, Anonim tzw. Gall Kronika polska 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrotem do Polski, wiezli ze sobą z powrotem swoich towarzyszy,
ranionych w Czechach, a dodawszy poprzednich [siedem dni], dopeł-
nili liczby 10 [dni] od chwili wyruszenia.
Do takiego to upadku i sromoty doprowadzony został intrygami
zdrajców wojenny lud czeski, że stopą polską podeptany stracił prawie
wszystkich co zacniejszych i szlachetniejszych rycerzy. Był tam
wśród Czechów także Zbigniew, któremu [wszakże] większą korzyść
przyniosła ucieczka niż to, że tam się zjawił. Polacy zaś, wracającz
niezmierną radością z Czech, składają wiekuiste dzięki Bogu
wszechmocnemu i głoszą tryumfalną sławę zwycięskiego Bolesława.
[24] Rozdział o spustoszeniu Prus przez Polaków.
A niestrudzony Bolesław zimową porą bynajmniej nie zażywał
wywczasów jak człowiek gnuśny, lecz wkroczył do Prus, krainy pół-
nocnej, lodem ściętej, podczas gdy nawet władcy Rzymu, walcząc z
barbarzyńskimi ludami, zimowali w przygotowanych [na to] warow-
114
niach, a nie wojowali przez całą zimę. Wkraczając do Prus, z lodu na
jeziorach i bagnach korzystał jakby z mostu, bo nie ma do owego
kraju innego dostępu, jak tylko przez jeziora i bagna. A przeszedłszy
jeziora i bagna i dotarłszy do kraju zamieszkałego, nie zatrzymał się
na jednym miejscu, nie oblegał grodów ani miast, bo ich tam nie ma,
gdyż kraj ten jest broniony przyrodzonymi warunkami i naturalnym
położeniem na wyspach wśród jezior i bagien, a ziemia podzielona na
zręby dziedziczne między wieśniaków i mieszkańców. A zatem wo-
jowniczy Bolesław, rozpuściwszy zagony wszerz i wzdłuż po owym
barbarzyńskim kraju, zgromadził niezmierne łupy, biorąc do niewoli
mężów i kobiety, chłopców i dziewczęta, niewolników i niewolnice
niezliczone, paląc budynki i mnogie wsie; z tym wszystkim wrócił bez
bitwy do Polski, choć właśnie bitwy ponad wszystko pragnął.
[25] Rozdział o nieszczerym pogodzeniu się Zbi-
gniewa z bratem.
Poskromiwszy tedy, jak już powiedziano, wrogów, zmusił Bole-
sław księcia czeskiego, by swego najmłodszego brata, o którym mó-
wiliśmy wyżej, dopuścił do części dziedzictwa, odstępując mu niektó-
re miasta. Wobec tego Zbigniew przysłał do swego brata Bolesława
poselstwo z pokorną prośbą, ażeby jemu także, jak książę czeski
swemu bratu, udzielił jakiejś cząstki ojcowego dziedzictwa pod takim
warunkiem, że [Zbigniew] w niczym i pod żadnym względem nie ma
być mu równym, lecz jak wasal swego pana zawsze i we wszystkim
ma [go] słuchać. Już bowiem nie wierzył, by mógł zwyciężyć przy
pomocy cesarza, czy też Czechów lub Pomorzan, i pokorą oraz [od-
wołując się do] braterskiej miłości usiłował teraz uzyskać to, czego
osiągnąć nie mógł siłą i orężem. Słowa same przez się brzmiały dość
szczerze i pojednawczo, lecz być może co innego na języku miał w
pogotowiu, a co innego kryło się zamknięte w sercu. Lecz o tym po-
mówimy na swoim miejscu, a [teraz] posłuchajmy odpowiedzi Bole-
sława. Usłyszawszy powtórzoną mu tak uniżoną prośbę brata, Bole-
sław puścił w niepamięć i przebaczył mu tylekroć popełniane krzy-
woprzysięstwa, tyle wyrządzonych [sobie] krzywd, [a nawet] napro-
wadzanie na Polskę obcych ludów i przyzwał Zbigniewa z powrotem
115
do Polski, pod takimi mianowicie warunkami: jeżeli w zgodzie ze
słowami swego poselstwa zachowa pokorę, jeżeli będzie się uważał za
wasala, a nie za pana, i nie będzie okazywał pychy ani zachowywał
się jak pan [udzielny] - to z braterskiej miłości [Bolesław] da mu nie-
które grody. A skoro następnie zauważy u niego prawdziwą pokorę i
prawdziwą miłość, to ciągle go będzie posuwał z dnia na dzień wyżej.
Jeśliby zaś nadal w sercu ukrywał swą dawną hardość, to lepszą rze-
czą byłaby otwarta niezgoda, niż gdyby miał po raz drugi wzniecić w
Polsce nowe zamieszki.
Atoli Zbigniew, idąc za podszeptem ludzi głupich, niepomny przy-
rzeczonego poddaństwa i pokory, przybył do Bolesława nie w pokor-
nej, lecz w wyzywającej postawie, nie jak przystało na człowieka
skruszonego długotrwałym wygnaniem, znużonego tylu trudami i
niepowodzeniami, lecz owszem, jak pan [udzielny], każąc miecz nieść
przed sobą, z poprzedzającą go orkiestrą muzykantów grających na
bębnach i cytrach, okazując w ten sposób, że nie będzie służył, lecz
panował; dając do poznania, że nie będzie wasalem brata, lecz że
bratu będzie rozkazywał. A niektórzy rozumni ludzie na inny sposób
to sobie wytłumaczyli, niż może sam Zbigniew to myślał, i taką radę
podsunęli Bolesławowi, której uwierzywszy, natychmiast pożałował i
zawsze będzie żałować, że jej posłuchał; takimi mianowicie słowy
podjudzali jego ludzkie uczucia:  Ten człowiek takimi nieszczęściami
przybity, na tak długie zesłany wygnanie, zaraz przy pierwszym po-
jawieniu się, [choć] niepewny jeszcze wielu rzeczy, występuje z taką
pychą i okazałością - cóż uczyni w przyszłości, gdy mu się udzieli
jakiejkolwiek władzy w królestwie polskim? Inną jeszcze i grozniej-
szą dodawali wiadomość, jakoby Zbigniew miał już kogoś z jakiego
bądz rodu, bogatego czy biednego, upatrzonego i umówionego, który
by znalazłszy dogodne po temu miejsce przebił Bolesława nożem lub
jakimkolwiek innym żelazem; tego zaś zabójcę, gdyby mu się wów-
czas udało śmierci uniknąć, miał sam [Zbigniew] wynieść na jedno z
najwyższych dostojeństw, jakby którego spośród książąt. Lecz my
jesteśmy przekonani, że to raczej owi zli doradcy coś takiego wymy-
ślili, a nie wierzymy, żeby kiedykolwiek sam Zbigniew, człowiek
dość pokorny i prostoduszny pomyślał o takiej zbrodni.
Dlatego też nie można się bardzo dziwić, jeśli młodzian w kwiecie
116
wieku, zasiadający na tronie, uniesiony zapalczywością, a także za
radą podszepniętą przez ludzi rozumnych - popełni jakiś [wielki na-
wet] występek, by w ten sposób uniknąć niebezpieczeństwa śmierci i
rządzić [w dalszym ciągu] bezpieczny od wszelkich zasadzek. Niech
wszakże nikt nie sądzi, iż ten grzech dokonany został z wyrachowa-
nia, a nie z zapalczywości, że go spełniono z rozmysłu, a nie pod
wpływem okoliczności. Gdyby bowiem Zbigniew przybywszy [do
Polski] postępował pokornie i mądrze, jak przystało na człowieka,
który ma prosić o miłosierdzie, a nie jak [udzielny] pan, tak jakby
miał rządzić próżnie i pysznie - to ani sam nie poniósłby szkody nie
do naprawienia, ani też innych nie przyprawiłby o pożałowania godną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl