, Byłem księdzem I 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najlepszym miejscem dla takich jak ja.
ROZDZIAA VII
OZORKÓW: TRUDNA DECYZJA - DLACZEGO ODSZEDAEM?
Zanim rozpocznę swoją kolejną historię na kolejnej parafii, chciałbym przybliżyć
nieco stan ducha, w jakim znajdowałem się w tamtym czasie. Miałem już za sobą
doświadczenie sześciu lat pobytu w dwóch seminariach duchownych (z roczną przerwą) oraz
dwuletni staż pracy na dwóch różnych parafiach. Znałem od podszewki struktury i metody
działania Kościoła w Polsce, a przynajmniej w dwóch diecezjach: łódzkiej i włocławskiej.
Gdzie indziej było oczywiście tak samo albo bardzo podobnie. Przede wszystkim w całym
Kościele Rzymsko-Katolickim, kierowanym przez papieża, był ten sam system, te same
metody.
Właśnie tym wadliwym systemem, który wypaczał ludzkie charaktery i sumienia,
deprawował sługi Kościoła - byłem zrażony. Owoce tego systemu były wstrząsające, jak na
Owczarnię Jezusa Chrystusa. Pasterze Jego owiec dopuszczali się nagminnie ciężkich
grzechów, nie wyłączając: złodziejstwa, pijaństwa, wzajemnej zawiści, zemsty i dewiacji
seksualnych. Z tzw. terenu dobiegały wciąż wstrząsające wieści o bijatykach na plebaniach,
molestowaniu dzieci przez księży pedofilów, trójkątach małżeńskich z udziałem duchownych,
nakłanianiu  gospodyń do usuwania nienarodzonych itp.
Powszechne było okradanie przez proboszczów całych parafii, często na wielkie
kwoty, poprzez wyprzedawanie dzieł sztuki sakralnej lub składanie obietnic bez pokrycia
typu: założę nowy dach na Kościele jak zbierzecie dość pieniędzy. Ludzie przynoszą duże i
małe sumy czasem przez kilka lat - bo ciągle brakuje. Kiedy uzbiera się z tego mała fortuna,
duszpasterz prosi biskupa o zmianę parafii i ...przekręt jest gotowy. Pieniądze zniknęły,
a złodzieja nie ma bo nie ma paragrafu który by go ścigał.
Prawidłowością wśród proboszczów jest to, iż w czasie trwania probostwa (zazwyczaj
już pierwszego) budują oni własne, często przepiękne domy - oczywiście na koszt parafian,
np. zamiast remontu Kościoła, na który zebrali kasę lub też kosztem wieloletniego opóznienia
prac nad budową świątyni. W tych księżowskich domach najczęściej mieszkają ich
utrzymanki i dzieci, które widzą tatusia przy okazji, gdy uda mu się  urwać z pracy
i dojechać często pareset kilometrów do domu. Nieliczni samotni fundują takie domy swoim
bliskim - bratu, siostrze lub ich dzieciom - w zamian za opiekę na starsze lata. Starsi księża,
przed pójściem na emeryturę, bywają często chorobliwie chytrzy i zdzierscy, chcąc zapewnić
sobie spokojną starość.
Mając to wszystko na uwadze - czy dziwić się ludziom, że krytykują, a czasem nawet
ubliżają księżom (najczęściej za ich plecami)?
Z perspektywy tego, co sam widziałem i o czym słyszałem z tzw. pierwszej ręki,
najczęściej od naocznych świadków - oświadczam, iż tak jak dawniej (przed wstąpieniem do
seminarium) dziwiło mnie i gorszyło, że nie wszyscy ludzie traktują księży z należytym
szacunkiem; tak obecnie dziwi mnie i gorszy całowanie kapłanów po rękach i w ogóle
wyróżnianie ich spośród innych osób. Najczęściej wierni są zupełnie nieświadomi tego, co za
ich plecami kombinuje duszpasterz. To nie jemu, a właśnie im - zapracowanym, ofiarnym
ojcom, matkom, samotnym i opuszczonym - należy się szacunek i uznanie. Oczywiście są
także wspaniali, a nawet świątobliwi kapłani, którzy cierpią za swoich współbraci, gdyż na
nich samych spada ciężar złej opinii kolegów. To należy wytknąć wielu ludziom, iż
zawiedzeni lub zgorszeni jednym księdzem, automatycznie przekreślają wszystkich innych.
Dwa lata kapłaństwa przekonały mnie również o mojej bezsilności wobec wszelkiego
zła, które napotykałem na drodze powołania. Byłem i przez długie lata miałem być ciągle na
najniższych szczeblach drabiny hierarchicznej Kościoła. Na tym poziomie należało tylko
słuchać, wypełniać rozkazy i cieszyć się wygodnym, dostatnim życiem; które zapewnia praca
na  niwie Pańskiej . Prawdopodobieństwo, że zostanę biskupem lub papieżem aby cokolwiek
zmienić było niewielkie. Po raz pierwszy pomyślałem o odejściu, ale tylko po to, aby z innej
pozycji walczyć o przemianę litery i ducha Kościoła. Głos szeregowego księdza nie jest
w ogóle brany pod uwagę. Nie ma po prostu takich potrzeb jak: demokracja, konsultacja,
liczenie się z opinią wiernych - o wszystkim bowiem decyduje góra i dogmaty ustalone przez
górę. Wszystko jest dobre, pewne i prawdziwe - bo nad wszystkim czuwa Duch Zwięty. On
właśnie jest gwarancją świętości Kościoła, nieomylności papieża i prawdziwości głoszonej
nauki. Duch Zwięty, według nauczania Kościoła, przemawia przez każdego przełożonego od
proboszcza, aż do papieża.
Pytam się w związku z tym - czy Duch Zwięty przemawiał także przez księdza Jana
Dupczyckiego z Ruśca, kiedy wbrew mojej woli nakłaniał mnie do współżycia? A może to
ksiądz prałat Bogacki, dziekan aleksandrowski jest przekaznikiem Trzeciej Osoby Trójcy
Zwiętej - szantażując ludzi, że nie pochowa zwłok jeśli nie dostanie wyznaczonej opłaty
(1995r - 5 min st. zł). Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż Duch Zwięty działa
w Kościele, ale tylko przez ludzi, którzy się boją Boga, a takich - wg słów Jezusa - więcej jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl