,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie przerwał jej delikatnie. Pozwól, proszę, że ja zacznę. Christa obserwowała go w skupieniu. Najpierw chciała wytłumaczyć mu, jak bardzo się mylił, sądząc, że uwierzyła w oszczerstwa Paula Thompsona, a następnie zamierzała zapewnić go o bezgranicznym zaufaniu, jakim go darzyła. Chciała mu powiedzieć, jak wiele znaczy dla niej fakt, że tu na nią czekał... że widzi miłość w jego oczach... Kocham cię, Christo powiedział żarliwie. Jeżeli nawet nadszarpnie to moją męską dumę, to przyznam, że potrzebuję cię bardziej od własnej dumy. A niech tam! Nie będę udawał, że ciągle zależy mi na twoim zaufaniu... Nie musisz mi ufać, wystarczy, że ja ci ufam... Daniel, przestań gwałtownie przerwała mu Christa. Ja ci ufam! Zdałam sobie z tego sprawę, gdy słuchałam tych przesączonych jadem oszczerstw wypowiadanych przez Paula Thompsona. Oskarżał cię, że opowiadałeś ludziom o naszym romansie, który rzekomo zaaranżowałeś, aby skłonić mnie do zmiany zdania na temat twoich kursów. Od początku było dla mnie oczywiste, że to nie mogła być prawda. Głos dziewczyny złagodniał. Właśnie to chciałam ci powiedzieć, gdy wtedy wszedłeś do mojego domu. Co za głupia sytuacja, prawda? dodała, a jej głos zaczął się niebezpiecznie łamać. To idiotyczne, że dopiero po wysłuchaniu Paula odkryłam pewną prawdę... Chyba byłam zazdrosna o twoje powodzenie w pracy, o twój entuzjazm. Bałam się, że to może w jakiś sposób stanąć pomiędzy nami. O, nie! Nic na świecie nie może stanąć pomiędzy nami zapewnił Daniel. Jesteś moją miłością, całym moim życiem. Gdy słuchała tych słów, poczuła falę gorąca. Jej oczy lśniły szczęściem i łzami wzruszenia. Nie patrz na mnie w ten sposób ostrzegł ją Daniel. Przynajmniej nie tu, w miejscu publicznym. Czy masz w ogóle pojęcie, co się ze mną działo, gdy nie wiedziałem, gdzie jesteś? Ostatnie osiemnaście godzin spędziłem na sprawdzaniu list pasażerów każdego lotu z Pakistanu. Nastąpiła jakaś pomyłka w rezerwacji i musiałam czekać na pierwsze wolne miejsce wyjaśniła. Och, Danielu... Gdy tak stali, patrząc sobie w oczy, ktoś niechcący zderzył się z Danielem, przeprosił i pośpiesznie się oddalił. Uderzenie spowodowało, że z wewnętrznej kieszeni marynarki Daniela wypadły jakieś papiery. Gdy schylił się, aby je pozbierać, Christa zwróciła uwagę na jeden z nich. Był to list. Urzędowy list z nadrukiem jednego z najsłynniejszych uniwersytetów w kraju. Szybko kucnęła i zanim Daniel zdołał ją powstrzymać, podniosła go i przeczytała. Jej twarz pobladła. Złożyłeś podanie o powrót na uniwersytet? Chcesz znowu wykładać? zapytała z niedowierzaniem. Mówiłeś przecież, że nigdy tego nie zrobisz. Owszem, mówiłem przytaknął zmieszany. W takim razie, dlaczego? zapytała, choć podejrzewała, że zna już odpowiedz. Bo ty znaczysz dla mnie więcej niż mój ośrodek szkoleniowy. Czułem, że moja profesja będzie zawsze stanowić zródło sporu pomiędzy nami. Obawiałem się, że przez cały czas będziesz miała różne wątpliwości. Nie, Danielu. Już nie! gorąco zaprotestowała Christa. Czuła się tak, jak gdyby przystawił lustro do jej duszy i pokazał, jak bardzo samolubna była jej postawa. Nie wolno ci tego zrobić! krzyknęła gorączkowo. Nie wolno! Jednak zauważyła po wyrazie twarzy Daniela, że go nie przekonała. Chwytając głęboki oddech i zaciskając kciuki, wyrzuciła z siebie szybko potok słów: Nie możesz tego zrobić. To byłoby niesprawiedliwe. Dziecko potrzebuje świeżego powietrza i przestrzeni, a nie klaustrofobicznej atmosfery uniwersytetu. Będzie potrzebować ojca, który się nim w każdej chwili zajmie, a nie takiego, który jest ciągle poza domem. Dziecko... ? Daniel pobladł nagle. Czy jesteś pewna? zapytał. Nie odpowiedziała uczciwie. Ale... Wcześniej czy pózniej taki moment nadejdzie, Danielu. Dziecko... Nasze dziecko. Prawda? Tak odpowiedział szybko. Tak, tak. O Boże, Christo, co my tu jeszcze robimy? Chodzmy szybko do domu... Dwie godziny pózniej Christa siedziała w swej pracowni przytulona do Daniela i spoglądała na porozrzucane wokoło próbki materiałów. Przylgnęła do niego jeszcze mocniej. Nie zapytałaś mnie o to, co właściwie powiedziałem przewodniczącemu Izby Handlowej zauważył Daniel. Nie potrzebowałam odpowiedziała Christa. To nie jest ważne. Zresztą już mi mówiłeś, nie pamiętasz? Mówiłem? Aha, wtedy, po wyjściu Thompsona... No tak, rzeczywiście. Przyznasz więc, że to było honorowe wyjście w sytuacji. Tak jak ożenienie się ze mną w przypadku zajścia w ciążę? zażartowała. Nie, nie tak zaśmiał się Daniel. Prawdę powiedziawszy, cały czas modliłem się w duchu o to, aby tak właśnie się stało. A jeżeli nie jestem w ciąży? zapytała Christa. Cóż, w takim przypadku zaczął Daniel, zbliżając swe usta do jej warg musimy się lepiej postarać. Prawda, kochanie? Odpowiedziała mu bez słów, ale nad wyraz sugestywnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|