,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czki i ruszył w stronę domu. Gdy zobaczył Ellie, skierował się ku niej. - Dzień dobry - powiedziała Ellie, żałując, że nie zdą żyła umyć rąk. - Dzień dobry. Czy mieszka tutaj Nick Tanner? - Proszę wejść. Poszukam go. Nazywam się Ellie Winslow. - A ja Matt Helmsley. Jestem adwokatem Nicka. Miło mi panią poznać, panno Winslow - odrzekł, rozglądając się naokoło z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Wszedł wraz z Ellie do chłodnego wnętrza i po zdjęciu okularów przyjrzał się skromnemu urządzeniu salonu. El lie wskazała mu krzesło, a sama przeszła do kuchni. Alberta wałkowała właśnie ciasto. Na widok Ellie uśmiechnęła się. - Przyszłaś coś przegryzć? - zapytała. - Nie. Szukam Nicka. Przyjechał jego prawnik. - Naprawdę? Alberta posypała ciasto i wałek mąką. - To miłe, gdy zajęty prawnik przyjeżdża do kogoś aż z San Francisco, prawda? Ellie spojrzała na uchylone drzwi pokoju Nicka. - Dość zastanawiające - zauważyła Alberta, rozwałko- wując równo ciasto. - Nick jest chyba w oborze z Gusem. Niedawno jeszcze jezdzili konno. Ellie wyszła na podwórze i poszła w stronę obory. W cieniu dużego budynku było chłodno. Usłyszała głosy. NIE MA UCIECZKI 53 - Nick?! -zawołała. - Jestem tutaj, w oborze. - Przyjechał Matt Helmsley. Nick wyszedł z obory pewnym, równym krokiem. Wy ciera! sobie ręce w dżinsy. Na widok Ellie skinął głową. - Gdzie jest? - Zaprowadziłam go do salonu. Mogę wam przynieść coś do picia, jeżeli chcecie. A potem zostawię was samych. Alberta jest w kuchni, ale będziecie mieli spokój. Nie będzie wchodziła do salonu podczas waszej rozmowy. Nick, który już szedł w stronę domu, zatrzymał się i spojrzał na Ellie. - To jest spotkanie w interesach. Nie potrzeba nam nic do picia. Ellie była bardzo ciekawa, co Nick ma do powiedzenia swojemu prawnikowi. Jaka sprawa jest tak ważna, że nie mógł jej omówić przez telefon? Co sprawiło, że jego ad wokat musiał tu przyjechać aż z San Francisco? - Zawołaj, jeżeli będziecie czegoś potrzebowali - po wiedziała, skręcając za dom i idąc w stronę rabatek z kwiatami. Jakiś czas pózniej Ellie szła powoli po podjezdzie, prze glądając pocztę. Uporała się już z pieleniem i nie mogła dłu żej odkładać pracy biurowej. Usłyszała głosy i, podniósłszy wzrok, zobaczyła, że Matt i Nick idą w stronę luksusowego samochodu adwokata, wciąż pogrążeni w rozmowie. A potem Matt wsiadł do samochodu, wyprowadził go ostrożnie z podjazdu i odjechał. Nick, odprowadziwszy go wzrokiem, popatrzył na Ellie. 54 NIE MA UCIECZKI - Miłe miałeś spotkanie? - zapytała, idąc w kierunku domu. Czy żałuje, że tu przyjechał? Czy wolałby być teraz z dawnymi przyjaciółmi w San Francisco? Wszyscy jej goście pochodzili z miasta, ale Ellie dobrze wiedziała, że Nick żył w mieście życiem zupełnie innym niż Jed czy Brad. - Udało mi się załatwić pewną sprawę - odparł. - Matt wygląda na człowieka sukcesu. - W sensie materialnym jest nim. Zastanawiam się, czy to wystarczy. - Nick zamyślił się, patrząc na podjazd. - Różni ludzie mają różne potrzeby. Ja wolę to ranczo niż San Francisco. Przynajmniej na kilka najbliższych mie sięcy. Po tych słowach odwrócił się i ruszył w stronę obory. Nick leżał na łóżku. Jedną rękę podłożył sobie pod głowę i wpatrywał się w sufit. Po całodziennym wysiłku fizycznym czuł wszystkie mięśnie. wiczył dzisiaj siodła nie konia i dobrze przyswoił sobie tę umiejętność - teraz potrafił to zrobić nawet w ciemności. Ale to przeklęte siodło waży chyba z siedemdziesiąt funtów. Założenie go na grzbiet konia i zdjęcie z niego dwanaście razy w ciągu jednego dnia stanowiło nie lada pracę. Mimo to Nick czuł się dobrze. Po fizycznym wysiłku dokuczał mu, co prawda, ból mięśni, ale rozpierała go też duma. Potrafił już osiodłać konia najlepiej ze wszystkich gości Ellie. Kto mógłby przypuszczać, że as księgowości nauczy się obchodzić z końmi? I że będzie się czuł dobrze w towa- NIE MA UCIECZKI 55 rzystwie ludzi, którzy przez większą część życia pracowali pod gołym niebem? Rusty i Gus wiedzieli wszystko na temat bydła i koni. Okazało się, że skorzystać z ich wiedzy chce nie tylko Brad, pomyślał nieco ironicznie Nick. Problem w tym, że Ellie chciała, żeby stosował się do zasad programu, by zaplanował kolejną fazę swojej zawo dowej kariery. Nick wiedział, że musi coś w tym kierunku zdziałać, bo inaczej zostanie wykluczony z programu. Po winien grać na zwłokę, sprawdzić, czy może zrobić wszystko po swojemu. Podniósł się i poczuł ból w usztywnionych mięśniach. Podszedł po cichu do okna, otworzył je i popatrzył na krajobraz posrebrzony jasnym blaskiem. Księżyc oświetlał oborę, mały domek Gusa i Alberty oraz oficynę. Ellie zamykała na noc kuchenne drzwi, jednak bez żadnego trudu można było wyjść przez okno. Czy nikt nie próbował stąd uciec? No tak, można było uciec, ale po co? Większość z tych dzieciaków - po spędzeniu jakiegoś czasu w więzieniu - miała prawdopodobnie wrażenie, że znalazła się w raju. To, co usłyszał przy kolacji, przekonało go, że goście Ellie nie pochodzili ze szczęśliwych rodzin. Zresztą i Ellie nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Jej matka zmarła przecież tak młodo, a ojciec chorował. Nick wciąż się zastanawiał, czym Ellie kieruje się w życiu. Dla czego poświęca tyle czasu i wysiłku wyrzutkom społecz nym? Dlaczego nie ma męża i gromadki dzieci? Przypo mniał sobie, jak wyglądała pierwszej nocy - bez okularów, z włosami rozsypanymi wokół twarzy, w tej tak kobiecej różowej koszulce, której kolor podkreślał barwę gładkiej 56 NIE MA UCIECZKI skóry. Przecież kochanie jej nie byłoby karą dla żadnego mężczyzny. Czy ci, których znała, byli ślepi? Nick zacisnął pięść. Ellie była kobietą porządną, taką, z którą człowiek się żeni, a nie romansuje. Na samą myśl o tym byłaby pewnie przerażona. A on byłby idiotą, gdyby znowu związał się z kimkol wiek. Przecież dostał od życia nauczkę. Nocne powietrze chłodziło mu skórę. Wciągnął je w płuca, wstrzymał oddech, a potem powoli zrobił wy dech. Wysuszona trawa, siano, konie, kury i kurz. Co spra wiło, że kobieta taka jak Ellie Winslow kocha to miejsce? Czym Ellie kieruje się w życiu? Miał trzy miesiące na to, by się przekonać. ROZDZIAA PITY Na drugi dzień przy śniadaniu wypłynął temat zaku pów. - Trzeba uzupełnić zapasy - orzekła Alberta. - Nasi [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|