,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znajdowała się plakietka z ozdobnym napisem: Naj- 160 " LATO lepszemu reżyserowi świata z podziękowaniem od zwierzaków z Halloran House. - Dziękuję, to cudowny prezent - powiedziała, walcząc ze łzami wzruszenia. -Jesteście najmilszym stadem zwierzaków, jakie kiedykolwiek spotkałam. A teraz ruszajcie na przyjęcie i spotkanie z waszą publicznością. - Pokochali cię, Summer - powiedział Clay, gdy hałaśliwa gromadka odbiegła. Objął ją ramieniem i spytał: - Powiedz, czy myślałaś o tym, żeby pra cować z utalentowaną młodzieżą? Z twoimi zdol nościami artystycznymi i pedagogicznymi byłabyś świetna. - Już jej to sugerowano - zabrzmiał za nimi niski, męski głos. - Panie McEntire, jeśli ceni pan swoje ramię, niech je pan zabierze z pleców mojej dziewczyny. Clay uśmiechnął się szeroko i cofnął rękę z po śpiechem. - To moje ulubione ramię, więc posłucham twojej rady - rzekł. - Domyślałem się, że spotykasz się z Summer, ale nie sądziłem, że znajomość wkroczyła w tak niebezpieczną fazę. - Bardzo niebezpieczną - odparł Derek spokojnie i położył rękę na miejscu, gdzie przed chwilą spoczywa ło ramię Claya. Summer zaczerwieniła się, a on uśmiechnął się do niej ciepło: - Spektakl był wspaniały, kochanie. Okazałaś się doskonałym reżyserem. - Dziękuję. Nie wiedziałam, że będziesz tu dzisiaj - powiedziała, patrząc z wyrzutem na stojącą obok Connie. - Sama się dowiedziałam dopiero po południu - usprawiedliwiała się Connie. - A on zabronił mi o tym wspominać. Bardzo mi przykro. LATO " 161 - A mnie nie - uśmiechnęła się Summer. - To bar dzo miła niespodzianka. Cieszę się, że przyszedłeś, Derek. - Dzięki, Summer. Pocałował ją delikatnie, a ona dobrze wiedziała, ile go kosztowało, żeby na tym poprzestać. Patrzył na nią wygłodniałym wzrokiem, widocznie ten tydzień dłużył mu się tak samo jak jej. Potem dotknął złotego wisiorka na jej szyi, mus kając przy okazji pierś. - Widzę, że dostałaś mój ostatni prezent. - Tak. Wiesz, Derek, myślę, że mój szef chętnie by cię zaprosił, abyś był świadkiem, jak będzie mnie wyrzucał z pracy. - No cóż. I tak nie lubiłaś tego zajęcia. - A kto mówił, że powinnam bardziej dbać o ka rierę? - Ale tylko wtedy, gdy jest to właściwa kariera. Summer zignorowała tę uwagę i zwróciła się do Connie: - Gdzie jest Joel? - Miał dziś ważne zebranie. Ale przyjdzie pózniej zabrać mnie na dansing - wyjaśniła Connie. W mieniącej się złotą nitką sukni z surowego jedwabiu, Connie jarzyła się cała, poczynając od rudych loków wyszukanej fryzury, a kończąc na wieczorowych złotych pantofelkach. Blask bił również z jej oczu. Najwidoczniej Connie była o krok od zakochania się w Joelu, a Summer życzyła jej tego z całego serca, uważała bowiem, że jest warta lepszego losu. - Może zajrzymy na wasz aktorski bankiet - za proponował Derek - a potem zawieziemy Connie do domu i pojedziemy do mnie? O ile ci to odpowiada - dodał pospiesznie. 162 " LATO - Szybko się uczysz -zauważyła Summer z uśmie chem. -Robię, co mogę,.kochanie. Summer nie mogła przypomniec sobie pózniej, co się działo na przyjęciu w Halloran House. Rozmawiała wprawdzie z wieloma osobami, śmiała się i odpowia dała na liczne pytania, ale pamiętała jedynie srebrzyste błyski w oczach Derka, gdy na nią spoglądał. Czuła się jak we śnie, pięknym śnie,w którym ona i Derek zakochali się w sobie. , . , Wymogła na nim tydzień przerwy w spotka- niach, aby upewnił się co ,do swoich uczuć i oto znów stoi obok niej i mówi jej oczami że tracą tylko czas. Gdy Derek odszedł na chwilę aby przynieść szklaneczkę pooczu, Clay zaczął wypytywać o jej groznego wielbiciela - Jak długo się z nim spotykasz? zapytał- - Około dwóch tygodni - odparła Summer, rumie- niąc się. - O! Aż około dwóch tygodni". To ciekawe. - Clay wiem że to wygląda na szaleństwo, ale jest cudownie.Może tego nie widać ale jestem w siódmym niebie. -Widzę i zielenieję z zazdrości - I tobie się to kiedyś przydarzy. Summer po klepała go po ręku.-.A kiedy spotkasz właściwą dziewczynę, będziesz wiedział dokładnie, jak ja się dzisiaj czuję. - Musiałaby to być niezwykła istota, która pogo dziłaby się z istnieniem moich podopiecznych - mó wił Clay, patrząc na swoich uczniów. -Nie wiem, czy starczy mi uczuć jeszcze dla kogoś te dzieciaki to cały mój świat. 'l LATO " 163 - Teraz ja jestem zazdrosna - westchnęła Sum mer. - Chciałabym móc robić dla kogoś tyle, co ty tutaj. - Poddałem ci pewną myśl - przypomniał jej. -Tym dzieciakom przydałby się ktoś taki jak ty. Zastanów się nad tym. - Dobrze, pomyślę - obiecała. Zaraz potem przy łączył się do nich Derek i gdy objął ją opiekuńczym gestem, w jednej chwili skierował jej myśli na inne tory. W drodze do domu euforia Summer się ulotniła. Znowu wróciły dawne obawy i wątpliwości doty czące związku z Derkiem. Usiedli wszyscy troje na przednim siedzeniu, a Summer, przytulając się deli katnie do Derka, mówiła o spektaklu i hojnych obiet nicach pomocy finansowej, jakie składano w czasie przyjęcia. - Rodzice byli bardzo dumni ze swoich dzieci. W każdym razie większość z nich. Słyszałam, niestety, jednego z ojców, który oświadczył swojemu synowi, że takie występy to zwykła strata czasu. Przypuszczam, że właśnie podobne uwagi i brak uznania ze strony rodziców sprawiły, że ten chłopiec znalazł się w Hal- loran House. Clay też był zły. - Summer, nie oczekuj cudów po jednym popi sie młodych talentów - zauważył spokojnie Derek. - Te rodziny borykają się z różnymi problemami od wielu lat. Pracownicy socjalni i psycholodzy robią, co mogą, żeby im pomóc. Pieniądze, które wpłyną po dzisiejszym wieczorze, pozwolą na opła cenie sesji terapeutycznych jeszcze na jakiś czas, a więc przedstawienie jest sukcesem choćby pod tym względem. 164 " LATO - Masz rację, oczywiście. Ja po prostu dostrzegłam, jak dobre i wrażliwe są te dzieci, i bardzo chciałabym im pomóc. - A więc pomóż im - odrzekł Derek prosto z mos tu. - Przestań marnować czas w dziale rachuby i za cznij pracować z nimi. - Oho - powiedziała Connie, kurcząc się w swoim fotelu - zaczyna się. - Derek, ja nie mogę w tej chwili pracować jako instruktor. Musiałabym najpierw sama wrócić do szkoły. - Więc wróć. Masz dopiero dwadzieścia pięć lat i cała przyszłość przed tobą. - Masz jeszcze w zanadrzu inne dobre rady, De rek? - mruknęła. - To była tylko sugestia - odparł z irytacją. - Znowu próbujesz mną rządzić. Wiedziałam, że tak będzie. Nie umiesz mnie zaakceptować - oburzyła się Summer, nie pamiętając już, że nie tak dawno była gotowa mu się podporządkować. - Proszę cię, czy mogłabyś mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - wybuchnął Derek, wjeżdżając na parking z piskiem opon i hamulców. - Dlaczego uśmiechnęłaś się, gdy tylko Clay wystąpił z tym pomysłem, ale gdy ja to zaproponowałem, wściekasz się. - Ponieważ widzę, że chcesz mnie zmienić! - od [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|