,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinniśmy zastać tam mojego brata. W ten sposób wyciągnął sir Garetha z pokoju i właśnie zastanawiał się, dokąd, u diabła, poszła Hester, i dlaczego ta przeklęta dziewczyna nigdy nie może być tam, gdzie jest potrzebna, gdy winowajczyni z udręczoną miną wyłoniła się z pokoju w drugim końcu korytarza i powiedziała dość nieprzytomnie, że nie ma pojęcia, co dzieci zrobiły z kartami. W innej sytuacji hrabia wyznałby bez ogródek, co sądzi o osobach całkowicie pozbawionych zdrowego rozsądku, które pozwalają stadu bachorów szaleć po całym domu i dotykać wszystkiego, co tylko im się pod rękę nawinie. Tym razem jednak zachował powściągliwość i nawet mruknął dobrotliwie, że nie ma to znaczenia. Zaraz powiem Almerii, że kart nigdzie nie można znalezć stwierdził w nagłym przypływie natchnienia, zawrócił do salonu i zamknął za sobą drzwi. Lady Hester zarumieniła się mocno. Zerknęła na sir Garetha i przekonała się, że przygląda się jej z rozbawieniem. Sprawdzimy, ile jeszcze sposobów mają na podorędziu pani ojciec i szwagierka, żeby zostawić nas samych? Bardzo jest to zabawne, co do mnie jednak przyznaję, że szukam okazji do rozmowy z panią, odkąd tylko przyjechałem do Brancaster. Tak, wiem przyznała. Zdaję sobie sprawę... Mam świadomość, że powinnam postąpić tak jak należy i... O Boże, cóż ja plotę za nonsensy. Gdyby pan wiedział, jakie to dla mnie przykre, wybaczyłby mi pan na pewno. Ujął ją za rękę i wyczuł przyspieszone tętno. Poprowadził ją w stronę pokoju dziennego i uprzejmie przepuścił w drzwiach. Paliła się tam jedynie lampka oliwna, za co Hester zaczęła nieskładnie przepraszać. Co się stało? spytał. Dlaczego pani tak drży? Chyba nie odczuwa pani przy mnie wstydu, przecież od lat jesteśmy przyjaciółmi. Och, nie! Byle tylko wszystko mogło zostać tak, jak jest. Z pewnością musi pani wiedzieć, że szczerze pragnąłbym stać się dla niej kimś więcej. Wiem to dobrze i jestem bardzo panu zobowiązana. Zdaję też sobie sprawę z zaszczytu, który pan mi czyni... Hester! rozzłościł się. Czy musi pani wygadywać takie niedorzeczności? To nie są niedorzeczności. Wcale nie. Pan obdarzył mnie wspaniałym komplementem i odbył taką długą podróż, a przypuszczam, że znosił pan w jej trakcie duże niewygody, jak jednak mogłabym do pana napisać? Mam świadomość, że właśnie tak powinno to się załatwić... Został pan narażony na przykrość! Prawdę mówiąc jednak, od razu wyznałam ojcu, że zdecydowanie nie chcę tego małżeństwa. Przez chwilę milczał, marszcząc brwi. Widząc to, Hester powiedziała z rozpaczą: Jest pan bardzo zły i nie ma się czemu dziwić. Zapewniam panią, że nie. Tylko ogromnie zawiedziony. Miałem nadzieję, że będziemy mogli razem zaznać szczęścia. Nie pasowalibyśmy do siebie szepnęła słabym głosem. Gdyby tak się okazało, byłaby to moja wina, i zrobiłbym wszystko, żeby ją naprawić odrzekł. Wydała się tym zaskoczona. Och, skądże! zawołała. Proszę nie... Nie chciałam powiedzieć... Niech pan nie nalega, sir Garecie. Nie jestem odpowiednią kandydatką na żonę dla pana. W tej materii musi pani mnie pozostawić prawo osądu. Czy próbuje mi pani uprzejmie powiedzieć, że nie jestem dla niej odpowiednim mężem? Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, by uczynić panią szczęśliwą. Uniknęła odpowiedzi na pytanie i wyznała: Nie chcę wychodzić za mąż. Podszedł do niej i znów ujął ją za rękę. Może nie przypominam mężczyzny z pani marzeń, ale ilu ludziom udaje się doścignąć marzenia? Niewielu, jak sądzę... A jednak jakoś udaje nam się znajdować szczęście. Tylko nielicznym zauważyła z wielkim smutkiem. Niestety, mój drogi przyjacielu, tobie się nie udało. Mocniej uścisnął jej dłoń. Gdy wreszcie się odezwał, widać było, że przychodzi mu to z niejakim trudem. Hester, jeśli obawia się pani... jeśli boi się pani ducha... nie ma potrzeby. To wszystko dawno minęło. Nie zostało zapomniane, ale jest jak romantyczna opowieść czytana w czasach młodości. Doprawdy, moja droga, nie przyszedłem do pani, marząc o Clarissie! To wiem, ale mnie nie darzy pan uczuciem. Myli się pani. Mam dla niej wiele szacunku, O, tak. Ja dla pana też wyjawiła, czyniąc żałosny wysiłek, by się uśmiechnąć. Myślę... Mam nadzieję... że spotka pan któregoś dnia kogoś, kogo pokocha całym sercem. Błagam, niech pan już nic więcej nie mówi! Nie przyjmuję odmowy tak jak powinienem, prawda? spytał kwaśno. Jest mi niesłychanie przykro. To upokarzające dla pana. Wielki Boże, cóż to znowu ma znaczyć? W każdym razie muszę powiedzieć jeszcze jedno, zanim zostawimy tę kwestię. Od tak dawna jesteśmy przyjaciółmi, ufam więc, że pozwoli mi pani na szczerość. Czy nie sądzi pani, że nawet jeśli nie jesteśmy zakochani uczuciem gorącym, właściwym młodym sercom, to przecież moglibyśmy razem czuć się całkiem dobrze? Uważa pani, że nie jestem jej w stanie obdarzyć romantyczną miłością, ale w zamian może pani oczekiwać ode mnie czego innego. Nie myślę o bogactwie, wiem, że nie ma ono dla pani znaczenia. Proszę mi wybaczyć, jeśli brak mi delikatności. Nie jest pani [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|