,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawdę myślał, że będzie w stanie teraz zamknąć oczy i zapaść w beztroski sen? Chciała coś powiedzieć, ale zamknął jej usta pocałunkiem. Potem zgasił światło, wypuścił ją z objęć i wtopił się w ciemność. Usłyszała jego oddalające się kroki na schodach, potem skrzypnięcie drzwi. Wyszedł. Zadrżała nagle od chłodu, więc otuliła się kołdrą, nakazując sobie spokój. Nie miała powodu, by się czuć samotna, opuszczona. 116 RS Dziecko, które Thunder jej dał, było bezpieczne, ukryte pod jej sercem, a Aatkę zwiniętą w rozkoszny kłębek miała na wyciągnięcie ręki. Wcisnęła głowę w poduszkę, ale nie była w stanie się odprężyć. Leżała w łóżku Thundera, pościel była nasycona jego zapachem. Nie potrafiła znowu zasnąć, kiedy go nie było. Zapaliła światło. Nigdy dotąd nie cierpiała na bezsenność. Nie miała pojęcia, co robić, sama, w środku nocy. Może pójdzie do kuchni, zaparzy sobie herbatę, zje coś i poczeka na powrót Thundera? Stwierdziła, że to dobry pomysł, wstała z łóżka i narzuciła szlafrok, a potem poszła na bosaka do kuchni. Dwie godziny pózniej jeszcze siedziała przy kuchennym stole, nad pustą filiżanką i talerzem, z którego jadła seler naciowy z białym serkiem. Thunder ciągle nie wracał. W dodatku nie mogła się z nim skontaktować. Dopiero teraz się zorientowała, że nie zna numeru jego służbowego telefonu. Co prawda od dwóch tygodni mieszkała u niego i uprawiała z nim szalony seks, ale nigdy do tej pory nie miała potrzeby do niego dzwonić, kiedy był w pracy. A już na pewno nie przed piątą rano. Minęła kolejna godzina. Carrie była coraz bardziej zdenerwowana. Dlaczego Thunder nie wraca? Dlaczego przynajmniej nie zadzwoni? Może coś mu się stało? Może to spotkanie okazało się pułapką? Może informator był śledzony przez płatnego mordercę? To się przecież zdarzało. Tak jak z Julią Alcott i jej matką. Carrie zmarszczyła brwi i pogrzebała łodygą selera w miseczce z serem. Czy Thunder pracował teraz nad sprawą Julii? Czy dlatego poszedł na to spotkanie? 117 RS Wstała i sprzątnęła ze stołu. Nie była taka głupia, by siedzieć i się zamartwiać o los swojego byłego męża choć chwilę dłużej. Cholera! Znika z domu w środku nocy i nie wraca o umówionej godzinie? Jego sprawa. Wybiła szósta. Przez kuchenne okno sączyło się szare światło przedświtu. Carrie była wyczerpana. Wiedziona instynktownym odruchem, podniosła słuchawkę telefonu i wybrała numer rodziców. Jej matka odebrała po trzecim sygnale. - Cześć, mamo, to ja. - Witaj, kochanie. Wcześnie wstałaś. - Ty też. - Jak co dzień. Właśnie szykuję ojcu śniadanie. Carrie niemal zobaczyła, jak matka stawia na stole jajka w koszulkach na grzankach z pełnoziarnistego chleba. Tata od lat nie jadał na śniadanie nic innego. - Carrie, czy coś się stało? - spytała matka, zdziwiona jej milczeniem. Carrie wzięła telefon i podeszła do okna, z którego widać było podjazd. Niepokojąco pusty. - Jestem w ciąży - wyrzuciła z siebie - a Thunder wyszedł z domu w środku nocy i dotąd go nie ma. - Co takiego? O mój Boże, będziesz miała dziecko? A on wyszedł? Pokłóciliście się? - Nie, to nie tak. Thunder cieszy się z dziecka tak samo jak ja. Wyszedł, żeby się spotkać z jakąś wtyczką. 118 RS - No, to wszystko w porządku. Nie martw się o Thundera, on naprawdę potrafi o siebie zadbać. Zobaczysz, zanim się obejrzysz, będzie z powrotem - orzekła matka stanowczo. - To co, naprawdę zostanę babcią? - dodała, śmiejąc się radośnie. - Naprawdę. - Carrie położyła dłoń na brzuchu. Spokojna pewność jej matki, że Thunder jest bezpieczny, wpłynęła na nią kojąco. - Zrobiłam test, a potem byłam u ginekologa, który potwierdził, że jestem w ciąży. - Och, Carrie! - Pisk radości w słuchawce brzmiał dokładnie tak, jak to przewidziała. - Niech no tylko powiem ojcu! Chyba zaraz eksploduję ze szczęścia! - Wiedziałam, że się ucieszysz. - Kiedy ślub? - zabrzmiało następne pytanie. - Pewnie macie zamiar niedługo. Carrie poczuła, że uśmiech zamiera jej na ustach. - Nie pobieramy się, mamo. -Jak to?! - Dałam mu kosza. - Wybacz, Carrie, ale to czyste szaleństwo. Ty i Thunder jesteście dla siebie stworzeni. Należycie do siebie. Zawsze tak było i zawsze będzie. Poza tym nie uważasz, że maleństwo zasługuje na to, by nosić jego nazwisko? - Spokojnie, mamo. Oczywiście, że dziecko będzie miało nazwisko ojca. Tyle tylko, że ja za niego nie wyjdę. - Wyjrzała przez okno na ciągle pusty podjazd i ogarnęła ją nowa fala niepokoju o 119 RS Thundera. - Przecież nie mogę mu zaufać nawet co do godziny powrotu do domu. - Nie wiń go o to. Taką ma pracę. Ale to bardzo dobry, szlachetny człowiek. Oddałby za ciebie życie, przecież wiesz. Wiem, pomyślała Carrie. Zrobiłby to bez wahania, tak samo jak zasłonił od kul swojego przyjaciela, Dakotę. - Mamo, jestem taka zagubiona. - Wiem, kochanie. Ale nie spiesz się. Daj sobie trochę czasu, a jestem pewna, że podejmiesz właściwą decyzję. - Tak myślisz? - mruknęła Carrie. Na dzwięk silnika drgnęła i wyjrzała znowu przez okno. Przed dom zajechał znajomy, ciemny samochód. - Muszę kończyć, mamo. Thunder właśnie wrócił. - Tylko nie krzycz na niego za to, że się spóznił - pouczyła matka. Jeśli zasłużył, nie uniknie bury, pomyślała Carrie, odkładając słuchawkę. Wybiegła z kuchni, kiedy jej mężczyzna wkroczył do domu. Jego koszula była cała we krwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|