, Elizabeth Chandler 04 Wieczna tęsknota 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pomału, z bólem, Ivy odpowiedziała na nie wszystkie - jak i
kiedy poznała Luke'a, jak opuścił szpital i co mówił jej o swojej
przeszłości, czyli nic. Ostatnie pytanie było dla niej
najtrudniejsze: co w nim zauważyła, kiedy z nim przebywała?
Ivy wpatrywała się okrągłe ślady po kubkach z kawą na stole
między nimi. Co miała powiedzieć - że dostrzegła jego
życzliwość dla bezdomnego kota? %7łe kiedy Guy... Luke ją
pocałował, omal nie rozpłakała się, wzruszona jego czułością?
Jak ktoś, kto wydawał się tak kochającym człowiekiem, mógł być
mordercą? Jak mógł udawać tak przekonywająco?
Gregory tu jest. Przypominając sobie wiadomość z planszy
ouija, Ivy poczuła lodowaty dreszcz.
Gregory powrócił, tak jak ostrzegała Beth. A Lacey miała
rację: wślizgując się do umysłu Guya, Gregory mógł swobodnie
przekonywać i kusić. Po długim milczeniu, Donovan spytała:
- Jesteś zakochana w Luke'u?
Ivy zebrało się na mdłości. Jak mogła się zakochać w sercu
nawiedzanym przez Gregory'ego? Ukryła twarz w dłoniach.
- Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć? - spytała cicho
policjantka. -Nie.
- Może ty chcesz o coś zapytać - sugerowała kobieta. Ivy
podniosła wzrok.
- Kto został zabity? Dlaczego uważacie, że to - zawahała się,
ale świadomie postanowiła podjąć wysiłek posługiwania się jego
prawdziwym imieniem - że to Luke to zrobił? Skąd Will
wiedział, że Luke jest poszukiwany za morderstwo?
- Will O'Leary? - Donovan sprawdziła w aktach. -
Skontaktował się ze szpitalem w Hyannis, mówiąc im o
pacjencie, który uciekł. O'Leary podał imię pacjenta, a szpital
skontaktował się z miejscową policją, która z kolei
skontaktowała się z innymi miastami. Dodano dwa do dwóch i
wyszło nam, że badamy tożsamość osoby, która ma na sumieniu
więcej niż tylko
niezapłacony rachunek za usługi medyczne. Natomiast co do
ofiary... - Podała Ivy fotografię.
Ivy spojrzała na dziewczynę o ciemnych włosach i ciemnych
oczach, w których lśniła figlarna iskierka.
- Nazywała się Corinne Santori.
- Ile miała lat? - spytała Ivy.
- Dziewiętnaście. Była dawną dziewczyną Luke'a. Ktoś z ich
przyjaciół powiedział, że byli potajemnie zaręczeni. Ona zerwała,
a on wpadł we wściekłość.
- Jak on... to zrobił?
- Udusił ją.
Ivy zamknęła oczy, przypominając sobie czułość, z jaką
całował jej szyję w połowie drogi między niebem a ziemią.
- Dobrze się czujesz? - zaniepokoiła się kobieta.
- Tak - Ivy wzięła głęboki wdech, a potem opisała dziewczynę,
którą widziała rozmawiającą z nim podczas jarmarku. Nie
ukrywała faktu, że skłamał, zaprzeczając, jakoby dziewczyna
nazwała go  Lukę".
Kłamstwo, zaprzeczanie i udawana troska, pomyślała Ivy.
Dlaczego nie dostrzegła obecności Gregoryego w Guyu?
Kiedy skończyły, policjantka zaproponowała, że pojedzie za
Ivy do zajazdu.
- Nic mi nie jest - upierała się Ivy.
- No to powiem partnerowi, żeby się ciebie spodziewał. Ivy
przytaknęła.
- Bądz ostrożna, Ivy. Naprawdę ostrożna. Nie chcemy znalezć
kolejnej martwej dziewczyny.
26
Kiedy Ivy wróciła do zajazdu, zobaczyła opuszczającą
parking ciężarówkę wiozącą motocykl Luke'a oraz starszego
policjanta jadącego za nią swoim autem. Ciotka Cindy jeszcze nie
wróciła do domu, ale Ivy wiedziała, że jakiś gość mógł zauważyć
policyjny samochód i zapytać ją, co się stało. Ivy wzięła z kuchni
długopis i papier i zaniosła je na huśtawkę, żeby napisać
wiadomość z wyjaśnieniem. Podała podstawowe fakty - że
dowiedziała się, iż Guy nazywa się Luke McKenna i że jest
poszukiwany przez policję; kiedy próbowali go aresztować, on
uciekł. Policja ją przesłuchała, ale Ivy nie wiedziała nic o
dawnym życiu Luke'a.
Pisząc to, Ivy odczuwała wręcz upiorny spokój. Tak jakby jej
serce i umysł zamknęły się, zanim zdołały w pełni pojąć
potworność czynów Luke'a. Właśnie podpisywała liścik, kiedy
usłyszała, że otwierają się siatkowe drzwi domku. Beth stanęła w
progu, spoglądając na Ivy.
- Jak sobie radzisz?
W głosie Beth znów brzmiała jego zwykła słodycz, a wypieki
na policzkach zniknęły. Gdyby Ivy na własne oczy nie widziała
wcześniej tego wieczora seansu z ouija, w ogóle nie
domyśliłaby się, że to miało miejsce.
- Dobrze - odpowiedziała, zakładając, że Will opowiedział
Beth wszystkie nieprzyjemne szczegóły.
- Chcesz zostać sama?
- Nie. Cieszę się, że tu jesteś, Beth.
Kiedy Ivy pokazała jej kartkę do ciotki Cindy, Beth oparła
dłoń na ręce Ivy.
- Przykro mi. Naprawdę mi przykro.
To były takie proste słowa. Ivy zaszlochała. Ból był tak
dotkliwy, że zdawało się jej, iż nie może oddychać. Beth
delikatnie położyła rękę na plecach Ivy.
- Jak mogłam być taka ślepa? - mówiła Ivy, dławiąc się łzami.
- Miałaś rację, Beth. Przez cały czas miałaś rację. Jak mogłam
sobie wyobrażać, że Guy to Tristan?
- Potrafię zrozumieć jak - odparła Beth. - Wciąż tęsknisz za
Tristanem. Wciąż dopiero zdrowiejesz. Twoje serce tak bardzo
pragnęło, żeby to był on, iż przekonałaś samą siebie.
- Ale ty i Will ostrzegaliście mnie. Nie chciałam słuchać. Tak
mi przykro.
Beth milczała.
- Ostatnio zadawałam sobie pytanie: Co się dzieje z Beth? Ale
to ja zachowywałam się dziwnie. A ty, ty potrafiłaś dostrzec te
same błędy, jakie popełniłam wcześniej, ufając niewłaściwej
osobie.
Ivy wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze.
- To się stało w noc seansu, czyż nie? Wtedy pozwoliłyśmy
Gregoryemu powrócić do naszego świata?
Beth przytaknęła; jej jasne włosy opadły do przodu,
zasłaniając twarz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl