,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cokolwiek. Nie chciało mi się wierzyć, że istnieją tak wspaniali ludzie jak ty, że jesteś taką cudowną, pełną energii dziewczyną, z którą niespodziewanie dla samego siebie zapragnąłem spędzić choć kilka godzin albo dni, a najchętniej... resztę swojego życia. Byłem okropnie podejrzliwy. Tak bardzo chciałem, żeby to nie był tylko piękny sen. 104 RS Laura miała wrażenie, że jej serce przestało bić. Pomyślała nawet, że już nigdy nie zacznie bić na nowo. - I co? - zapytała przez zaciśnięte gardło. - I udawałem sam przed sobą, że tak naprawdę jest, oszukiwałem sam siebie, rozumiesz? %7łe niby chcę sprawdzić, czy mnie przypadkiem nie oszukujesz. Bo tak niespodziewanie pojawiłaś się w moim życiu i tak na dobrą sprawę nie wiem nawet, kim jesteś. Ale to wszystko bzdura. - Zacisnął dłonie w pięści. - Prawdę mówiąc... byłem zwyczajnie zazdrosny. Słyszałem, jak rozmawiasz przez telefon, śmiejesz się... Więc gdy zasnęłaś, podłączyłem telefon, by sprawdzić, z kim na końcu rozmawiałaś. Więc on był zazdrosny, on o nią! Nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. - No i? I co było potem? Aleksander w milczeniu patrzył w wodę. - Masz coś jeszcze w zanadrzu? - nie wytrzymała. Omal nie pękła jej głowa od tego czekania. - Oszukałem cię, Lauro, nadużyłem twego zaufania, czy to nie wystarczy? - A gdzie instynkt samozachowawczy? Czy nie masz prawa do poczucia bezpieczeństwa? - Szczerze mówiąc, zamierzałem nawet posunąć się do czegoś jeszcze gorszego... W myślach zagłębiłem już ręce w twojej torebce - powiedział cicho i spuścił głowę. - Na szczęście jednak coś powstrzymało mnie, moje sumienie nie pozwoliło mi posunąć się aż tak daleko. - Więc cię zawiodło... Jestem, a raczej byłam dziennikarką. Wylali mnie z pracy na dzień przed tym, jak cię spotkałam. Za niekompetencję. I byłam gotowa zrobić wszystko, by odzyskać tę pracę, a przynajmniej tak mi się zdawało. Właściwie to nawet zrobiłam. - Wyciągnęła rękę, by podał jej kopertę, którą wsadził do kieszeni. - A o tym, że wybrałeś ostatni numer w moim telefonie, wiedziałam od ciotki. Pytała mnie dzisiaj rano, po co do niej dzwoniłam i dlaczego rozłączyłam się bez słowa. Trochę ją to 105 RS zaniepokoiło. Wiesz, ma taki aparat, że wyświetla się jej numer osoby, która dzwoni. O tej porze nie mógł to być nikt inny, tylko ty... - A co to jest, co to za paczuszka? - zapytał, podając jej kopertę. - To moja zemsta - powiedziała krótko i spojrzała na niego. - Gdy zorientowałam się, że dzwoniłeś z mego telefonu, doszłam do przekonania, że z pewnością posunąłeś się dalej, przeszukałeś mi torebkę, biurko, zdjęcia... i wiesz o mnie wszystko. - Coraz trudniej było jej mówić, najchętniej rozpłakałaby się i uciekła. Ale wiedziała, że to jedyna może okazja, by powiedzieć mu wszystko, do końca. No dalej, mów, ponaglała samą siebie. - Poprosiłam ciotkę Jay, która jest fotografem, by zrobiła nam dzisiaj trochę zdjęć. - Naprawdę sądziłaś, że mógłbym cię wykorzystać? Więc nie czułaś dzisiejszej nocy mego oddania, mojej miłości, tego wszystkiego, co mężczyzna może zaoferować swej ukochanej? - Wczoraj jeszcze nic nie wiedziałam, niczego nawet nie podejrzewałam, ale dziś... - Zerwał się silniejszy wiatr i potargał jego nienagannie przyczesane włosy. - Bardzo się cieszę, że się myliłam, że moje podejrzenia okazały się bezpodstawne. Masz tu też list, w którym starałam ci się wszystko wyjaśnić. - Lauro, moje serce wcale mnie nie zawiodło. - Uniósł rękę i pogładził ją po policzku. - Zawiódł mnie rozum, który podpowiadał mi takie brednie. Pamiętasz, powiedziałem ci, że odszedłbym od kobiety, którą kocham, by zaoszczędzić jej przykrości wynikających z faktu zostania osobą publiczną. Dziś zrozumiałem, że łatwo powiedzieć coś takiego, gdy nie kocha się zbyt mocno, tak do utraty tchu i bez pamięci. - Zakochanie to takie chwilowe szaleństwo, to mija, nie martw się, przejdzie ci. Obojgu nam przejdzie. - Może... może masz rację, może i jest to chwilowe szaleństwo. - Wziął od niej zdjęcia i zaczął je przeglądać. - Są wspaniałe, twoja ciotka jest niezwykle utalentowana. - Wez także i to - powiedziała, podając mu list. 106 RS - Nie potrzeba, teraz już wszystko rozumiem, wystarczy tylko rzucić okiem na te zdjęcia. - Proszę, wez, kluczem do całej zagadki jest słowo dziennikarka . A teraz proszę, odwiez mnie do domu. Udał, że nie dosłyszał i ciągnął dalej. - Sądzisz, że decyzja, by nigdy się nie ożenić i nie zakładać rodziny, jest słuszna? - Trudno powiedzieć, to twój wybór i szanuję go. - Nie rozumiesz tego, nikt tego nie rozumie, tylko mój dziadek. - Wsunął kopertę do kieszeni, wziął Laurę pod rękę i ruszył przed siebie. - Jesteś dziennikarką i dobrze odrobiłaś swoje lekcje, dużo wiesz o rodzinie Orsini. Wiesz też zapewne, jak zginęli moi rodzice i... - Tak, w wypadku, na łodzi - wpadła mu w słowo. - Wiem, że było to po jakiejś kłótni, wybrali się na romantyczną przejażdżkę łodzią po jeziorze, żeby się uspokoić i wyciszyć, i wtedy miała miejsce ta straszna eksplozja, spowodowana ulatniającym się gazem. - Jesteś świetnie poinformowana, tyle że to nieprawda. Mojego ojca sfotografowano na przyjęciu, jak niestosownie zachowuje się wobec pewnej kobiety. Nic nadzwyczajnego czy spektakularnego, ale wystarczyło... Nie, nie chcę go usprawiedliwiać, ale zapłacił naprawdę wysoką cenę za to, co zrobił, za swoją głupotę. Dlatego tak ważne jest, by mieć tę świadomość, że kiedy jest się następcą tronu, wszystko może urosnąć do rangi skandalu, bo media tylko czekają, by dostarczyć im choćby najmniejszej pożywki. Ich głowa w tym, żeby ludzie zechcieli to kupić, więc robią, co mogą, by roz- dmuchać sprawę. - Ale co to ma wspólnego z tym wybuchem? - Widzisz, moja matka była wątłą i kruchą istotą, jak słyszałaś, mieli spore małżeńskie kłopoty. Wiele razy straciła ciążę i cierpiała z powodu silnej depresji. Nie czuła się dobrze w [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|