, Cartland Barbara Miłość jest kluczem 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Myślę, że powinniśmy już wracać...  zaczęła niepewnie.
 Odwiozę panią i dzieci  zaproponował uprzejmie hrabia.
 Ależ nie ma potrzeby... To dla pana kłopot, milordzie  pośpieszyła z zapewnieniem
Minerva.  Chętnie się przejdziemy.
 Wydaje mi się, że jest pani trochę zmęczona  powiedział.  A więc pojedziemy.
Zrozumiała, że mówiąc ojej zmęczeniu, hrabia nawiązuje do wydarzeń ubiegłej nocy.
Wiedział doskonale, że czuje się zmęczona i wyczerpana, choć oczywiście sama nigdy by
się do tego nie przyznała. Zadzwonił i polecił przygotować fae-ton. Gdy zbierali się do
wyjścia, Tony zaproponował z ociąganiem:
 A może ja pojadę, milordzie?
 Nie, chcę sam to zrobić!  odparł hrabia.
Tony'emu więc nie pozostało nic innego, jak pożegnać się z rodziną i pomachać
odjeżdżającym. Hrabia odprawił stajennego i sam powoził. Minerva musiała w duchu
przyznać, że robi to z wielką wprawą, a wygląda naprawdę olśniewająco w wysokim
kapeluszu, nałożonym lekko na bakier.
 A co do jutra  zaczął hrabia  to ponieważ dzieci chciały pojezdzić, o dziesiątej
przyprowadzę dla nich wierzchowce. Dla pani także.
 Dla mnie?!  wykrzyknęła Minerva.
 Przecież nie zostawimy pani w domu. A poza tym chciałbym panią zobaczyć na koniu.
 Ale nie ma powodu, żebym i ja jechała!
 Owszem, jest  odparł cicho.  Ja tego chcę. A jeżeli pani odmówi, to wszyscy
będziemy musieli zaczekać na dzień, kiedy pani łaskawie się zgodzi.
Wiedziała, że pozbawienie dzieci okazji do konnej przejażdżki byłoby czystym okrucień-
stwem. Mogłyby to zapamiętać jej do końca życia. Spojrzała na hrabiego spod rzęs.
 Myślę, milordzie, że umie pan postawić na swoim w dość podstępny sposób.
 Zawsze stawiam na swoim  odparł krótko.
 To bardzo nieładnie  upomniała go zupełnie tak, jakby mówiła do Davida.
Hrabia roześmiał się.
 Jeżeli pani usiłuje mnie wychowywać i strofować, to uprzedzam, że czeka panią ciężkie
i niewdzięczne zadanie.
 O, doskonale zdaję sobie z tego sprawę! Ale jednocześnie, milordzie, sądzę, że nie
podej-
muję się niczego takiego, co wykraczałoby poza moje możliwości!
 Nie byłbym tego taki pewien, panno Mi-nervo! Ale jak na razie pani zawdzięczam
ocalenie mi życia. Ponadto dzięki pani odkryłem w życiu coś nowego.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem, ale potrząsnął tylko głową.
 Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Zatrzymał konie przed dworkiem.
 Dziękuję, bardzo dziękuję, milordzie!  wykrzyknął David, zeskakując na ziemię.
Lucy podniosła się z ławeczki i serdecznie ucałowała hrabiego w policzek.
 Nie zapomnisz o moim torcie?  szepnęła cichutko.
 Nigdy nie zapominam swoich obietnic
 odparł hrabia.  Twoja siostra powinna to wreszcie przyjąć do wiadomości.
Lucy zeskoczyła na ziemię.
 Ja również chcę panu podziękować, choć szczerze mówiąc, czuję się trochę niezręcznie
 odezwała się Minerva.  Ale jestem naprawdę wdzięczna za to, że dzieci są takie
szczęśliwe.
 A czy pani jest szczęśliwa?  spytał cicho hrabia.
 Tak, ale to nie takie proste...
Myślała o dzieciach, o tym, że ulegną czarowi hrabiego, a potem życie wyda się im szare i
smutne. I właśnie wtedy nachylił się do niej i powiedział lekko zmienionym głosem:
 Proszę się o nic nie martwić. Powiedziałem przecież Lucy, że nigdy nie zapominam o
swoich obietnicach. O długach też nie!
7
Jadąc na wspaniałym koniu ze stajni hrabiego, Minerva pomyślała, że jeszcze nigdy nie
była tak szczęśliwa. Przez ostatnie trzy dni jezdzili każdego ranka. David radził sobie z
koniem równie dobrze jak jego brat, a ku nieprzytomnej radości Lucy stajenny
przyprowadził dla niej kucyka. Było to zwierzę w dość podeszłym wieku i bardzo
spokojne, kiedy więc Lucy jezdziła na nim stępa, a stajenny prowadził kucyka na lince,
Minerva nie musiała obawiać się o nią. Dla Lucy była to radość zupełnie dotąd nie znana.
Od tej chwili, ledwo dostrzegła hrabiego, biegła do niego co sił w małych nóżkach, rzucała
mu się na szyję lub wskakiwała na kolana i nieustannie powtarzała, jaki jest dobry i
kochany. Minerva była naprawdę zdumiona jego życzliwością. Nie spodziewała się
takiego obrotu spraw, Tony przygotował ją przecież na coś zupełnie innego.
Dzieci uważały, że hrabia jest cudowny. David cały czas mówił albo o nim, albo o jego
koniach.
Minerva chwilami miała wrażenie, że hrabia przejął wszystkie jej sprawy, że ona sama nie
musi się o nic troszczyć.
Pewnego popołudnia, kiedy dzieci poszły na lekcje, poprosił ją, by mu towarzyszyła w
przejażdżce faetonem i przedstawiła go dzierżawcom zamieszkałym na terenie majątku.
Gdy zaprotestowała nieśmiało, że nie sądzi, by była odpowiednią osobą do takiej roli,
spytał:
 A kogo by pani zaproponowała? Nie mogę sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł lepiej niż
pani znać mieszkańców wsi, nauczyciela, no i oczywiście pastora.
Minerva miała na końcu języka odpowiedz, iż mogą oni uznać za dziwne i niewłaściwe, że
właśnie jej powierzył tak ważną funkcję. Po namyśle jednak uznała, że najważniejsze jest,
aby hrabia poznał swoich ludzi i nauczył się ich kochać, tak jak jej ojciec. Sir John
zamartwiał się, nie mogąc wspomagać potrzebujących, zwłaszcza starszych ludzi, którzy
od lat służyli jego rodzinie. Nie miał pieniędzy na budowę szkół. Na terenie majątku
znajdowała się tylko jedna, a potrzebne były co najmniej trzy. Minerva pamiętała
doskonale, że choć rodzicom brakowało pieniędzy, starali się to nadrobić troską i miłością.
Dzierżawcy często zwracali się do nich ze swymi kłopotami. Przynosili do dworku
niepokoje o plony, o pogodę, prze-
ciekające dachy i okna. Rodzice nie byli w stanie pomóc im finansowo, ale umieli wyrazić
swoje współczucie, wysłuchać i pocieszyć. Zawsze tak postępowali i wobec każdego.
Jadąc z hrabią, Minerva opowiedziała mu o wieśniakach, których miał poznać. Mile ją
zaskoczyło najwyrazniej szczere jego zainteresowanie nimi. Od razu też zauważyła, że
łatwo nawiązuje kontakt z prostymi ludzmi. Kiedy opuszczał jakąś farmę, obiecawszy
przedtem, iż pomoże wyremontować budynki, gospodarz i jego żona kłaniali się w pas,
przejęci i szczęśliwi. Patrzyli na niego niczym na anioła z niebos, który przybył ulżyć ich
doli.
Minerva modliła się, by nie zapomniał o obietnicach złożonych biedakom, kiedy na
powrót znajdzie się wśród pięknych dam w Londynie. Na razie jednak zdawał się pamiętać
wszystko. Nie mogła jej też nie wzruszyć jego troska o dzieci.
Kiedy nazajutrz wracali z najdalej położonej farmy, powiedział:
 Proszę, by zechciała pani zjeść dziś ze mną i z Tonym kolację. Wczoraj, gdy wróciłem
do domu po odwiezieniu pani, jadalnia w zamku wydała mi się bardzo pusta bez pięknej
kobiety.
 Pochlebia mi pan, milordzie  roześmiała się.  Ale niestety nie mogę przyjąć
pańskiego zaproszenia.
 A to czemu?
 Ponieważ mam obowiązki. Muszę przygotować kolację dla Davida i Lucy, trzeba dzieci
położyć spać. No i nie zostawię ich w pustym domu.
Hrabia na moment zacisnął usta. Przyszło jej na myśl, że musiała go rozgniewać swoją
odmową. Po chwili oświadczył:
 Skoro tak, to mogę przysłać kogoś z zamkowej służby. Albo może poprosi pani tę
kobietę z dzieckiem, która czasami pani pomaga.
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie przypuszczała, że jest tak spostrzegawczy i już zdążył
zorientować się, jak ona prowadzi dom. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl