,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cicho, na miłość boską! wykrzyknął górnik, przystając z przerażenia i ze zdumieniem patrząc na swojego towarzysza. Człowieku, niedługo pochodzisz po świecie, jeżeli w ten sposób będziesz gadał na środku ulicy. Wielu już pożegnało się z życiem za mniejsze rzeczy. Cóż, nic o nich nie wiem. Tyle tylko, co czytałem. Nie mówię, że nie czytałeś prawdy górnik rozejrzał się niespokojnie, wpatrując się w ciemność, jak by tam czyhało jakieś niebezpieczeństwo. Jeżeli zabijanie jest morderstwem, to tego tu nie brak, lecz w związku z tym nie wolno ci nawet szepnąć nazwiska McGinty ego, bo wszystko mu powtórzą, a on nie jest z tych, co by to puścili płazem. Oto i dom, którego szukasz& o, ten z dala od ulicy. Stary Jakub Shafter to najuczciwszy z tutejszych ludzi. Dziękuję rzekł McMurdo i uścisnąwszy dłoń górnikowi, z walizeczką w ręku poczłapał dróżką, która wiodła ku wskazanemu domowi. Stanąwszy przed drzwiami, zastukał mocno. Otworzył mu natychmiast ktoś, kogo się najmniej spodziewał ujrzeć. Była to dziewczyna młoda i niezwykle ładna. W typie Szwedki, jasna blondynka, a jej czarne oczy pikantnie kontrastowały z tymi włosami. Zdumiona, lecz mile zaskoczona co nawet wywołało rumieniec na jej bladych policzkach patrzała teraz na obcego człowieka. Jemu zaś, gdy tak stała w smudze światła padającego z otwartych drzwi, wydało się, że nigdy jeszcze nie widział cudniejszego obrazu, jeszcze bardziej pociągającego przez kontrast z ponurym i surowym otoczeniem. Piękny fiołek kwitnący na tych czarnych hałdach górniczych nie mógłby obudzić większego zdumienia. McMurdo był tak oczarowany, że zastygł w milczeniu, które dopiero ona przerwała. Myślałam, że to ojciec powiedziała z miłym szwedzkim akcentem. Przyszedł pan do niego? Jest w mieście, ale powinien zaraz wrócić. McMurdo patrzał na nią z niemym podziwem, aż wreszcie zmieszana spuściła wzrok przed tak pewnym siebie przybyszem. Nie, panienko rzekł wreszcie. Wcale mi nie zależy na szybkim zobaczeniu się z pani ojcem. Polecono mi jednak ten dom, gdybym szukał mieszkania. Miałem nadzieję, że mi się u was spodoba, a teraz jestem tego pewien. Prędko się pan decyduje zauważyła z uśmiechem. Tylko ślepy by się nie zdecydował odparł bez namysłu. Zmiechem odpowiedziała na ten komplement. Proszę, niech pan wejdzie rzekła. Nazywam się Ettie Shafter. Moja matka nie żyje i ja prowadzę gospodarstwo. Proszę siąść w bawialni przy kominku i zaczekać na ojca. Ale oto i on. Będzie pan mógł zaraz omówić warunki. Zcieżką szedł ociężały, starszy już mężczyzna. McMurdo w paru słowach powiedział, o co chodzi. Pewien człowiek nazwiskiem Murphy dał mu ten adres w Chicago. Sam miał go od kogoś innego. Shafter nie robił trudności, Mc Murdo zaś nie targował się i od razu przystał na podane warunki. Pieniędzy zdaje się miał dosyć. Za dwanaście dolarów płatnych z góry dostał pokój z pełnym utrzymaniem. W taki to sposób McMurdo według własnych słów zbieg przed prawem znalazł przytułek pod dachem Shafterów, co dało zaczątek długiemu cyklowi ponurych wydarzeń, które zakończyły się dopiero w dalekim kraju. II MISTRZ McMurdo należał do ludzi, którzy prędko zdobywają popularność. W każdym otoczeniu od razu przekonywano się o tym. W ciągu tygodnia stał się najważniejszym lokatorem u Shafterów. Tych lokatorów było z dziesięciu, poczciwych sztygarów lub zwykłych subiektów sklepowych, pod żadnym względem nie dorównujących młodemu Irlandczykowi. Wieczorem, kiedy zbierali się razem, jego żarty były najdowcipniejsze, jego rozmowy najbardziej inteligentne, a śpiew najładniejszy. Był urodzonym bratem łatą, tak promieniującym wesołością, że nikt nie potrafił się jej oprzeć. A jednak raz po raz miewał napady szalonego gniewu, czego dał dowód w pociągu. Budziły one jednak respekt w otoczeniu i nawet lęk. Również dla prawa i jego przedstawicieli zdradzał głęboką pogardę, czym zachwycał jednych, a przerażał innych współlokatorów. Od pierwszej chwili swym nie skrywanym zachwytem dał dowód, że zadurzył się w pięknej i wdzięcznej córce Shaftera. Nie należał do wstydliwych wielbicieli. Już drugiego dnia wyznał [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|