, McReynolds Glenna Ten przeklęty Carson 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brzytwa, szczoteczki do zębów, turystyczna kuchenka gazowa,
woreczek herbaty i maszyna do pisania.
Gdy spojrzała na Kita ponownie, miał zamknięte oczy.
Podeszła do jednego z kufrów. Wkręcona w maszynę kartka
była pusta. Westchnęła z ulgą, bo nie chciała wtykać nosa w
nie swoje sprawy. Tymczasem wchodziła coraz głębiej do
sanktuarium, które jej gość zrobił z ofiarowanego mu pokoju.
Przesunęła palcami po półszlachetnych kamieniach, dotknęła
modlitewnego młynka. Musiała się powstrzymywać, by nie
zrobić tego samego ze znoszonymi dżinsami i czarną tuniką,
przerzuconą przez jeden z kufrów. Pogłaskała złotą maskę i
ponownie odniosła wrażenie, że nie jest jej obca. Złocony
prosty nos, ciepła metaliczność wyrzezbionych policzków i
wygięcie ust uświadomiły jej, że zna tę twarz lepiej niż
powinna. Palce jej znieruchomiały, a z ust wydobyło się jedno
słowo, świadczące, że poznała... Kautilya. To imię odbiło się
echem w jej pamięci i znalazło odpowiedz w powietrzu.
- Kreestine - usłyszała.
Odwróciła się z bijącym sercem, ściskając w dłoniach
maskę. Chciała uciekać, ale było za pózno. Stopy wrosły jej w
ziemię, stała jak wryta pod wpływem spojrzenia, które czuła
na sobie. Nie powinna była tu przychodzić i dawać mu
kolejnej szansy, niechby głodował nawet i do rana.
Kit nie zamierzał tracić okazji. Godziny medytacji
pomogły zapanować nad gniewem i zrozumieć uczucia, jakie
ofiarowywała mu Kristine. Miesiąc z dala od domu nie
zmienił go tak, jak dwa dni w jej towarzystwie. Pragnął jej od
czasu pierwszego pocałunku i chciał ją zdobyć, ale nie
przewidział takiego biegu spraw. Nigdy dotąd pożądanie tak
go nie odmieniło. Co w niej takiego było? Była piękna - to
prawda, ale wiele jest na świecie pięknych kobiet. Ta jednak
zachowywała się tak, jakby nie zdawała sobie sprawy ze
swojej urody. Nie prowadziła subtelnego flirtu, od którego
zaczynały wszystkie kobiety, które go pragnęły. W jej
ukradkowych spojrzeniach wyczuwał zmysłową ciekawość.
Ubierała się skromnie, nie podkreślając swej urody ani
wymyślnymi fasonami, ani kolorystyką. Dopóki nie usłyszał o
Johnie Garratym, sądził, że był to jej własny wybór.
Miała lotny i bystry umysł, tak niepodobny jednak do
refleksyjnych, głębokich umysłów mnichów i Sanga Phali.
Wydawała mu się też znacznie mądrzejsza od kobiet, jakie
znał, z wyjątkiem może Lois. Z Lois łączyły go jedynie
interesy. W ich stosunkach nie było nic z czułości, jaką
obdarzał Kristine od momentu ich pierwszego spotkania.
Słabości, które za wszelką cenę starała się przed nim ukryć,
pociągały go prawie tak samo jak jej walory, a może nawet
bardziej.
- Dlaczego do mnie przyszłaś? - szepnął.
Kristine wyraznie usłyszała pytanie - wyrazniej, niż gdyby
powiedział je głośno, i w nagłym przypływie olśnienia
zrozumiała prawdziwą głębię mocy i energii bijącej z Carsona.
Cofnęła się i oparła o kufry. Przeczytała całe tomy
teoretycznych rozważań na temat metafizycznych tajemnic
tybetańskiego lamaizmu i gdyby Kit nagle lewitował,
uciekałaby gdzie pieprz rośnie.
- To niemożliwe przy moich ograniczonych
umiejętnościach i zaangażowaniu, Kreestine. - zapewnił ją
głębokim i miękkim głosem - Nie masz się czego obawiać.
- Nnnie rób tego - wyjąkała takim tonem, że oboje
uwierzyli, że stało się coś wyjątkowego i niezwykłego.
- Nie mogę zrobić niczego, na co nie pozwolisz. Jesteś
bardzo... otwarta - ostatni wyraz powiedział intymnym,
schrypniętym szeptem nadającym mu dodatkowych znaczeń. -
Zawołałaś mnie, więc odpowiedziałem, to wszystko.
Wierzyła mu. Zawsze mu wierzyła, ale nadal czuła, że
serce tłucze się jak szalone. Kiedy wstał lekko z podłogi i
podszedł do niej, złapało normalny rytm.
- Dlaczego do mnie przyszłaś? - zapytał ponownie,
przysuwając się bliżej i zmniejszając dzielącą ich przestrzeń.
Muskularny tors mężczyzny przesłonił jej teraz wszystko.
Złote bransoletki błyszczały chwytając ostatnie zabłąkane
promienie słońca i kontrastując ze śniadą skórą ramion i piersi
porośniętej kręconymi włosami.
- Kolacja stygnie - powiedziała, uznawszy powrót do
twardej rzeczywistości za absolutną konieczność. Nie potrafiła
jednak otrząsnąć się z wrażenia, że oto dokonuje się
niewiarygodna wprost inwazja. Kit przenikał jej myśli. Ile
czasu spędził w tym klasztorze?
- Zbyt wiele - powiedział podchodząc o krok bliżej i nie
spuszczając z niej wzroku. - Dlaczego do mnie przyszłaś?
- Przestań - wykrzyknęła bardziej z gniewem niż ze
strachu.
Miała wystarczająco dużo trudności z ogarnięciem
myślami wszystkiego wokół i bez tych problemów, które
dodatkowo stawiało jego przybycie. Tymczasem Kit
przysuwał się coraz bliżej, a nieme pytanie w jego oczach
wymagało odpowiedzi.
- Musimy popracować - powiedziała. - Już straciliśmy
większość dnia. - Mówiła coraz wolniej i łagodniej czując, jak
kłódka jednego z kufrów wbija się jej w tylną część uda.
- Nic ponad to, czego chcesz ty - przytaknął dotykając jej
twarzy obiema rękami i odgarniając włosy za uszy.
Tym razem nie związała ich w ciasny węzeł. Uśmiech
zadowolenia z charakterystycznym szelmowskim odcieniem
zajaśniał na jego twarzy, a serce Kristine wraz z ostatkiem
gniewu stajało grzane ciepłym blaskiem oczu.
Mięśnie zagrały mu pod skórą, kiedy ujął twarz
dziewczyny w dłonie. Miał zamiar ją pocałować, ale przecież
ona wcale nie po to tutaj przyszła. A może jednak? Była to
ciągle kwestia sporna. Kristine nie odsunęła się, kiedy dotknął
ustami jej policzka, a tylko zamknęła oczy. Czuła, że uginają
się pod nią kolana. Nie uciekła, kiedy pieścił palcami jej
twarz, lecz' rozchyliła wargi czekając na pocałunek i poddając
się nieodgadnionej magii jego dotyku.
Owionął ją męski zapach i żar, zwodząc obietnicą, której
nie spełniał. Zbliżył usta do jej warg i tchnienie jego oddechu
wystarczyło, aby Kristine poczuła pożądanie narastające w
nich obojgu. Jej ciało błagało, by pokonał tych kilka
centymetrów, jakie ich dzieliły. Oczekiwanie doprowadzało ją
do szaleństwa. Zwilżyła językiem wargi czując, jak dotyka
jego ust a jego ręce okalają jej twarz. Był tak blisko, trzymał
ją, ale nie wziął jej, czuła się wolna, ponieważ jej pozostawił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl