, 134. Webber Meredith Niespodziewani goście 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wystarczy jedna odpowiedz, jeżeli tylko będzie twierdząca - szepnął. -
Nic więcej się w tej chwili nie liczy. A więc odpowiedz mi, czy mogę prosić o
twoją rękę?
- Tak - odparła, dziwiąc się, jak to możliwe, by jedno słowo potrafiło
zamienić ją w najszczęśliwszą osobę na świecie.
- 126 -
S
R
EPILOG
Pierwsze bóle poczuła, ustawiając w kącie sypialni kołyskę z wikliny. Już
siedem miesięcy temu Adam pomalował ją na biało.
Następnym razem na pewno nie powiem mu od razu, że jestem w ciąży,
postanowiła sobie. Nie minęła bowiem nawet doba od chwili, gdy Adam
dowiedział się, że zostanie ojcem, jak zabrał się do przewracania do góry
nogami piwnicy swego rodzinnego domu, by przynieść Sarah wszystko, co
kiedyś w dzieciństwie służyło jemu i Fionie.
Na wspomnienie o tym uśmiechnęła się i wyjrzała przez okno na plażę,
gdzie siedział Adam, pilnując Sama. Chłopczyk miał już dwa lata, był zdrowy i
biegał teraz na brzegu, wydając radosne okrzyki.
Nowy skurcz przyszedł, gdy kładła na materac prześcieradło. Materac był
nowy, prześcieradło jednak służyło już jej, a przed nią jej matce i babci.
Znalazła je w kufrze matki pomiędzy różnymi cennymi pamiątkami.
Ponad sto lat temu na farmie w dalekiej północno-zachodniej Australii
kobieca ręka obrębiła je starannie i wyhaftowała monogram dziecka, które miało
się wtedy urodzić.
Dotknęła ręką brzucha, czekając na kolejny skurcz. Wiedziała, że ma
jeszcze dość czasu, by skończyć przygotowania w pokoju, w którym
zamieszkała z Samem zaraz po swoim przyjezdzie. Była to teraz ich sypialnia,
gdyż Adam z chęcią się zgodził zamieszkać na dole, dopóki dzieci nie podrosną.
Zrobił już tak wiele, żebyśmy w trójkę z Samem tworzyli prawdziwą
rodzinę, myślała ze wzruszeniem.
Zeszła na dół do kuchni, zajrzała do lodówki i zamrażalnika, choć
wiedziała dobrze, że zapasów starczy w razie potrzeby na parę miesięcy. A
potem zadzwoniła do teściowej.
- Nie, nic mu jeszcze nie mówiłam - odpowiedziała. - Pamiętam, co się z
nim działo, gdy Maggie dostała bólów porodowych. Powiem mu dopiero w
- 127 -
S
R
ostatniej chwili. Może się zresztą sam domyśli, gdy zobaczy cię tutaj z babcią -
dodała.
Adam niczego się jednak nie domyślił!
Wrócił z plaży w doskonałym nastroju, wykąpał Sama, włożył mu
piżamkę i nakarmił go. Jak zwykle ucieszył się bardzo z odwiedzin swej matki i
babci i nawet ich obecność na kolacji nie wzbudziła w nim żadnych podejrzeń.
- Ale z ciebie lekarz! - roześmiała się matka Adama, gdy o wpół do
jedenastej wyłączył telewizor i oświadczył, że pora iść spać.
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony, przyglądając się trzem
rozbawionym kobietom.
- Twoja żona mówi, że bóle porodowe zaczęły się prawie dziesięć godzin
temu - oświadczyła babcia.
Adam wpatrywał się w nią osłupiałym wzrokiem, co wywołało jeszcze
większy śmiech.
- Co ty, babciu, opowiadasz? - wykrztusił w końcu, a Sarah zaczęła się
zastanawiać, co będzie, jeśli Adam zemdleje i wszystkie trzy będą go musiały
ratować.
Złapał ją jednak zaraz w ramiona i tulił do siebie, patrząc na nią z
niebotycznym zdumieniem.
- Chciałam ci powiedzieć w ostatniej chwili - oznajmiła z uśmiechem. -
Tylko myślę, że skoro zauważasz najmniejszy nawet grymas bólu na twarzy
sportowca, który znajduje się od ciebie w odległości stu metrów, to mógłbyś
chyba dostrzec, że z twoją żoną w regularnych odstępach coś się dzieje.
- Ależ ja... Ty przecież...
- Prędzej czy pózniej mogliśmy się tego spodziewać - zauważyła, klepiąc
go po policzku.
- Czy pamiętasz, co trzeba robić? - pytał nerwowo. - Ja wszystko
zapomniałem! Po co ja chodziłem na te zajęcia? Czy będziesz wiedziała, kiedy
się robi wdech, a kiedy wydech?
- 128 -
S
R
Sarah wspięła się na palce i z wielkim trudem - przeszkadzał jej przecież
wielki brzuch i następujące coraz częściej skurcze - pocałowała go lekko w usta.
- Wystarczy, jeśli przy mnie będziesz - zapewniła go. - Nic więcej nie
musisz robić.
Wcale go to nie uspokoiło. Biegał po mieszkaniu, wydając polecenia
matce i babci i szukając rozpaczliwie kluczyków od samochodu.
- Oj, chyba zadzwonię po Richarda i poproszę, żeby mnie zawiózł do
szpitala - zażartowała, podając mu kluczyki i swoją torbę z rzeczami.
- Ależ nie! Jestem już gotowy - zapewnił, ciągnąc ją do windy, choć miała
wielką ochotę zejść po schodach, aby przyspieszyć poród.
Z niezwykłą czułością pomógł jej zająć miejsce w fotelu i trzęsącymi się
rękami zapiął pasy. Usiadł potem za kierownicą i właśnie wtedy coś mu się
przypomniało!
- Nie powiedzieliśmy nic Samowi! - zawołał. Wzięła go za rękę.
- Opowie mu o wszystkim mama, gdy Sam się obudzi. Takim małym
dzieciom nie są potrzebne regularne komunikaty na ten temat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl