, Roberts Nora Klucz odwagi 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głową w dół, co wywołało u Simona kolejny atak śmiechu.
Zoe poczuła, że miękną jej kolana, a mięśnie ramion zaczynają drżeć. Z brzękiem
postawiła tacę.
- Patrz, mamo! Wiszę do góry nogami!
- Widzę. Będziesz musiał z powrotem na nich stanąć i pójść umyć zęby.
- A nie mógłbym... - Urwał, gdyż Moe polizał go po twarzy.
- Jutro idziesz do szkoły. No już, szykuj się do spania. Potem możesz przyjść i
powiedzieć Bradleyowi dobranoc.
Z oczyma utkwionymi w Zoe, Brad obrócił Simona i postawił na podłodze.
- Biegnij. Umówimy się na rewanż.
- Fajnie. Na kiedy?
- Może na piątek wieczorem? Przyjechałbyś do mnie z mamą. Zjedlibyśmy kolację, a
potem siedli sobie w pokoju gier.
- Dobra! Zgadzasz się, mamo? - Przewidując odpowiedz, otoczył ramionami jej talię. -
Nie mów, że zobaczymy. Po prostu powiedz tak. Proszę!
Wciąż drżały jej kolana.
- Tak. Zgoda.
- Dzięki. - Uściskał matkę, zagwizdał na psa i wybiegł w podskokach.
- Myślałaś, że chcę go uderzyć. - W głosie Brada brzmiało tak przemożne zdumienie, że
Zoe poczuła ściskanie w dołku.
- Ja... mówiłeś takim tonem, że... Przepraszam. Teraz już wiem.
- Nie mam zwyczaju pastwić się nad dziećmi.
- Oczywiście, że nie. To był odruch.
- Czy ktoś go kiedyś skrzywdził? Ktoś go uderzył?
66
- Nie. Nie - powtórzyła, starając się zachować spokój. - Nikt, z kim byłam związana,
specjalnie się nim nie interesował. I niechby ktoś tylko spróbował podnieść na niego rękę
w mojej obecności.
Kiwnął głową, najwyrazniej usatysfakcjonowany odpowiedzią.
- Okay. Możesz być pewna, że tym kimś nie będę ja.
- Obraziłam cię. Nie lubię obrażać ludzi... w każdym razie nieumyślnie. Po prostu to się
zdarzyło tak szybko, wydawało mi się, że jesteś wściekły i... twoja warga krwawi.
- Niepotrzebnie się z nim wygłupiałem. Moja mama często powtarzała, że jak się
zaczyna takie dzikie harce, komuś na pewno stanie się krzywda. - Dotknął palcem
zranionej wargi. - Matki zawsze mają rację, no nie?
- Teraz próbujesz mnie podnieść na duchu. - Instynktownie sięgnęła po serwetkę. Nie
zastanawiając się nad tym, co robi, pośliniła róg i dotknęła nim ust Brada. - Kiedy
weszłam i was zobaczyłam, zrobiło mi się miło. Nie dałeś mu wygrać, choć mogłeś. To
dobrze, bo nie chciałabym, aby nabrał przekonania, że zawsze musi być górą. Trzeba
umieć przegrywać i... - Umilkła, spoglądając z lekką zgrozą na serwetkę. Napluła na nią,
Boże drogi. - O rany. - Zmięła serwetkę w dłoni. - Zachowałam się jak idiotka.
- Bynajmniej. - Z niezamierzonym wzruszeniem ujął jej rękę. - Jesteś bardzo miła.
- Och, nie. Chyba nie. Już przestało krwawić. Ale niewykluczone, że trochę spuchnie.
- Zapomniałaś o czymś. - Dotknął jej talii, przesunął palce ku plecom. - Czy nie powinnaś
pocałować zranionego miejsca?
- Nie wygląda zle. - Prawdę mówiąc, wyglądało czarująco. Miał piękne usta.
- Boli - mruknął.
- No cóż, jeśli już musisz się nad sobą rozczulać...
Przysunęła się bliżej, zamierzając lekko musnąć te kuszące usta. Lekko, przyjaznie i
zdawkowo. Tak też uczyniła, usiłując zignorować nagłe drgnienie w podbrzuszu.
Nie przyciągnął jej do siebie, nie próbował przedłużyć pocałunku. Przytrzymywał ją tylko
w tej samej pozycji, nadal patrząc w oczy.
- Ciągle boli - stwierdził. - Pocałujesz jeszcze raz?
Zadzwoniły dzwonki alarmowe w głowie, lecz Zoe je zlekceważyła.
67
- Chyba mogę.
Ponownie zbliżyła usta do jego warg. Były takie ciepłe, tak jędrne...
Jęknęła cicho, gardłowo, ulegając tej wewnętrznej słabości. Przesunęła językiem po
ustach Brada i wplotła palce w jego włosy.
On jednak czekał. Wyczuwała w nim napięcie, usłyszała nagłe, głębokie westchnienie.
Ale czekał.
Przytulona zanurzyła się w jego cieple. Dała się ponieść cudownej, leniwej fali,
pobudzającej zmysł smaku i dotyku. Rozkoszna fizyczna bliskość. Powolny uwodzicielski
rytm.
Wszystko, co dotychczas w sobie tłumiła, ożyło na nowo.
- O Boże - jęknęła i niewiele brakowało, żeby się rzuciła na niego.
Brad gotów był przysiąc, że ziemia zadrżała pod nogami. Niewątpliwie zakręciło mu się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl