, 0273. Jordan Penny Gra o duszę 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie  przerwał jej delikatnie.  Pozwól, proszę, że ja zacznę.
Christa obserwowała go w skupieniu. Najpierw chciała wytłumaczyć mu, jak bardzo się
mylił, sądząc, że uwierzyła w oszczerstwa Paula Thompsona, a następnie zamierzała
zapewnić go o bezgranicznym zaufaniu, jakim go darzyła. Chciała mu powiedzieć, jak wiele
znaczy dla niej fakt, że tu na nią czekał... że widzi miłość w jego oczach...
 Kocham cię, Christo  powiedział żarliwie.  Jeżeli nawet nadszarpnie to moją męską
dumę, to przyznam, że potrzebuję cię bardziej od własnej dumy. A niech tam! Nie będę
udawał, że ciągle zależy mi na twoim zaufaniu... Nie musisz mi ufać, wystarczy, że ja ci
ufam...
 Daniel, przestań  gwałtownie przerwała mu Christa.
 Ja ci ufam! Zdałam sobie z tego sprawę, gdy słuchałam tych przesączonych jadem
oszczerstw wypowiadanych przez Paula Thompsona. Oskarżał cię, że opowiadałeś ludziom o
naszym romansie, który rzekomo zaaranżowałeś, aby skłonić mnie do zmiany zdania na temat
twoich kursów. Od początku było dla mnie oczywiste, że to nie mogła być prawda.  Głos
dziewczyny złagodniał.  Właśnie to chciałam ci powiedzieć, gdy wtedy wszedłeś do mojego
domu. Co za głupia sytuacja, prawda?  dodała, a jej głos zaczął się niebezpiecznie łamać.
 To idiotyczne, że dopiero po wysłuchaniu Paula odkryłam pewną prawdę... Chyba
byłam zazdrosna o twoje powodzenie w pracy, o twój entuzjazm. Bałam się, że to może w
jakiś sposób stanąć pomiędzy nami.
 O, nie! Nic na świecie nie może stanąć pomiędzy nami  zapewnił Daniel.  Jesteś moją
miłością, całym moim życiem.
Gdy słuchała tych słów, poczuła falę gorąca. Jej oczy lśniły szczęściem i łzami
wzruszenia.
 Nie patrz na mnie w ten sposób  ostrzegł ją Daniel.
 Przynajmniej nie tu, w miejscu publicznym. Czy masz w ogóle pojęcie, co się ze mną
działo, gdy nie wiedziałem, gdzie jesteś? Ostatnie osiemnaście godzin spędziłem na
sprawdzaniu list pasażerów każdego lotu z Pakistanu.
 Nastąpiła jakaś pomyłka w rezerwacji i musiałam czekać na pierwsze wolne miejsce 
wyjaśniła.  Och, Danielu...
Gdy tak stali, patrząc sobie w oczy, ktoś niechcący zderzył się z Danielem, przeprosił i
pośpiesznie się oddalił.
Uderzenie spowodowało, że z wewnętrznej kieszeni marynarki Daniela wypadły jakieś
papiery. Gdy schylił się, aby je pozbierać, Christa zwróciła uwagę na jeden z nich. Był to list.
Urzędowy list z nadrukiem jednego z najsłynniejszych uniwersytetów w kraju.
Szybko kucnęła i zanim Daniel zdołał ją powstrzymać, podniosła go i przeczytała. Jej
twarz pobladła.
 Złożyłeś podanie o powrót na uniwersytet? Chcesz znowu wykładać?  zapytała z
niedowierzaniem.  Mówiłeś przecież, że nigdy tego nie zrobisz.
 Owszem, mówiłem  przytaknął zmieszany.
 W takim razie, dlaczego?  zapytała, choć podejrzewała, że zna już odpowiedz.
 Bo ty znaczysz dla mnie więcej niż mój ośrodek szkoleniowy. Czułem, że moja profesja
będzie zawsze stanowić zródło sporu pomiędzy nami. Obawiałem się, że przez cały czas
będziesz miała różne wątpliwości.
 Nie, Danielu. Już nie!  gorąco zaprotestowała Christa. Czuła się tak, jak gdyby
przystawił lustro do jej duszy i pokazał, jak bardzo samolubna była jej postawa.
 Nie wolno ci tego zrobić!  krzyknęła gorączkowo.  Nie wolno!  Jednak zauważyła
po wyrazie twarzy Daniela, że go nie przekonała. Chwytając głęboki oddech i zaciskając
kciuki, wyrzuciła z siebie szybko potok słów:  Nie możesz tego zrobić. To byłoby
niesprawiedliwe. Dziecko potrzebuje świeżego powietrza i przestrzeni, a nie klaustrofobicznej
atmosfery uniwersytetu. Będzie potrzebować ojca, który się nim w każdej chwili zajmie, a nie
takiego, który jest ciągle poza domem.
 Dziecko... ?  Daniel pobladł nagle.  Czy jesteś pewna?  zapytał.
 Nie  odpowiedziała uczciwie.  Ale... Wcześniej czy pózniej taki moment nadejdzie,
Danielu. Dziecko... Nasze dziecko. Prawda?
 Tak  odpowiedział szybko.  Tak, tak. O Boże, Christo, co my tu jeszcze robimy?
Chodzmy szybko do domu...
Dwie godziny pózniej Christa siedziała w swej pracowni przytulona do Daniela i
spoglądała na porozrzucane wokoło próbki materiałów. Przylgnęła do niego jeszcze mocniej.
 Nie zapytałaś mnie o to, co właściwie powiedziałem przewodniczącemu Izby
Handlowej  zauważył Daniel.
 Nie potrzebowałam  odpowiedziała Christa.  To nie jest ważne. Zresztą już mi
mówiłeś, nie pamiętasz?
 Mówiłem? Aha, wtedy, po wyjściu Thompsona... No tak, rzeczywiście. Przyznasz więc,
że to było honorowe wyjście w sytuacji.
 Tak jak ożenienie się ze mną w przypadku zajścia w ciążę?  zażartowała.
 Nie, nie tak  zaśmiał się Daniel.  Prawdę powiedziawszy, cały czas modliłem się w
duchu o to, aby tak właśnie się stało.
 A jeżeli nie jestem w ciąży?  zapytała Christa.
 Cóż, w takim przypadku  zaczął Daniel, zbliżając swe usta do jej warg  musimy się
lepiej postarać. Prawda, kochanie?
Odpowiedziała mu bez słów, ale nad wyraz sugestywnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl