,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadowoliÅ‚o. SpytaÅ‚a z niepokojem: Jeżeli zażądajÄ… okupu, to naturalnie wszystkie inne hipotezy bÄ™dzie można uznać za zbÄ™dne, prawda? WiÄ™c i jej przyszÅ‚o do gÅ‚owy, że ktoÅ› mógÅ‚ porwać Su - sannÄ™ po to, by jÄ… zgwaÅ‚cić. Montalbano chciaÅ‚ odpowiedzieć, że żądanie okupu wcale nie wyklucza gwaÅ‚tu, ale wolaÅ‚, żeby myÅ›l o tym nie spÄ™dzaÅ‚a Livii snu z powiek. OczywiÅ›cie. Pójdziesz pierwsza do Å‚azienki? Już idÄ™. Montalbano otworzyÅ‚ drzwi na taras, wyszedÅ‚, stanÄ…Å‚ przy balustradzie, zapaliÅ‚ papierosa. Noc byÅ‚a pogodna jak sen niewinnego dziecka. UdaÅ‚o mu siÄ™ ani przez chwilÄ™ nie pomyÅ›leć o Susannie, o grozie, którÄ… dla niej kryÅ‚a w sobie ta noc. Nagle doszÅ‚y go z pokoju jakieÅ› haÅ‚asy. WróciÅ‚ do rzeczywistoÅ›ci. WszedÅ‚ do Å›rodka i zmartwiaÅ‚. Livia staÅ‚a naga na Å›rodku salonu w niewielkiej kaÅ‚uży wody. Najwyrazniej wybiegÅ‚a spod prysznica, nie koÅ„czÄ…c kÄ…pieli, pewnie przynaglona czymÅ›, co wpadÅ‚o jej do gÅ‚owy. WyglÄ…daÅ‚a przepiÄ™knie, lecz Montalbano nie oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ jej objąć. WystarczyÅ‚o zobaczyć jej oczy, wÄ…skie jak szparki, żeby wiedzieć, że nadciÄ…ga burza. ZnaÅ‚ siÄ™ na tym aż za dobrze. I ty... ty... - powiedziaÅ‚a, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™ i wskazujÄ…c na niego palcem. Ja to ja. O co ci chodzi? Kiedy dowiedziaÅ‚eÅ› siÄ™ o porwaniu? Dzisiaj rano. Po przyj ezdzie do komisariatu? Nie, wczeÅ›niej. To znaczy kiedy? Jak to kiedy? Nie pamiÄ™tasz? PamiÄ™tam. Ale chcÄ™ to usÅ‚yszeć od ciebie. Kiedy zadzwoniÅ‚ telefon. A ty siÄ™ obudziÅ‚aÅ› i poszÅ‚aÅ› zaparzyć kawÄ™. Naprzód gorÄ…czkowaÅ‚ siÄ™ Catarella, ale nic z tego nie zrozumiaÅ‚em, i dopiero Fazio mi wyjaÅ›niÅ‚, że uprowadzono jakÄ…Å› dziewczynÄ™. I co wtedy zrobiÅ‚eÅ›? PoszedÅ‚em pod prysznic i ubraÅ‚em siÄ™. Nieprawda, wstrÄ™tny obÅ‚udniku. RozÅ‚ożyÅ‚eÅ› mnie na stole w kuchni. JesteÅ› potworem. Jak mogÅ‚o ci przyjść do gÅ‚owy, żeby kochać siÄ™ ze mnÄ… dokÅ‚adnie w tej samej chwili, kiedy tamta biedna dziewczyna... Livio, nie denerwuj siÄ™. Kiedy dali mi o tym wszystkim znać, nie miaÅ‚em pojÄ™cia, że to poważna sprawa... Sam widzisz, że ten tam miaÅ‚ racjÄ™, ten z telewizji. Mniejsza o to, jak siÄ™ nazywa, ten, co mówiÅ‚, że jesteÅ› do niczego, że nic nie rozumiesz. Nie, z tobÄ… jest znacznie gorzej. JesteÅ› potworem! Zwyczajnym potworem! WybiegÅ‚a do sypialni. Komisarz usÅ‚yszaÅ‚, że przekrÄ™ca klucz w drzwiach. PoszedÅ‚ za niÄ…, zapukaÅ‚. Daj spokój, Livio. Chyba trochÄ™ przesadzasz. %- Nie. Dzisiaj przeÅ›pisz siÄ™ na kanapie. Na kanapie Å›pi siÄ™ okropnie! Livio, zastanów siÄ™! CaÅ‚Ä… noc nie zmrużę oka! PrzestaÅ‚a reagować. PróbowaÅ‚ jeszcze jÄ… wzruszyć, odwoÅ‚ać siÄ™ do jej współczucia. Na pewno znowu rozboli mnie rana! - powiedziaÅ‚ z udanym przejÄ™ciem. Tym lepiej. UznaÅ‚, że nie potrafi jej skÅ‚onić do zmiany zdania. MusiaÅ‚ siÄ™ pogodzić z sytuacjÄ…. WestchnÄ…Å‚ cichym gÅ‚osem. I jakby w odpowiedzi na to zadzwoniÅ‚ telefon. OdezwaÅ‚ siÄ™ Fazio. Przecież kazaÅ‚em ci odpocząć. Nie mogÄ™ siÄ™ stÄ…d ruszyć, komisarzu, nie ma mowy. Jest coÅ› nowego? Przed chwilÄ… zadzwonili. Komisarz Minutolo pyta, czy nie mógÅ‚by pan przyjechać. PodjechaÅ‚, nie zwalniajÄ…c, aż pod zamkniÄ™tÄ… bramÄ™. Po drodze uprzytomniÅ‚ sobie, że nie powiedziaÅ‚ Livii, gdzie i po co jedzie. A powinien byÅ‚ to zrobić, chociaż siÄ™ na niego obraziÅ‚a. Przynajmniej po to, żeby uniknąć kolejnej kłótni, bo być może Livia dojdzie do wniosku, że chciaÅ‚ jej zrobić na zÅ‚ość i postanowiÅ‚ przespać siÄ™ w hotelu. Trudno, bÄ™dzie, jak bÄ™dzie. Kto otworzy mu bramÄ™? W Å›wietle reflektorów zobaczyÅ‚, że nie ma przy niej dzwonka, domofonu, niczego takiego. MógÅ‚ tylko nacisnąć klakson, chociaż nie miaÅ‚ pewnoÅ›ci, czy nie bÄ™dzie musiaÅ‚ naciskać tak dÅ‚ugo, aż w koÅ„cu obudzi caÅ‚e miasto. NacisnÄ…Å‚ raz, 66 krótko i z wyczuciem, i niemal natychmiast zobaczyÅ‚ wychodzÄ…cego z willi mężczyznÄ™, który chwilÄ™ pózniej otworzyÅ‚ kluczem bramÄ™. Montalbano wjechaÅ‚, zaparkowaÅ‚, wysiadÅ‚. Mężczyzna siÄ™ przedstawiÅ‚: Carlo Mistretta. Brat geologa, lekarz, wyglÄ…daÅ‚ na jakieÅ› pięćdziesiÄ…t parÄ™ lat. ByÅ‚ niski, starannie ubrany, twarz miaÅ‚ zaróżowionÄ… i maÅ‚o wyrazistÄ…, niósÅ‚ przed sobÄ… niewielki brzuszek. PaÅ„ski kolega zawiadomiÅ‚ mnie o telefonie od porywaczy - powiedziaÅ‚. - MusiaÅ‚em od razu wsiąść do auta i przyjechać, bo Salvatore zle siÄ™ poczuÅ‚. Już czuje siÄ™ lepiej? ZrobiÅ‚em, co mogÅ‚em, żeby usnÄ…Å‚. A pani? Lekarz rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce, ale nie odpowiedziaÅ‚. Jeszcze nie wie...? Nie, nie wie, tylko tego by brakowaÅ‚o! Salvatore powiedziaÅ‚ jej, że Susanna pojechaÅ‚a do Palermo, że ma egzamin, ale z mojÄ… biednÄ… bratowÄ… już prawie nie ma kontaktu, zdarza siÄ™, że jest wrÄ™cz nieobecna. W salonie byÅ‚ tylko Fazio, który siÄ™ zdrzemnÄ…Å‚, wciąż w tym samym fotelu, i Fifi Minutolo, który w drugim fotelu paliÅ‚ cygaro. Okna byÅ‚y otwarte, wpadaÅ‚o chÅ‚odne powietrze. ZdoÅ‚aliÅ›cie ustalić, skÄ…d telefonowali? - z miejsca spytaÅ‚ Montalbano. Nie. Nagranie byÅ‚o bardzo krótkie - odpowiedziaÅ‚ Minutolo. - Naprzód posÅ‚uchaj, potem porozmawiamy. Dobrze. A Fazio, jakby kierowany zwierzÄ™cym instynktem, jakoÅ› «uÅ‚, że przyjechaÅ‚ Montalbano. OtworzyÅ‚ oczy i zerwaÅ‚ S1Ä™ na równe nogi. Panie komisarzu, już pan jest? Chce pan posÅ‚uchać? ProszÄ™ usiąść na moim miejscu. I nie czekajÄ…c na odpowiedz, wÅ‚Ä…czyÅ‚ magnetofon. SÅ‚ucham. Kto mówi? Tu mieszkanie Mistrettów. Kto mówi? Ale kto mówi? PosÅ‚uchaj i nie przerywaj mi. Dziewczyna jest tutaj, z nami, na razie czuje siÄ™ dobrze. Poznajesz jej gÅ‚os? Tato... tato... proszÄ™ ciÄ™... pomóż... SÅ‚yszaÅ‚eÅ›? Przygotuj kupÄ™ pieniÄ™dzy. ZadzwoniÄ™ pojutrze. Halo? Halo? HaÅ‚o? Puść to jeszcze raz - poprosiÅ‚ komisarz. Nie miaÅ‚ najmniejszej ochoty znowu sÅ‚uchać rozpaczliwego gÅ‚osu tej biednej dziewczyny, ale musiaÅ‚ to zrobić. Na wszelki wypadek zasÅ‚oniÅ‚ sobie oczy rÄ™kÄ…, bo nie byÅ‚ pewien, czy nie ulegnie zanadto wzruszeniu. Pod koniec drugiego odsÅ‚uchiwania taÅ›my doktor Mi - stretta ukryÅ‚ twarz w dÅ‚oniach, a jego plecami wstrzÄ…snÄ…Å‚ pÅ‚acz; wstaÅ‚ i wyszedÅ‚, a raczej wybiegÅ‚ do ogrodu. Minutolo powiedziaÅ‚: Bardzo kocha swojÄ… bratanicÄ™. A potem, patrzÄ…c na Montalbana, spytaÅ‚: Co o tym powiesz? Nagrali to, nie mówili na żywo, prawda? OczywiÅ›cie. Ten mÄ™ski gÅ‚os jest umyÅ›lnie znieksztaÅ‚cony. Na pewno. Jest ich co najmniej dwóch. GÅ‚os Susanny dobiega z wiÄ™kszej odlegÅ‚oÅ›ci, musiaÅ‚a być trochÄ™ dalej od magnetofonu. Kiedy ten, co nagrywaÅ‚, mówi: Poznajesz jej gÅ‚os? , upÅ‚ywa dÅ‚uższa chwilka i dopiero potem odzywa siÄ™ Susanna: mija tyle czasu, ile potrzebowali, żeby wspólnik uwolniÅ‚ jej usta z knebla. A potem szybko zaÅ‚ożyÅ‚ jej knebel z powrotem. I to przerwaÅ‚o jej ostatnie sÅ‚owa, które z pewnoÅ›ciÄ… miaÅ‚y brzmieć: Pomóż mi . Też tak o tym myÅ›lisz? Nie wykluczam, że z SusannÄ… jest tylko jeden mężczyzna. Mówi: Poznajesz jej gÅ‚os? , i sam zdejmuje jej knebel z ust. Nie, to niemożliwe. Gdyby byÅ‚o tak, jak mówisz, pauza miÄ™dzy jego pytaniem a gÅ‚osem Susanny musiaÅ‚aby być dÅ‚uższa. Chyba tak. Ale jest jeszcze jedno - zwróciÅ‚eÅ› uwagÄ™? Nie zwróciÅ‚em. To ty siÄ™ znasz na porwaniach. Oni jednak zachowujÄ… siÄ™ inaczej niż zwykle. Co przez to rozumiesz? Zaraz ci powiem. Zwykle przy uprowadzeniach rzecz wyglÄ…da nastÄ™pujÄ…co. z Jest jakaÅ› grupa dziaÅ‚ania, na - jmv jÄ… grupa B , która ma za zadanie dokonać samego porwania w praktyce. Potem grupa B przekazuje uprowadzonÄ… osobÄ™ grupie C , to znaczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|