,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pomału, z bólem, Ivy odpowiedziała na nie wszystkie - jak i kiedy poznała Luke'a, jak opuścił szpital i co mówił jej o swojej przeszłości, czyli nic. Ostatnie pytanie było dla niej najtrudniejsze: co w nim zauważyła, kiedy z nim przebywała? Ivy wpatrywała się okrągłe ślady po kubkach z kawą na stole między nimi. Co miała powiedzieć - że dostrzegła jego życzliwość dla bezdomnego kota? %7łe kiedy Guy... Luke ją pocałował, omal nie rozpłakała się, wzruszona jego czułością? Jak ktoś, kto wydawał się tak kochającym człowiekiem, mógł być mordercą? Jak mógł udawać tak przekonywająco? Gregory tu jest. Przypominając sobie wiadomość z planszy ouija, Ivy poczuła lodowaty dreszcz. Gregory powrócił, tak jak ostrzegała Beth. A Lacey miała rację: wślizgując się do umysłu Guya, Gregory mógł swobodnie przekonywać i kusić. Po długim milczeniu, Donovan spytała: - Jesteś zakochana w Luke'u? Ivy zebrało się na mdłości. Jak mogła się zakochać w sercu nawiedzanym przez Gregory'ego? Ukryła twarz w dłoniach. - Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć? - spytała cicho policjantka. -Nie. - Może ty chcesz o coś zapytać - sugerowała kobieta. Ivy podniosła wzrok. - Kto został zabity? Dlaczego uważacie, że to - zawahała się, ale świadomie postanowiła podjąć wysiłek posługiwania się jego prawdziwym imieniem - że to Luke to zrobił? Skąd Will wiedział, że Luke jest poszukiwany za morderstwo? - Will O'Leary? - Donovan sprawdziła w aktach. - Skontaktował się ze szpitalem w Hyannis, mówiąc im o pacjencie, który uciekł. O'Leary podał imię pacjenta, a szpital skontaktował się z miejscową policją, która z kolei skontaktowała się z innymi miastami. Dodano dwa do dwóch i wyszło nam, że badamy tożsamość osoby, która ma na sumieniu więcej niż tylko niezapłacony rachunek za usługi medyczne. Natomiast co do ofiary... - Podała Ivy fotografię. Ivy spojrzała na dziewczynę o ciemnych włosach i ciemnych oczach, w których lśniła figlarna iskierka. - Nazywała się Corinne Santori. - Ile miała lat? - spytała Ivy. - Dziewiętnaście. Była dawną dziewczyną Luke'a. Ktoś z ich przyjaciół powiedział, że byli potajemnie zaręczeni. Ona zerwała, a on wpadł we wściekłość. - Jak on... to zrobił? - Udusił ją. Ivy zamknęła oczy, przypominając sobie czułość, z jaką całował jej szyję w połowie drogi między niebem a ziemią. - Dobrze się czujesz? - zaniepokoiła się kobieta. - Tak - Ivy wzięła głęboki wdech, a potem opisała dziewczynę, którą widziała rozmawiającą z nim podczas jarmarku. Nie ukrywała faktu, że skłamał, zaprzeczając, jakoby dziewczyna nazwała go Lukę". Kłamstwo, zaprzeczanie i udawana troska, pomyślała Ivy. Dlaczego nie dostrzegła obecności Gregoryego w Guyu? Kiedy skończyły, policjantka zaproponowała, że pojedzie za Ivy do zajazdu. - Nic mi nie jest - upierała się Ivy. - No to powiem partnerowi, żeby się ciebie spodziewał. Ivy przytaknęła. - Bądz ostrożna, Ivy. Naprawdę ostrożna. Nie chcemy znalezć kolejnej martwej dziewczyny. 26 Kiedy Ivy wróciła do zajazdu, zobaczyła opuszczającą parking ciężarówkę wiozącą motocykl Luke'a oraz starszego policjanta jadącego za nią swoim autem. Ciotka Cindy jeszcze nie wróciła do domu, ale Ivy wiedziała, że jakiś gość mógł zauważyć policyjny samochód i zapytać ją, co się stało. Ivy wzięła z kuchni długopis i papier i zaniosła je na huśtawkę, żeby napisać wiadomość z wyjaśnieniem. Podała podstawowe fakty - że dowiedziała się, iż Guy nazywa się Luke McKenna i że jest poszukiwany przez policję; kiedy próbowali go aresztować, on uciekł. Policja ją przesłuchała, ale Ivy nie wiedziała nic o dawnym życiu Luke'a. Pisząc to, Ivy odczuwała wręcz upiorny spokój. Tak jakby jej serce i umysł zamknęły się, zanim zdołały w pełni pojąć potworność czynów Luke'a. Właśnie podpisywała liścik, kiedy usłyszała, że otwierają się siatkowe drzwi domku. Beth stanęła w progu, spoglądając na Ivy. - Jak sobie radzisz? W głosie Beth znów brzmiała jego zwykła słodycz, a wypieki na policzkach zniknęły. Gdyby Ivy na własne oczy nie widziała wcześniej tego wieczora seansu z ouija, w ogóle nie domyśliłaby się, że to miało miejsce. - Dobrze - odpowiedziała, zakładając, że Will opowiedział Beth wszystkie nieprzyjemne szczegóły. - Chcesz zostać sama? - Nie. Cieszę się, że tu jesteś, Beth. Kiedy Ivy pokazała jej kartkę do ciotki Cindy, Beth oparła dłoń na ręce Ivy. - Przykro mi. Naprawdę mi przykro. To były takie proste słowa. Ivy zaszlochała. Ból był tak dotkliwy, że zdawało się jej, iż nie może oddychać. Beth delikatnie położyła rękę na plecach Ivy. - Jak mogłam być taka ślepa? - mówiła Ivy, dławiąc się łzami. - Miałaś rację, Beth. Przez cały czas miałaś rację. Jak mogłam sobie wyobrażać, że Guy to Tristan? - Potrafię zrozumieć jak - odparła Beth. - Wciąż tęsknisz za Tristanem. Wciąż dopiero zdrowiejesz. Twoje serce tak bardzo pragnęło, żeby to był on, iż przekonałaś samą siebie. - Ale ty i Will ostrzegaliście mnie. Nie chciałam słuchać. Tak mi przykro. Beth milczała. - Ostatnio zadawałam sobie pytanie: Co się dzieje z Beth? Ale to ja zachowywałam się dziwnie. A ty, ty potrafiłaś dostrzec te same błędy, jakie popełniłam wcześniej, ufając niewłaściwej osobie. Ivy wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze. - To się stało w noc seansu, czyż nie? Wtedy pozwoliłyśmy Gregoryemu powrócić do naszego świata? Beth przytaknęła; jej jasne włosy opadły do przodu, zasłaniając twarz. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|