, Nicholas Sparks Noce w Rodanthe 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjęła z szafy kurtkę i szalik, po czym zeszła na dół. Odsunęła zasuwę w tylnych drzwiach i wyszła
na dwór.
Gwiazdy skrzyły się jak drobniutkie iskierki na pelerynie iluzjonisty, powietrze było
wilgotne i zimne. Widziała z werandy ciemne baseny, w których odbijał się heban nieba. W oknach
sąsiadów paliły się światła i mimo że wiedziała, iż jest to tylko gra jej wyobrazni, niemal czuła
zapach soli, jak gdyby nadmorska mgła kłębiła się nad podwórkami przylegającymi do jej posesji.
Mark zjawił się u niej w domu pewnego lutowego poranka. Rękę miał wciąż na temblaku,
lecz Adrienne prawie tego nie zauważyła. Stała jak wryta, wpatrując się w niego, nie mogąc
oderwać oczu od młodego mężczyzny. Pomyślała, że jest uderzająco podobny do ojca. Gdy
otworzyła drzwi, uśmiechnął się do niej smutno, a ona cofnęła się do przedpokoju, z trudem
powstrzymując łzy.
Usiedli przy stole, oddzieleni dwiema filiżankami kawy. Mark wyjął z torby podróżnej listy,
które przywiózł ze sobą.
- Ojciec przechowywał je - powiedział. - Nie przyszło mi nic innego do głowy, jak
przywiezć je tobie.
Adrienne skinęła głową, biorąc je od niego.
- Dziękuję ci za list - rzekła. - Zdaję sobie sprawę, jak musiało być ci trudno go napisać.
- Proszę bardzo - odparł i przez długą chwilę siedzieli oboje w milczeniu. Pózniej
oczywiście wyjaśnił jej, po co przyjechał.
Teraz, stojąc na werandzie, Adrienne uśmiechnęła się na myśl o tym, co Paul uczynił dla
niej. Pamiętała, jak po odjezdzie Marka wybrała się w odwiedziny do ojca, do domu spokojnej
starości, domu, którego nigdy nie musiał opuścić. Jak wyjaśnił Mark podczas wizyty u niej, Paul
poczynił kroki, żeby jej ojciec mógł korzystać do końca swoich dni z usług tej placówki - miał
nadzieję sprawić jej niespodziankę tym prezentem. Kiedy zaczęła protestować, Mark dał jej jasno
do zrozumienia, że złamie mu serce, jeśli nie przyjmie tego daru.
- Proszę - rzekł w końcu - mój ojciec życzył sobie tego.
W latach, które nastąpiły, była głęboko wdzięczna Paulowi za jego ostatni gest, tak jak
pielęgnowała w pamięci wszystkie wspomnienia tych kilku dni, które spędzili razem. Paul był dla
niej wszystkim i tak pozostanie na zawsze. Stojąc na werandzie póznym zimowym wieczorem i
wdychając mrozne powietrze, Adrienne uświadomiła sobie, że jej uczucia nigdy się nie zmienią.
Przeżyła już więcej lat, niż jej pozostało, ale nie miała wcale poczucia, że minęło ich aż tyle.
Całe lata umknęły z jej pamięci, zostały zmyte niczym ślady stóp na piasku tuż nad wodą. Czasami
wydawało jej się, że z wyjątkiem tych kilku dni, które spędziła z Paulem Flannerem, życie minęło
niemal niezauważalnie, podobnie jak długa przejażdżka samochodowa małemu dziecku, które
przygląda się przez okno przemykającemu za szybą krajobrazowi.
Zakochała się w nieznajomym podczas weekendu i nigdy więcej już nikogo nie pokocha.
Pragnienie miłości umarło na górskiej przełęczy w Ekwadorze razem z Paulem, który oddał życie,
śpiesząc na pomoc swojemu synowi, i w tej samej chwili umarła też cząstka jej.
Nie była jednak rozgoryczona. Wiedziała, że w analogicznej sytuacji ona też próbowałaby
ocalić swoje dziecko. To prawda, Paul odszedł, ale pozostawił jej tak wiele. Odkryła miłość i
radość, odnalazła siłę, której w sobie nie podejrzewała, i nikt nigdy jej tego nie odbierze.
Wszystko się skończyło, zostały jednak wspomnienia, które pielęgnowała z nieskończoną
troskliwością. Były dla niej tak rzeczywiste jak sceneria rozciągająca się teraz przed jej oczyma.
Stłumiła łzy, które zaczęły płynąć jej z oczu już w półmroku pustej sypialni, podniosła brodę do
góry. Patrząc w niebo, westchnęła głęboko, wsłuchując się w daleki, wyimaginowany huk fal
rozbijających się o brzeg pewnej burzliwej nocy w Rodanthe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl