,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żadnych punktów orientacyjnych i żadnego światła z wyjątkiem blasku podskakującego w dłoniach Isarna łuczywa. Szedł więc za tą pochodnią przez mroczne korytarze, tak jak wędrowiec w obcym kraju idzie za światłem gwiazdy północnej. Ze swoich tobołków Isarn wyciągnął w jaskini sztylet i miecz. Dał je Haukowi z dumą w na poły szalonych oczach. - Co mianowicie? - Tyorl poczuł się ogromnie znużony. - %7łe może nas poprowadzić do Thorbardinu. Powiada, że zaczyna rozpoznawać teren, i mówi, że masz rację i trzeba iść na południowy wschód. Chciałby wiedzieć, czy pozwolicie, by został waszym przewodnikiem? Duch przewodnikiem? Tyorl westchnął z rezygnacją. Czemu nie? Uciekający z płonącego domu zostawia wszystko, byle tylko ujść z życiem. Odwrócił się i spojrzał na zachodnią część nieba, purpurową i pokrytą gęstymi, kłębiącymi się nisko chmurami dymu. - Cóż, i tak nie mamy innego. Powiedz Fujarze, iż wdzięczni będziemy za pomoc. - Elf uśmiechnął się lekko. - Ale pozwól, że sam powiem o tym Finnowi, dobrze? - Nie podoba mu się Fujara, prawda? - Lavim również odpowiedział uśmiechem. - Powiedzmy raczej, że nie podoba mu się pomysł, iż Fujara może istnieć naprawdę. Elf dotknął fletu wiszącego u jego pasa. Wyciągając kendera z zapadliska, zabrał mu instrument i przytwierdził do pasa skórzanym rzemieniem. Nie spuści go już z oka. Tyorl uśmiechnął się. W swoim czasie zdoła jakoś wytłumaczyć to Finnowi. Nadeszła pora, by zostawić wszystko, nie wyłączając zdrowego rozsądku, którym wcześniej się szczycili. - Sam je zrobiłem - rzekł prosto, gdy ujrzał, jak Hauk sprawdza wyważenie pięknie wykonanego oręża. - Wez je. Ja zabiorę pochodnię. Ze sztyletem u pasa i mieczem w dłoni Hauk poczuł się o wiele lepiej. Odzyskał prawie dawne siły. Podziękował nieznacznym kiwnięciem głowy. Korytarze, którymi wiódł go Isarn, wydawały się labiryntem, skręcały bowiem bez żadnego planu. Niektóre były szerokie i w ich gładkich, wysokich ścianach umieszczono kuny dla pochodni. Inne były niskie i tak wąskie, że Hauk musiał mocno się w nich schylać. Dym z niesionego przez Isarna łuczywa wił się nisko, niemal dusząc Hauka. Przy końcu jednego z takich przejść leśnik, którego bolały już plecy i ramiona, chwycił Isarna za rękę. - Daleko jeszcze? Gdzie jesteśmy? - Jesteśmy w Niskich Grotach. - Stary płatnerz wyrwał się z uścisku. - Już niedaleko. Jeszcze kilka korytarzy. - Tak? No, jeśli nie będą wyższe niż ten ostatni, to nie przydam ci się na wiele. Isarn nie odpowiedział, wzruszył tylko ramionami, jakby podkreślając, iż korytarzy nie kuto z myślą o wysokich mieszkańcach Krain Zewnętrznych. Nie były jednak przeznaczone i dla zwykłego w Thorbardinie ruchu. W niektórych miejscach sam Isarn miał kłopoty z przejściem. Gdy Hauk ujrzał, iż przy końcu kolejnego tunelu krasnolud się schyla, jęknął w duchu i opadł na czworaki. Zanim dotrę na miejsce, pomyślał - dokądkolwiek zabiera mnie ten szurnięty, stary drań - będę musiał pełzać na brzuchu! Sklepienie korytarza było tak niskie, iż Hauk miał wrażenie, że przygniata go cały ciężar góry. Przejście było ciasne i szorstkie kamienie drapały mu barki i ramiona. I oto unoszący się nad leśnikiem dym z łuczywa Isarna popłynął do przodu, porwany chłodnym powiewem przeciągu. Hauk pojął, że nie przeciskali się zwykłym korytarzem, tylko korytarzem łączącym dwa tunele. Podpierając się na łokciach, przedostał się do tunelu i ostrożnie wstał. Isarn, który do tej pory zachowywał się spokojnie i niemal normalnie, zaczął przestępować z nogi na nogę. Oddychał teraz szybciej, ręce zaś tak mu drżały, iż w świetle trzymanego przezeń łuczywa roztańczył się cały korytarz. - Co się dzieje? - spytał Hauk szeptem. - Tutaj. Są tutaj. Chłopak i dziewczyna. - Gdzie? - Serce Hauka skoczyło raptownie i zaczęło tłuc się o żebra. Zamiast odpowiedzi Isarn wetknął mu łuczywo w rękę, sam zaś ruszył w rozciągającą się przed nimi plątaninę cieni i mroku. Hauk ruszył za nim czując, iż zaschło mu w gardle i szumi w uszach. Jest gdzieś tutaj! Ognistowłosa dziewczyna, której nie znał nawet imienia! Wspomnienie smukłej, szczupłej i zielonookiej panny podtrzymywało go na duchu podczas wszystkich tortur, jakie zadawał mu [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|