,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Po twoim faux pas? Nie, zupeÅ‚nie - odparÅ‚ kuzyn. - Nie podejrzewaÅ‚em, że możesz zachować siÄ™ jak caÅ‚kowity nowicjusz. Julian zaczerwieniÅ‚ siÄ™ i rzekÅ‚ sztywno: - Nie wiem, o co ci chodzi. JeÅ›li sÄ…dzisz, że panna Wield wpadÅ‚a w zÅ‚ość, bo chciaÅ‚em zaprosić pannÄ™ Chartley, to jesteÅ› w bÅ‚Ä™dzie. - NaprawdÄ™? - Mimo powagi, z jakÄ… Waldo zadaÅ‚ to pytanie, Julian widziaÅ‚, że z niego kpi. -PosÅ‚uchaj mojej rady, mój drogi, i nigdy nie wychwalaj jednej kobiety przed drugÄ…. - Ależ mylisz siÄ™ - upieraÅ‚ siÄ™ Julian. - Tak, oczywiÅ›cie. To zapewne brak doÅ›wiadczenia - próbowaÅ‚ go ugÅ‚askać sir Waldo. - Tylko nie próbuj mnie o tym przekonać. Już jestem przekonany, a poza tym nie znoszÄ™ gÅ‚upców. 89 ROZDZIAA SIÓDMY Optymistyczny plan pana Underhilla, by wyruszyć wczeÅ›nie, niestety, nie wypaliÅ‚. WstaÅ‚ rano, ale mimo że dobijaÅ‚ siÄ™ do pokoju kuzynki, nakazujÄ…c, by siÄ™ pospieszyÅ‚a, bo niedÅ‚ugo zrobi siÄ™ bardzo ciepÅ‚o, reszta towarzystwa z sir Waldem i lordem Lindethem zdążyÅ‚a już zjeść Å›niadanie, zanim Tiffany pojawiÅ‚a siÄ™ na schodach i spytaÅ‚a, czy przypadkiem nie jest spózniona. - JesteÅ› - warknÄ…Å‚ Courtenay. - Czekamy tylko na ciebie. Co, u licha, robiÅ‚aÅ›? MiaÅ‚aÅ› dosyć czasu, żeby siÄ™ ubrać. - ZaÅ‚ożę siÄ™, że tym wÅ‚aÅ›nie siÄ™ zajmowaÅ‚a -podchwyciÅ‚a Charlottle z bÅ‚yskiem w oku. - Najpierw wÅ‚ożyÅ‚a jednÄ… sukniÄ™, uznaÅ‚a, że jej nie odpowiada, i zaczęła szukać drugiej. I tak dalej. - Cóż, ta z pewnoÅ›ciÄ… jest bardzo Å‚adna - wtrÄ…ciÅ‚a pani Underhill. - Chociaż przy tej pogodzie nie zdecydowaÅ‚abym siÄ™ na aksamit. Do czasu, kiedy Tiffany zjadÅ‚a Å›niadanie i wÅ‚ożyÅ‚a odpowiedni kapelusz, a nastÄ™pnie zabraÅ‚a siÄ™ do poszukiwania rÄ™kawiczek i pejcza, upÅ‚ynęła co najmniej godzina i zniecierpliwiony Courtenay powiedziaÅ‚, że Lizzie pewnie myÅ›li, iż o niej zapomnieli. Jednak gdy dotarli do Colby Place, okazaÅ‚o siÄ™, że rodzina wÅ‚aÅ›nie wstaje od Å›niadania, a panna Colebatch wcale nie jest gotowa do wyjazdu. CzekaÅ‚o ich wiÄ™c kolejne opóznienie, ponieważ musiaÅ‚a pobiec na górÄ™ i uzupeÅ‚nić toaletÄ™, w czym pomogÅ‚y jej dwie mÅ‚odsze siostry. W tym czasie Lindeth i Tiffany zabawiali siÄ™ cichym flirtem, sir Ralph opowiadaÅ‚ Niezrównanemu niekoÅ„czÄ…cÄ… siÄ™ historiÄ™ tego, jak udaÅ‚o mu siÄ™ wygrać pewnÄ… sprawÄ™ zwiÄ…zanÄ… z interesami, Courtenay krÄ™ciÅ‚ siÄ™ po pokoju, a lady Colebatch zanudzaÅ‚a pannÄ™ Trent z minÄ… osoby, dla której czas nie ma znaczenia. - JesteÅ›my tylko dwie godziny spóznieni zauważyÅ‚ sir Waldo, kiedy wreszcie wyjechali na drogÄ™. - To bardzo dobrze. Panna Trent, która żaÅ‚owaÅ‚a, że okazaÅ‚a zainteresowanie Dripping Weil, powiedziaÅ‚a: - Jak rozumiem, należaÅ‚o siÄ™ tego spodziewać. - WÅ‚aÅ›nie, i ja siÄ™ tego spodziewaÅ‚em - odparÅ‚ wesoÅ‚o. - A mimo to zdecydowaÅ‚ siÄ™ pan na tÄ™ wyprawÄ™? - PrzywykÅ‚em do niepunktualnoÅ›ci przedstawicielek pani pÅ‚ci, panno Trent. - Na mnie nie trzeba byÅ‚o czekać - rzekÅ‚a cierpko, urażona tÄ… niesprawiedliwÄ… uwagÄ…. - To dlatego, że jest pani wyjÄ…tkowa. - Wcale nie! - Nie powinna pani wydawać wyroków w tej sprawie. Och, tylko niech pani nie patrzy na mnie tak groznie. Czym paniÄ… rozgniewaÅ‚em? - Niczym. Po prostu nie jestem w nastroju na niedorzeczne rozmowy. - To nie powód, żeby siÄ™ na mnie dÄ…sać -zauważyÅ‚. - To nie ja zadrÄ™czaÅ‚em paniÄ… przez ostatnie pół godziny. OczywiÅ›cie mogÄ™ to jeszcze dziÅ› zrobić, ale z pewnoÅ›ciÄ… nie takimi gÅ‚upstwami. - Uwaga! - SpojrzaÅ‚a znaczÄ…co na pannÄ™ Colebatch, która jechaÅ‚a przed nimi z Courtenayem. - Oboje zwracajÄ… uwagÄ™ tylko na siebie -stwierdziÅ‚. - Czy zawsze jezdzi pani na tym koniu półkrwi? - Tak, dostaÅ‚am go od pani Underhill. CaÅ‚kowicie mi wystarcza. - %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że nie mam dla pani odpowiedniego wierzchowca. Czy pani poluje? - Nie, kiedy Tiffany jedzie z psami, pieczÄ™ nad niÄ… przejmuje jej kuzyn. - Polowanie na pewno nie przypadÅ‚oby pani do gustu. Szkoda, że pani podopiecznej nie przyszÅ‚o do gÅ‚owy, że mogÅ‚aby jej pożyczyć swojego zapasowego konia. Tak swojÄ… drogÄ…, dlaczego zmieniÅ‚a pani wtedy zdanie? Nawet nie usiÅ‚owaÅ‚a udawać, że nie rozumie, o co mu chodzi. - Nie mogÅ‚am pozwolić, by siÄ™ zupeÅ‚nie odsÅ‚oniÅ‚a. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekko. - Nie mogÅ‚a pani? ZresztÄ…, nieważne. Co prawda, udaÅ‚o jej siÄ™ oczarować Lindetha, ale jej wizerunek ma teraz przynajmniej maÅ‚Ä… 91 skazÄ™. A ja do tego pózniej doÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ i dlatego Julian traktuje mnie z takÄ… rezerwÄ…. - NaprawdÄ™? To okropne, że muszÄ™ spiskować przeciwko temu dziecku, chociaż wiem, że to mój obowiÄ…zek. - Nie, nie musi pani. Wystarczy, że ja siÄ™ rym zajmÄ™. - Tak, ale ja pozwalam, by jÄ… pan oszukaÅ‚. - Moja droga, a jak mogÅ‚aby pani mnie powstrzymać? Panna Trent spojrzaÅ‚a na sir Walda, chcÄ…c zaprotestować przeciwko poufaÅ‚oÅ›ci, ale uznaÅ‚a, że lepiej bÄ™dzie nie zwracać na to uwagi. - Sama nie wiem, lecz... - No wÅ‚aÅ›nie! Niech pani nie zadrÄ™cza siÄ™ myÅ›leniem o tym, bo jest pani caÅ‚kiem bezsilna. PopatrzyÅ‚a na niego poważnie. - I nie ma pan wyrzutów sumienia? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|