,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na przebicie się przez martwą strefę. Zmasowany ogień obliczony na intruzów nie pozwalał nawet na myśl o przetrwaniu. Dlatego najwięcej wysiłku włożono w upozorowanie widowiskowej katastrofy wartego kilkadziesiąt milionów kredytów statku. Specjalnie zakupiony w tym celu na czarnym rynku myśliwiec miał za zadanie staranować rdzeń flagowego transportowca Korporacji i wytrącić go z zajmowanej orbity. Przy odrobinie szczęścia dowódca sektora mógł nawet wyłączyć procedury blokady, na to jednak ani Dante, ani jego mocodawcy nie" liczyli. Jedyną nadzieję pokładali w dobrze zainscenizowanej sekwencji katastrofy. I nie przeliczyli się. Dante zapiął pasy na sekundę przed pierwszym trafieniem. Wnętrze myśliwca zatrzęsło się konwulsyjnie. - Zakładać hełmy - rozkazał. Wykonali polecenie. Wszyscy, prócz Hitlera, którego hełm, zamiast trafić na głowę, zawisł nad podłogą. Zaskoczony Brazylijczyk spoglądał z głupkowatą miną na Pata. - Podnieś to, suczy synu, zanim rozpierdoli nam komputery przy kolejnym trafieniu. Murzyn uderzył otwartą dłonią w sprzączkę i pasy popłynęły na boki. Olbrzym odchylał się powoli w kierunku szklano-metalowej kuli, kiedy kolejne bliskie trafienie zatrzęsło komorą. Siła wstrząsu była tak duża, że nie zdołał wyhamować pędu i z hełmem w dłoniach poleciał wprost na przerażoną Kate. Kobieta zamknęła oczy i zasłoniła się rękami. Uderzenie jednak nie nastąpiło. Ragnarok wychylił się na tyle, na ile na ile pozwalały mu pasy i chwycił za kostkę przelatującego Adolfa. To wystarczyło, by powstrzymać żywą torpedę. Kate otworzyła oczy i ujrzała tuż przed swoim wizjerem wykrzywioną w szerokim uśmiechu, spoconą twarz Hitlera. Ragnar szarpnął go w przeciwną stronę i dwumetrowy Murzyn poleciał wprost na swój fotel. Wyrżnął plecami o jedno z ramion ochronnych, ale zapanował nad bólem i wciągnął się do elipsoidalnego wnętrza. Najpierw założył hełm, potem, podskakując nieporadnie, usiłował zapiąć wszystkie pasy. Z trzema sobie poradził, końcówka czwartego zwisała daleko poza zasięgiem jego długich rąk. Spojrzał na Dantego. Ten z dezaprobatą pokręcił głową. - Zabiję cię, czarnodupcu - powiedział, powoli cedząc słowa. - Jeśli przeżyjesz ten lot, własnoręcznie cię zabiję. - Trzydzieści sekund w strefie - zameldował tymczasem Doom, który siedział odwrócony do nich plecami i obserwował przyrządy podłączone do setek czujników rozmieszczonych w całym module. - Jakie zniszczenia? - zapytał Dante. - Sześćdziesiąt procent strefy bezpieczeństwa, chefe. Wytrzymamy jeszcze ze... dwadzieścia sekund. Potem zrobi się gorąco. - Przygotuj się do odpalenia ładunków. Ale czekaj na rozkaz. I sprawdz, co z pozostałymi grupami. - Tak jest. - Metys szybko przebiegał palcami po klawiaturze, przerywając jedynie w momentach, gdy kolejne trafienia penetrowały najbliższą przestrzeń orbite ra. - Dwójka ma lepiej, trójka to samo, czwórka osiemdziesiąt procent. Czwórka, to byli chłopcy z Neptuna. Zwieża krew w oddziale. Trzech najemników przejętych z korporacji Poi Hot" Pot Food Industries. I przydzielony do nich weteran wojny o Ziemię 2, Andy Mason" Booker. Dostał tę robotę, gdyż nie było drugiej osoby w oddziale tak dbającej o szczegóły. W regularnej armii byłby idealnym sierżantem, a w cywilu potencjalną ofiarą przerażającej zbrodni. Potrafił poprawić wszystkich, nawet Dantego, co wiele razy kończyło się maksymalnymi karami. A jednak nigdy nie rezygnował, mając okazję do poprawienia kogoś. - Daj im sygnał do wcześniejszego odpalenia. Niech nie czekają na nas. - Tak jest! - Doom zrobił kolejny odczyt: -Siedemdziesiąt procent. Dante pochylił się do Kate i postukał w jej hełm. Spojrzała na niego przestraszonymi oczami. Wskazał na przełącznik interkomu. Kobieta zapomniała włączyć się do sieci. Patrzyła na niego przez chwilę, a potem zrozumiała, co miał na myśli, robiąc dziwne gesty. Uśmiechnęła się i przycisnęła językiem niewielki sensor. - Wreszcie! - ryknął Dante wprost w jej implant, aż podskoczyła. - Nie zapominaj, laluniu, że bez tego sprzęcicha jesteś głucha jak pień. To nie takie trudne, przelecieć językiem po klawiaturze. Zwłaszcza dla kobietki. - Przepraszam - szepnęła, nie zwracając uwagi na podteksty. Najzwyczajniej w świecie porażał ja strach. Typowa reakcja u ludzi znajdujących się po raz pierwszy w akcji. - Nie przepraszaj, Andzia, tylko sprawdz następnym razem dwa razy. Zbliżamy się do najniebezpieczniejszej części tej wyprawy. Sekunda spóznienia w reakcji na rozkaz może cię kosztować życie. Zrozu... - Chefe! - Krzyk Dooma zaskoczył wszystkich. -Czwórka odpala, są o szesnaście sekund przed harmonogramem. Ostrzał nadal silny. - Monitoruj ich orbiter! - Dante odsunął się od mamroczącej coś kobiety i otworzył panel komputera ukryty na poręczy fotela. - Doom, czy możemy odciągnąć jakoś ogień od ich sektora? - Ten Fryzjer, Krawiec, czy jak mu tam, powinien teraz skamleć u Zwiebellusa, ale nie wiem, czy to coś da. Cztery sekundy do odpalenia. Trzy, dwie... Kurwa, czwórka oberwała w sekcję stero... Głos Dooma zniknął w ogłuszającym ryku, jaki przetoczył się przez kabinę. Wstrząs był tak silny, że pasy bezwładnościowe zacisnęły się na kombinezonach z siłą imadła. Ragnarok tylko napiął mięśnie, Hitler jak zwykle dał się zaskoczyć. Jego otwarte na całą szerokość usta i wybałuszone oczy świadczyły, że walczy o dodatkowy tlen. Dante spojrzał na Dooma, ale widział tylko jego ramiona spoczywające na klawiaturze. Metys poruszał sprawnie palcami. Rzut oka w kierunku Kate podniósł mu adrenalinę. Szyba jej hełmu była strzaskana i zakrwawiona. Zaskoczona kobieta poleciała bezwładnie do przodu i wykładzina hełmu nie zatrzymała jej czoła przed zetknięciem się ż chłodną powierzchnią krystalitu. Teraz zwisała bezwładnie w fotelu. Najemnik spróbował sięgnąć do jej ręki, ale kolejne wstrząsy uniemożliwiały mu uchwycenie śliskiej powierzchni skafandra. Pieprzone głupki z Korby. Ubrali swoich ludzi w nowoczesne, ale zbyt lekkie i nie przystosowane do warunków bojowych kombinezony. - Doom, jak tam czwórka? - Teraz przypomniał sobie o ostatnim meldunku nawigatora. - Brak odczytów, jak się coś zmieni, zamelduję. -Głos Dooma był spokojny, ale wyczuwało się w nim napięcie. - Nie chrzań, Doom. Za ile powinni przerwać ostrzał? - Dante odpiął pasy i nie zważając na rosnące ciążenie, przyciągnął się do Kate. - Pięćdziesiąt sekund. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|