,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnieniach, wpatrywali się w opuszczone wnętrze. Możesz spać tutaj - odezwał się niepewnie Matteo. A ty? Pokój gościnny jest wolny - powiedział, wzruszając ramionami. Zastanawiał się, czy ona wyczuje pytanie w jego głosie. Czy Jenny myśli o zaproszeniu mnie do małżeńskiego łóżka ? Może chciałaby odbudować łączącą nas kiedyś intymną więz? Jennifer nie wychwyciła podtekstu jego wypowiedzi. Stała zupełnie oszołomiona, starając się nie poddawać fali mieszanych emocji. Zadowolenie, smutek, żal i tysiąc innych doznań zmieszało się w jeden słodko- gorzki koktajl. Wpatrywała się w łóżko, jak w ducha. Rozmyślała, jak bardzo ona i Matteo zmienili się od miodowego miesią- ca. Rozstali się i teraz trzymała ich razem jedynie nie- planowana ciąża. Nasze dziecko powinno zostać poczęte tutaj - szepnęła. - A nie w jakiejś obskurnej windzie. Wiele rzeczy powinno było wydarzyć się inaczej, Jenny - odparł, a jego głos również był przepełniony bólem. - Powinniśmy się wzajemnie wspierać, słuchać i ufać S R sobie. Trzeba było zrezygnować z fałszywej dumy i szczerze porozmawiać. - Za bardzo od siebie się oddaliliśmy - powiedziała, kontynuując z łatwością tę dziwną grę. Wiele rzeczy zrobiliśmy zle, choć nie zamierzaliśmy. Czy mieliśmy po prostu pecha ?- Czy raczej za wiele uwagi poświęcaliśmy swoim karierom, zamiast po pro- stu zająć się małżeństwem, pomyślała krytycznie. Myślisz, że wszystkie pary mają takie problemy i mu- szą sobie umieć z nimi radzić? - zapytała po chwili mil- czenia. Myślę, że za bardzo przykładaliśmy się do osiągnięcia sukcesów, a za mało do umocnienia związku - oznajmił w zadumie. - A kiedy już odnieśliśmy sukces, zdawało nam się, że nic złego nie może już nas spotkać. Myliliśmy się - westchnęła smutno. Tak. - Och, Matt - jęknęła łamiącym się głosem. Chciał porwać ją w ramiona i scałować wszystkie troski, ale Jennifer wyglądała tak, jakby jedynie krok dzielił ją od rozpadnięcia się na tysiące maleńkich ka- wałeczków. Matteo przestraszył się jej reakcji. Była tak krucha, zmęczona i bezbronna. - Powiedz, co mogę teraz zrobić, żebyśmy potem nie żałowali ? Znów się we mnie zakochaj, pomyślała rozpaczliwie. Wiedziała jednak, że nie można prosić o coś takiego. Do miłości nie można nikogo przymusić. To dar szcze- rego serca. S R - Myślisz, że znam magiczny przepisz spytała z gory- czą. Kiedy dostrzegł sine kręgi pod jej oczami, chciał zma- zać je pieszczotami. Niestety, sam zrezygnował z pra- wa do takich czułości. - Niepotrzebnie zamęczam cię pytaniami. Lepiej śpij - mruknął. - Nie będę ci przeszkadzał. Wbrew sobie zasnęła. Po raz pierwszy od długiego cza- su Jennifer spała bez koszmarów. Jennifer narzuciła białą kamizelkę na kostium kąpielo- wy i włożyła kapelusz z szerokim rondem. Matteo leżał przy basenie i czytał scenariusz najnow- szego filmu. Miał na sobie jedynie kąpielówki i okulary przeciwsłoneczne. Widok jego niemal nagiego ciała prawie zbił ją z nóg. jego oliwkowa skóra błyszczała, a mięśnie mogły zawstydzić niejednego miłośnika siłow- ni. Ciemne, kręcone włoski szeroko porastały tors i, zwężając się klinem na płaskim brzuchu, nikły pod opiętym materiałem kąpielówek. Jennifer zrzuciła winę za nagłą słabość na panujący upał. Z trudem przełknęła ślinę. Kiedy Matteo uniósł wzrok, nie zobaczyła jego oczu, przysłoniętych okula- rami. Była jednak pewna, że domyślił się, że gapiła się na niego z podziwem. Podziwiasz widoki Jest... piękny - odparła, przenosząc natychmiast spoj- rzenie na szafirowe wody morza. Chodz i usiądz - zaprosił z uśmiechem. - Przyniosę ci coś do picia. S R Kolana się pod nią ugięły i opadła na leżak. Jaki jest sens narażać się na takie stresy, pomyślała z rozżale- niem. Równie dobrze mogłam zostać w Anglii i stawić czoło prasie. Kiedy Matteo podał jej coś chłodnego i musującego, wypiła to jednym haustem. Głodna? Nie. Czy mam zacząć karmić cię na siłę, Jenny? Pozwól mi się zaaklimatyzować - poprosiła. - A poza tym jadłam w samolocie. Nie będziesz się opalać? - zapytał, patrząc na jej długą, powiewną kamizelę. Co mam mu powiedzieć, pomyślała spłoszona. %7łe po- mysł pokazania się mu nago przyprawia mnie o dresz- cze niepokoju?- Przecież byłaś jego żoną, tłumaczyła sobie pospiesznie. Już nieraz widział cię nago! - Oczywiście - odparła lekko i odwróciła się do niego tyłem. W oczach Matteo, skrytych za okularami, pojawił się wyraz zadumy. Nagła nieśmiałość Jenny zdradzała jej skrępowanie. A może chodzi o coś innego? Westchnął i z powrotem ułożył się na łóżku. Widok jej ciała był ucztą dla oczu. Bikini odsłaniało zaokrąglone kształty. Jej pęczniejący brzuszek napawał go poczuciem prymitywnej męskiej dumy. Niezależnie od tego, w jakich warunkach poczęli dziecko, nie moż- na było zaprzeczyć, że jego potomek rośnie pod jej sercem. Jego dziecko. S R A Jenny nadal jest moją żoną. W świetle prawa wciąż stanowili parę. Czy naprawdę pozwolę jej teraz odejść? To prawda, że Jenny wzmocni się na Pantellerii, a jej obecność tutaj usprawiedliwi ciążę, pomyślał. Razem wysmażą niepodważalną historyjkę. Jednak dokąd to mnie zaprowadzi? Wciąż na boczny tor, podsumował. Wkrótce ona urodzi i w końcu jakiś inny mężczyzna da się urzec jej pszenno-złotej urodzie, zadziornemu cha- rakterowi i rozlicznym talentom. A ja ? Będę miał pra- wo do weekendowych odwiedzin dziecka, potem więz zacznie słabnąć. Zresztą, czemu miałbym spodziewać się czegoś innego? Jeśli nie umiem ułożyć sobie życia z matką, jak mogę pragnąć, żeby pokochało mnie dziec- ko? Niewyobrażalny ból zaatakował go znienacka. Zcisnął gardło i rozdarł mu serce. Popatrzył na Jenny. Wciąż miał w rękach silną broń. Mógł związać ją pożądaniem i namiętnością, skoro inne metody zawiodły. Zdjął okulary i przyjrzał się śnieżnej bieli jej ud. - Poparzysz się - powiedział schrypniętym głosem. Wiedziała, co oznaczał ten jego ton. Miała wybór. Mo- gła podziękować mu za troskę, wrócić do pokoju i po- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|