,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po jutrzejszej odprawie, żeby uciszyć wszelkie spekulacje. Bree zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że po konferencji polowanie na informacje rozpÄ™ta siÄ™ na dobre. Jak ci minÄ…Å‚ dzieÅ„, synku? zapytaÅ‚a Petera, jak tylko wsiadÅ‚ do auta. ChÅ‚opiec rzuciÅ‚ plecak na podÅ‚ogÄ™ i zapiÄ…Å‚ pas bezpieczeÅ„stwa. Nie za ciekawie... SpojrzaÅ‚y na niÄ… wielkie,niebieskie oczy peÅ‚ne gniewu. Robby Benson powiedziaÅ‚, że mój tata pewnie nie żyje, skoro go nigdy nie widziaÅ‚em. Czy to prawda, mamo? Czy mój tata nie żyje? Bree zwolniÅ‚a hamulec, nacisnęła pedaÅ‚ gazu i odjechaÅ‚a spod szkoÅ‚y. Dlaczego dzieciaki muszÄ… być tak okrutne? I dlaczego doroÅ›li muszÄ… kÅ‚amać? W niczym nie różniÅ‚a siÄ™ od Robby'ego Bensona. Z jednej strony nie mogÅ‚a dÅ‚użej unikać tematu, a z drugiej nie chciaÅ‚a przecież kÅ‚amać Peterowi prosto w twarz. ChÅ‚opiec nigdy nie pytaÅ‚, kim i gdzie jest jego ojciec. Do niedawna niespecjalnie go to interesowaÅ‚o. Ale przed kilkoma miesiÄ…cami, 97 RS kiedy skoÅ„czyÅ‚ siedem lat, nagle wszystko siÄ™ zmieniÅ‚o. Odpowiedz w rodzaju: Twój tata nie mieszka z nami" przestaÅ‚a już mu wystarczać. Nie, kochanie, twój tata żyje. Czy wspominaÅ‚a już wczeÅ›niej, że mieszka daleko stÄ…d? %7Å‚e jest zbyt zajÄ™ty? KiedyÅ› wszystkie te wymówki doskonale siÄ™ sprawdzaÅ‚y. Peter przez chwilÄ™ kontemplowaÅ‚ to, co usÅ‚yszaÅ‚. W tym czasie Bree przygotowywaÅ‚a siÄ™ na oczywisty ciÄ…g dalszy. No, to dlaczego nigdy mnie nie odwiedza? Tata Robby'ego kupiÅ‚ mu najfajniejszy rower na Å›wiecie. A czy mój tata kiedykolwiek mi coÅ› kupiÅ‚? No i zaczęło siÄ™... Niby jak miaÅ‚a to zrobić? ZdecydowaÅ‚a już, jak chce żyć, a życie wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚o dać jej porzÄ…dnego kopniaka w tyÅ‚ek. No cóż, skarbie, to... Czarny sedan z ciemnymi szybami wÅ‚aÅ›nie skrÄ™ciÅ‚ w tÄ™ samÄ… ulicÄ™, co auto Bree. Tym samym jej czujność zostaÅ‚a postawiona w stan najwyższej go- towoÅ›ci. Zaczekaj chwilkÄ™, kochanie. Okej, to tylko jeden zakrÄ™t trzeba przyznać, że wczeÅ›niej nie zauważyÅ‚a tego samochodu. Nie ma co wariować, spokojnie. Bree skrÄ™ciÅ‚a w kolejnÄ… ulicÄ™, choć wcale nie musiaÅ‚a tego robić, po to tylko, żeby sprawdzić, czy czarny sedan pojedzie za niÄ…. PojechaÅ‚. TÄ™tno Bree pÄ™dziÅ‚o z prÄ™dkoÅ›ciÄ… formuÅ‚y 1. Zerknęła na swojego synka. Konfrontacja z kierowcÄ… i zgrywanie bohatera absolutnie nie wchodziÅ‚y w rachubÄ™. Jeżeli zacznie zachowywać siÄ™ agresywnie, narazi Petera na niebezpieczeÅ„stwo. 98 RS Nagle samochód za niÄ… wystrzeliÅ‚ do przodu i przykleiÅ‚ siÄ™ do jej tylnego zderzaka tak, że prawie go dotykaÅ‚. Bree wstrzymaÅ‚a oddech. Dopiero co wyjechaÅ‚a z miasta. MogÅ‚a spokojnie zawrócić. Skarbie, oprzyj siÄ™ o fotel i trzymaj siÄ™ mocno. Mój Boże, jeżeli ten koleÅ› uderzy... Auto raptownie wysunęło siÄ™ zza niej i z rykiem pomknęło do przodu. Bree zwolniÅ‚a i przytuliÅ‚a wóz do pobocza. Czarny sedan popÄ™dziÅ‚ jak bÅ‚yskawica. Bree zmrużyÅ‚a oczy próbujÄ…c odczytać numer rejestracyjny auta, ale samochód jechaÅ‚ zbyt szybko, a ona byÅ‚a zbyt roztrzÄ™siona, żeby skupić na nim wzrok. Gdyby Petera nie byÅ‚o z niÄ… w wozie, pewnie zaryzykowaÅ‚aby poÅ›cig. MogÅ‚a zgÅ‚osić to wydarzenie dyżurce, ale po co, skoro nie znaÅ‚a ani marki, ani modelu samochodu i nie udaÅ‚o jej siÄ™ nawet spisać jego numerów rejestracyjnych? Na szczęście ani Peterowi, ani jej nic siÄ™ nie staÅ‚o, a to liczyÅ‚o siÄ™ przede wszystkim. Uczucie ulgi byÅ‚o tak przemożne, że z trudem zaciskaÅ‚a palce na kierownicy. WdusiÅ‚a pedaÅ‚ gazu. Spokojnie. Już po wszystkim. Teraz przynajmniej jednego byÅ‚a pewna: zagrożenie wcale nie minęło. I zdecydowanie nie byÅ‚ to żaden gówniarski wybryk. Wydarzenia sprzed paru minut nie byÅ‚y sprawÄ… przypadku. I na pewno ich sobie nie wymyÅ›liÅ‚a. KtoÅ› jÄ… Å›ledziÅ‚. KtoÅ› jÄ… obserwowaÅ‚. ByÅ‚ uparty. ZamierzaÅ‚ osiÄ…gnąć swój cel. 99 RS Przestraszyć jÄ…? A może zabić? 100 RS ROZDZIAA SZÓSTY Bree przybyÅ‚a na Å›rodowÄ… odprawÄ™ w tymczasowym centrum dowodzenia z piÄ™ciominutowym zapasem. Wczorajszy wieczór udaÅ‚o jej siÄ™ przetrwać bez pytaÅ„ ze strony Petera. Czysty fart: jeden z kolegów Petera musiaÅ‚ spÄ™dzić u nich noc, ponieważ jego matka byÅ‚a w szpitalu i rodziÅ‚a mu wÅ‚aÅ›nie braciszka. Bree dobrze wiedziaÅ‚a, że dobra passa nie bÄ™dzie trwać wiecznie. Peter zapytaÅ‚ jÄ…, kiedy on też bÄ™dzie miaÅ‚ braciszka albo siostrzyczkÄ™. Tak... na to pytanie Bree zupeÅ‚nie nie potrafiÅ‚a znalezć odpowiedzi. SiedziaÅ‚a teraz w pożyczonym policyjnym SUV ie i po raz tysiÄ™czny zastanawiaÅ‚a siÄ™, jak powinna postÄ…pić. NatÅ‚ok zdarzeÅ„ z poprzedniego dnia sprawiÅ‚, że nie mogÅ‚a zasnąć, wiÄ™c tylko leżaÅ‚a w łóżku i rozmyÅ›laÅ‚a. A kiedy w koÅ„cu usnęła, Å›niÅ‚ jej siÄ™ Patrick i to, jak kiedyÅ› dobrze siÄ™ miÄ™dzy nimi ukÅ‚adaÅ‚o. Zanim pojawiÅ‚y siÄ™ nerwy i podniesione gÅ‚osy. Dość tego! Teraz należy skupić siÄ™ na sprawie, wiÄ™c problemy osobiste bÄ™dÄ™ musiaÅ‚y poczekać na swojÄ… kolej jeżeli bÄ™dzie miaÅ‚a szczęście, ich kolej dÅ‚ugo nie nadejdzie. A co do przeÅ›ladowcy tym bÄ™dzie musiaÅ‚a zająć siÄ™ raczej prÄ™dzej niż pózniej. On zakÅ‚adajÄ…c, że to mężczyzna, rzecz jasna wiedziaÅ‚, gdzie mieszkaÅ‚a. WiedziaÅ‚ też, gdzie jej syn chodziÅ‚ do szkoÅ‚y. Wczoraj porozmawiaÅ‚a sobie z nauczycielkÄ… Petera i ostrzegÅ‚a jÄ… o potencjalnych kÅ‚opotach. PomówiÅ‚a też ze swoim szefem. Dwóch kolegów z posterunku caÅ‚y ranek przeszukiwaÅ‚o archiwum spraw, nad którymi Bree pracowaÅ‚a w ciÄ…gu 101 RS ostatnich kilku lat, ale nie udaÅ‚o im siÄ™ znalezć niczego, co mogÅ‚oby stanowić wystarczajÄ…cy motyw do przeÅ›ladowania. PozostawaÅ‚o jej zaczekać, dopóki nie znajdzie czegoÅ› wiÄ™cej. Tak to zwykle wyglÄ…da z przeÅ›ladowcami: ofiara ma zwiÄ…zane rÄ™ce, dopóki sprawca nie zostanie zÅ‚apany na gorÄ…cym uczynku albo nie pozostawi Å›ladów, które stanowiÅ‚yby dowód rzeczowy przestÄ™pstwa. Niestety, Bree utknęła w tym paranoicznym stanie, kiedy to nie pozostawaÅ‚o jej nic innego, jak tylko być cierpliwÄ… i mieć oczy szeroko otwarte; mieć nadziejÄ™, że wszystko skoÅ„czy siÄ™ dobrze, ale jednoczeÅ›nie, tak na wszelki wypadek, być przygotowanÄ… na najgorsze. Z samochodu, który zaparkowaÅ‚ kilka miejsc dalej, wysiadÅ‚ Ortiz. Kiedy zniknÄ…Å‚ w budynku, Bree również wysiadÅ‚a z wozu i poszÅ‚a za nim. Nigdzie nie widziaÅ‚a auta Patricka. Może coÅ› go dzisiaj zatrzymaÅ‚o? To musiaÅ‚o być coÅ› poważnego, skoro zdecydowaÅ‚ siÄ™ opuÅ›cić dzisiejszÄ… odprawÄ™. Bree weszÅ‚a schodami na trzecie piÄ™tro, machnęła na powitanie recepcjonistce, a potem udaÅ‚a siÄ™ prosto do centrum dowodzenia. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|