łądam wyjaśnień! - powiedział Robert, przeszywając wzrokiem Nate'a.
- To bardzo proste - wzruszyła ramionami Susan. - Przyjrzyj się... Nate
ma na sobie garnitur bardzo podobny do twojego. Ten sam odcień brązu. Z
daleka Michelle wzięła cię za niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl