, Hannay Barbara Długa Podróş 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Słuchaj...  Potarł ręką twarz.  Nie wiem, co powinienem zrobić. Nie
mam żadnego planu. Ale nie mogę... nie mogę po prostu stąd wyjść, nie
przejmując się tym, co z tobą będzie.
Przez moment patrzyła na niego oszołomiona. O czym on mówi? Jedna
myśl krążyła jej po głowie: byłoby miło, gdyby Jake wziął ją w ramiona i
pocałował. Ale jemu wyraznie nie o to chodziło, a ona nie zamierzała go o nic
prosić. Już raz spróbowała i wylądowali w łóżku.
 Muszę usiąść  powiedziała, niezdarnie osuwając się na kanapę.
Jake poczekał, aż Mattie wygodnie się usadowi, po czym usiadł
naprzeciwko. Opierając łokcie na kolanach, pochylił się do przodu i utkwił w
niej spojrzenie.
 Nic nie wiem na temat kobiet spodziewających się blizniąt.
97
R
L
T
Był tak przejęty, że nie zdołała powściągnąć uśmiechu.
 A myślisz, że jakikolwiek nieżonaty facet, nie licząc położnika, wie
cokolwiek o blizniaczej ciąży?
Twarz mu się rozjaśniła, po chwili jednak znów spoważniał.
 Naprawdę nie chcę sprawiać ci kłopotu. Nie będę tu mieszkał, znajdę
sobie jakieś lokum. Ale zamierzam zostać w Sydney.
 Do końca urlopu?
 Do narodzin dzieci. Mattie zaniemówiła.
 Dlaczego?  zapytała w końcu.
 Chcę... chcę spędzić więcej czasu z Royem. A przy okazji będę miał
ciebie na oku.
 To bez sensu, Jake. Nie potrzebuję strażnika. I mam doskonałego
lekarza.
Poderwał się z kanapy i niczym lew w klatce zaczął krążyć po pokoju.
 Nie będę ci się narzucał. Obiecuję. Ale nie możesz być sama.
Mattie wpatrywała się w niego jak ptak zahipnotyzowany przez jadowitą
żmiję.
 Zamieszkam w Wullumulu. W apartamentach Dockside.
 A co z pracą?
 Poproszę o bezpłatny urlop. Jeśli będzie trzeba, złożę wymówienie.
 To szaleństwo. Potrząsnął głową.
 Zostawię ci numer mojej komórki. Masz do mnie dzwonić o każdej
porze dnia i nocy.
 Po co? Westchnął.
 Jak trzeba będzie przesunąć coś ciężkiego, jeśli zle się poczujesz, a psa
trzeba wyprowadzić, jeśli trzeba będzie zrobić zakupy, jeśli cokolwiek się
98
R
L
T
zepsuje, toster, klimatyzacja, pralka. Ja się tym zajmę, sprowadzę fachowca,
przypilnuję go.
Mattie otworzyła usta, ale nie zdołała nic powiedzieć. Gdyby dłużej się
spotykali... Ale Jake jest facetem, z którym tylko raz się przespała; facetem,
który nie chce się wiązać; facetem, o którym stara się zapomnieć.
Wreszcie odzyskała głos.
 To bardzo uprzejme z twojej strony, ale ja nie chcę żyć w kokonie.
 Nikt ci nie każe. Po prostu dbaj o siebie. Odpoczywaj, nie przemęczaj
się. I dzwoń, gdybyś czegoś potrzebowała.
 Nie rozumiem. Dlaczego to robisz?
 Jesteś w ciąży. Nie powinnaś być sama.
Mattie zamyśliła się: coś musi się za tym kryć.
Czyżby jakaś znajoma Jake'a poroniła? Wolno wypuścił z płuc
powietrze.
 Podam ci swoje namiary.
 Namiary... Okej...  Przesunęła się na brzeg kanapy, żeby z niej wstać.
Zanim się spostrzegła, Jake był obok. Ujął ją za łokieć, podtrzymał. Jego
dotyk przejął ją dreszczem.
 Dziękuję  rzekła, podnosząc się.  Przyniosę z kuchni notes.
 Cześć, stary.  Na końcu linii rozległ się głos Willa.  Nie
spodziewałem się twojego telefonu. Co porabiasz? Co słychać w
cywilizowanym świecie?
Leżąc na wznak w swoim wynajętym mieszkaniu w dzielnicy
Wullumulu, Jake wpatrywał się w sufit.
 Co porabiam? Całkiem inne rzeczy, niż sądziłem, że będę porabiał.
 Tylko mi nie mów, że przestały cię kręcić piękne, smukłe, niezamężne
laski?
99
R
L
T
 Zgadłeś.  Prawdę rzekłszy, nawet nie próbował żadnej poderwać. 
Słuchaj, nie wracam na razie do Mongolii i chciałbym cię prosić, żebyś
spakował moje rzeczy.
 %7łartujesz! Co się stało? Jesteś chory?
 Nie, nic takiego. Po prostu muszę tu zostać ze dwa lub trzy miesiące.
A pózniej, jeśli moje stanowisko wciąż będzie nieobsadzone, to kto wie?
Nastała cisza. Will pierwszy ją przerwał.
 Czy twoja decyzja ma coś wspólnego z Mattie Carey?
 Z Mattie? Dlaczego pytasz?
 Dostałem od niej dziwny mejl.
 Co napisała?
 %7łe martwi się o ciebie.
 %7łartujesz?
 Bynajmniej. Sprawiała wrażenie bardzo przejętej. Ale słowem nie
wspomniała, że zrezygnowałeś z pracy.
 Nic mi nie jest  Jake zapewnił przyjaciela, chociaż nie brzmiało to
zbyt przekonująco.
 Co się dzieje między tobą a Mattie?
 Niewiele.
 Akurat!
Jake westchnął. Wczoraj Roy też koniecznie chciał rozmawiać o Mattie.
 Nie przypuszczałem, że jest w twoim typie  ciągnął Will.
Jake nie zamierzał połknąć haczyka. Tyle że wytrwał w tym
postanowieniu może pięć sekund, po czym spytał:
 Niby dlaczego nie?
Will roześmiał się wesoło.
 Dobrze wiesz, jakie lubisz dziewczyny.
100
R
L
T
 Jakie?
 Szybkie, chętne, gibkie.
Zazwyczaj takie słowa nie wprawiłyby Jake'a w konsternację, dziś
jednak poczuł się zawstydzony. Nagle w głosie przyjaciela pojawiła się nuta
podejrzliwości.
 O Chryste, Jake, chyba wyście nie... Jake milczał. Will nie dawał za
wygraną.
 Powiedz mi, że to nieprawda. %7łe kiedy ty i Mattie mieszkaliście u
mnie...
 Odpuść, stary.
 Nie mogę. Ty i Mattie...?
 Wiedziałeś, co ona planuje, prawda?  Jake odruchowo zwinął dłoń w
pięść, po czym rozprostował palce.  %7łe chce urodzić cudze dziecko? Ale nie
raczyłeś mnie o tym poinformować.
 To delikatna sprawa, Jake. Zawarli porozumienie, Mattie, moja siostra
i jej mąż. Skąd miałem wiedzieć, że może cię ono w jakikolwiek sposób
dotyczyć?
 Zadawałem mnóstwo pytań o Mattie.
 Sądziłem, że kieruje tobą zwykła ciekawość. Nie przyszło mi do
głowy, że jesteście parą.
 Nie jesteśmy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl