, Malpas Jodi Ellen Ten mężczyzna 02 Jego kłamst wa 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szafki.
 Nie mam nic przeciwko byciu twoim bogiem  szepcze chrapliwie.
 Skąd tu się wzięły moje rzeczy?  pytam jego odbicie, nakazując
własnemu ciału, by zachowywało się przyzwoicie i nie dało się uwieść jego
boskim zabiegom.
 Przywiozłem je od Kate. Myślałem, że zostaniesz u mnie kilka dni.
 Czy ja mam w ogóle coś do powiedzenia?
Znowu zatacza krąg tymi przeklętymi biodrami, wyrywając mi z gardła
cichy okrzyk.
 A masz?
Kręcę głową, a on znów porusza biodrami, unosząc kącik ust w łobuzerskim
uśmiechu. Nie zamierzam zareagować na te przeklęte podrygi, bo wiem, że
znów zostawi mnie na lodzie. I dlaczego Kate pozwoliła tym dwóm facetom
grzebać w moich rzeczach, o co jej chodzi? W garderobie wiszą przynajmniej
dwie zmiany ubrań. Co on chce osiągnąć?
 Szykuj się, moja droga.  Całuje mnie w szyję i klepie w pupę.  Zabieram
cię do miasta. Dokąd chciałabyś się wybrać?
Patrzę na niego w osłupieniu.
 Mogę zdecydować?
Wzrusza ramionami.
 Czasem muszę ci pozwolić postawić na swoim  mówi z kamienną twarzą.
Jest zupełnie poważny.
Powinnam uczepić się tej propozycji, dopóki jest taki rozsądny, ale jestem
podejrzliwa. Po tym, jak się zachował ubiegłej nocy, gdy zmasakrował zakazaną
sukienkę i postanowił się do mnie nie odzywać, nie pojmuję, czemu obudził się
taki spokojny i zrównoważony.
 Więc na co masz ochotę?  pyta.
 Jedzmy do Camden  proponuję, przygotowana na odmowę. Mężczyzni
nie cierpię tłumu, zgiełku i szwendania się między straganami.
 Dobrze.  Odwraca się i wchodzi pod prysznic, a ja stoję nad umywalką i
zadaję sobie pytanie, gdzie się podział mój maniak kontroli.
Po zejściu na dół słyszę, że Jesse rozmawia przez telefon. Wchodzę do
kuchni i ślinka napływa mi do ust. Wygląda obłędnie w znoszonych dżinsach i
granatowej koszulce polo z podniesionym kołnierzykiem. Ogolił się i wtarł
trochę wosku we włosy. Naprawdę jest niedorzecznie przystojny, w zasadzie
wszystko jest w nim niedorzeczne
 Przyjadę jutro. Wszystko w porządku?  Obraca się na stołku i omiata
mnie wzrokiem.  Dziękuję, John. Zadzwoń, gdybyś mnie potrzebował.  Nie
odrywając ode mnie wzroku, odkłada telefon i zakłada ręce na piersi.  Podoba
mi się twoja sukienka.  Głos ma niski i chrapliwy.
Zerkam na swoją zwiewną sukienkę w kwiaty. Sięga kolan, więc długość nie
powinna wzbudzić jego sprzeciwu. Jestem zaskoczona, że Kate ją spakowała.
Nie ma pleców ani rękawów, nadaje się raczej na lato. Uśmiecham się w duchu.
Jeszcze nie widział tyłu, a ja mu go nie pokażę. Kazałby mi się przebrać. Jestem
tego pewna.
Wkładam cienki kremowy kardigan, a potem przekładam przez głowę
zamszową torbę.
 Gotowy?  pytam.
Jesse zeskakuje ze stołka i rusza w moją stronę. Spodziewałam się
głębokiego pocałunku, ale nic z tego. Zakłada okulary przeciwsłoneczne, bierze
mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi. Mam spędzić z nim cały dzień, a on
nawet mnie nie pocałuje?
 Przez cały dzień nie będziesz mnie dotykał?
Patrzy na nasze złączone dłonie.
 Przecież cię dotykam.
 Wiesz, o co mi chodzi. Karzesz mnie.
 Dlaczego miałbym cię karać, Avo?  pyta, wciągając mnie do windy.
Dobrze wie, o co mi chodzi.
Podnoszę na niego wzrok.
 Chcę, żebyś mnie dotknął.
 Wiem.  Wstukuje kod.
 Ale nie zrobisz tego?
 Najpierw musisz coś zrobić.  Nie patrzy na mnie.
Nie wierzę własnym uszom.
 Chcesz, żebym cię przeprosiła?
 Nie wiem, Avo. A powinnaś przeprosić?  Wciąż patrzy prosto przed
siebie. Nawet mojemu lustrzanemu odbiciu nie chce spojrzeć w oczy.
 Przepraszam  syczę. Nie mogę uwierzyć, że mi to robi. I nie mogę
uwierzyć, że tak rozpaczliwie pragnę jego dotyku.
 Skoro masz już zamiar przepraszać, mogłabyś przynajmniej wykrzesać z
siebie trochę skruchy.
 Przepraszam.
Patrzy w oczy mojemu odbiciu.
 Szczerze?
 Tak.
 Chcesz, żebym cię dotknął?
 Tak.
W mgnieniu oka odwraca się i przyciska mnie do lustra, przywierając do
mnie całym ciałem. Od razu czuję się lepiej. To wcale nie było takie trudne.
 Zaczynasz rozumieć, prawda?  Zawisa ustami tuż przed moją twarzą,
wciskając mi biodra w podbrzusze.
 Rozumiem  dyszę.
Całuje mnie, a ja odnajduję dłońmi jego barki i wbijam mu paznokcie w
mięśnie. Tak, czuję się znacznie lepiej. Nasze języki splatają się, rozpływam się
w jego objęciach.
 Szczęśliwa?  pyta, przerywając pocałunek.
 Tak.
 Ja też. Chodzmy.
Zatrzymujemy się w Camden na śniadanie. Dzień jest piękny i już teraz jest
mi za ciepło w kardiganie, ale pocierpię jeszcze trochę. Mógłby zabrać mnie do
domu i kazać się przebrać.
Jesse bierze mnie za rękę i przeprowadza przez jezdnię do uroczej,
przytulnej kafejki.
 Spodoba ci się tu. Siądziemy na zewnątrz.  Wysuwa dla mnie duży
wiklinowy fotel.
 Skąd wiesz?  pytam, siadając na poduszce w grochy.
 Podają przepyszne jajka po benedyktyńsku.  Uśmiecha się promiennie,
widząc błysk w moich oczach.
Kelnerka, na widok tak boskiego faceta jak Jesse, natychmiast do nas
podchodzi, ale on nie zwraca na nią uwagi.
 Poprosimy dwa razy jaja po benedyktyńsku, mocną czarną kawę i
cappuccino z dodatkowym espresso, bez czekolady i bez cukru.  Podnosi
wzrok na kelnerkę i obdarza ją jednym ze swoich powalających uśmiechów
zarezerwowanych wyłącznie dla kobiet.  Dziękuję.
Kelnerka chyba lekko się słania, a ja śmieję się w duchu. Tak, na mnie też
tak działał. W końcu kelnerka odzyskuje głos.
 %7łyczą sobie państwo jaja z bekonem czy z łososiem?
Jesse oddaje jej menu i zdejmuje okulary, aby mogła podziwiać jego
zabójczo przystojną twarz w pełnej krasie.
 Z łososiem.
Kręcę głową ze zgrozą i wyjmuję komórkę, a tymczasem kelnerka spisuje
pieczołowicie nasze krótkie zamówienie.
 Pieczywo jasne czy ciemne?
 Słucham?  Odrywam wzrok od komórki i odkrywam, że kelnerka wciąż
nad nami stoi.
 Chcesz pieczywo jasne czy ciemne?  powtarza Jesse z lekkim
uśmiechem.
 A, ciemne.
Jesse wbija swoje cudowne zielone spojrzenie w omdlewającą kelnerkę.
 Oboje poprosimy ciemne.
Kelnerka posyła mu swój najbardziej entuzjastyczny uśmiech i wreszcie
zostawia nas samych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl