,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trudny do wykonania i kłócił się z jego podstawowymi odruchami pilota - jakby leciał tuż nad powierzchnią planety w stronę opadającej linii horyzontu... Po przeciwnej stronie pierścienia Myri wykonała identyczny manewr... i skierowała Strona 155 Aaron Allston - Cios łaski myśliwiec na Voorta. Zcigający Voorta myśliwiec wszedł mu na ogon, ustawiając się nieco nad X-wingiem. Voort niemal się uśmiechnął. Klasyczny wynik mieszanki treningu i instynktu pilota - a Widma były w tym dobre. W trakcie powietrznego pojedynku pilot woli znalezć się nad celem i za nim, by w pełni wykorzystać przewagę pola widzenia i efekt psychologiczny. Większość myśliwców nie może strzelać do tyłu. Ale Skokopies nie mógł sobie pozwolić na ostrzelanie Voorta. Każdy chybiony pocisk rozorałby stację kosmiczną. A każde trafienie groziło posłaniem X-winga na kurs kolizyjny z nią Czujniki poinformowały Voorta, że z naprzeciwka, lecąc po łuku, zbliża się Myri z goniącym ją E-wingiem. Teraz wszystko zależało od Treya - i od zagłuszacza, który zamontował na powierzchni stacji. - Aktywować Znieżycę! - zarządził. Jego droid, Kosz na Zmieci, zagwizdał, potwierdzając przyjęcie rozkazu. Główne ekrany myśliwca zamazały się i wypełniły je zakłócenia. Cała czwórka pilotów leciała teraz na ślepo - pomijając to, co mogli zobaczyć sami. Przed oczami Voorta przemknęły liczby i ułamki sekund. - Dwójko... teraz! Nadlatujący z przeciwka E-wing wspiął się na fałszywy horyzont pierścienia stacji i - ze względu na relatywnie wyższą wysokość - pojawił się w zasięgu wzroku jeszcze przed Myri. Voort strzelił i przechylił stery w lewo. W tym samym momencie Myri, wciąż schowana za krzywizną stacji, ale w polu widzenia ścigającego Voorta myśliwca, wcisnęła spust i odbiła w bok. Wystrzelone ku górze ładunki nie miały szans trafić w pierścień stacji, ale w obrane cele jak najbardziej. Voort kątem oka dostrzegł jasny rozbłysk, a potem zobaczył, jak cztery działa laserowe palą kompozytową strukturę statku. - Pierwszy cel wyeliminowany. - Drugi cel wyeliminowany, Liderze. - Dobra robota. Voort przechylił myśliwiec i skierował go ku powierzchni Kuratooine. Myri płynnie zajęła pozycję skrzydłowego. Czujniki X-winga Voorta odzyskały sprawność w chwili, gdy opuścili strefę zagłuszania wyznaczoną przez urządzenie Treya. Stacja Skifter obracała się spokojnie wokół własnej osi, nie odniósłszy żadnych szkód podczas pojedynku myśliwców. Po linii prostej oddalały się od niej dwa małe obiekty - jeden rozpadający się w chmurę szczątków, drugi w jednym kawałku, ale pozbawiony możliwości manewrowania. E-wing trafiony przez Voorta z jednego zmienił się w dwa obiekty, gdy katapultował się jego pilot. Skokopies z drugiego myśliwca nie przeżył. - Trzymasz się jakoś, Dwójko? - Na sznurek i ślinę, Jedynko. Kobieta zasiadająca za sterami generalskiego śmigacza była chyba zawodowym pilotem myśliwca z niewielkim doświadczeniem w profesji szofera. Szybkie, precyzyjne zmiany kursu sprawiały, że siedzący z tyłu Thaal i kapitan latali w przód i w tył. Thaal postanowił nie krytykować jej umiejętności. W końcu była gotowa dla niego zabić, gdyby tylko wydał taki rozkaz. Kapitan z kolei sprawiał wrażenie człowieka, który nie zastrzeliłby kury, gdyby nawet od tego zależało przetrwanie jego żołnierzy. Cały czas się krzywił, przekazując kolejne złe wiadomości. - Wszczęto poszukiwania tego obcego, jak-mu-tam. - Ambassa-Wspinającego-Się. Właściwie to w przeciwieństwie do nas jest rodowitym mieszkańcem tej planety, więc siłą rzeczy to my jesteśmy obcymi. Znalezli go? - Tak, sir... nie żyje. - Nie żyje? Jak do tego doszło? - Przed oczami Thaala przemknęły ogromne stosy szlachetnych kamieni, które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego. Kapitan zniżył głos do szeptu, jak dziecko snujące opowieść o duchach. - Mówią że coś rozdarło go od środka. Zniknęły jego organy wewnętrzne, mózg, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|