, Kraszewski JĂłzef Ignacy Biały książę 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kmity, pomnożone zastępem, który przywiózł z sobą Kazko szczeciński, ruszyły z obozowisk i ciągnęły na
Złotoryją.
Nie strwożyło to księcia, pragnął tylko, aby co najrychlej rozpoczęła się walka, dopóki czuł ogień w duszy.
Nie zdejmując zbroi, którą był wdział we dnie, nie myśląc o spoczynku, zapominając o Frydzie, książę spędził
noc całą na obchodzeniu blanków, baszt, murów i przemawianiu do ludzi, którym kazał beczki wytoczyć.
Sam upojonym był jakimś rozpaczliwym zemsty pragnieniem. Przychodziło mu już na myśl, iż nie potrafi
się dłuższy czas ostać. Chciał ze czcią zginąć przynajmniej. Dręczyło go i to, że Kazko szczeciński, tak bliski
powinowaty, szedł przeciw niemu, zamiast być pomocą, że wszyscy, nawet bracia Frydy opuszczali go, że
pozostał sam i bezsilny. Burzył się w duszy i żądał boju, który by go mógł upoić i nasycić.
Ranne brzaski zapowiadały dzień chmurny, lecz wiosna ma słoneczną siłę, która roztapia chmury i rozpędza
słoty. Z oparów poranku zaczęło się wybijać słońce, gdy tętent i wrzawa nadciągające pułki Sędziwoja
oznajmiły.
Biały z założonymi na piersiach rękami stał i patrzał z baszty wierzchołka. Cóż znaczyła garść jego ludzi
przeciwko temu tłumowi dobrze zbrojnemu, wypoczętemu, nie znużonemu walką żadną. Wielkopolanie i
Sieradzanie szli, śpiewając i chorągwiami powiewając, gromadami, które natychmiast zamek opasywać poczęły.
Można już było rozpoznać dowódców. Książę widział poważną postać Sędziwoja, wyrywającego się
naprzód ogniście Bartka z Więcburga, a na ostatek poznał Kazka szczecińskiego, panie dumne, śmiałe,
ulubieńca wszystkich, co mu służyli, sławnego ze swej szczodroty, bo do ostatniego kubka rozdawał, co miał,
przyjaciołom, tak że sam czasem niedostatek by był cierpiał, gdyby go królowa nie wspomagała.
Kazko ten mężny, ochotny do każdej wyprawy, wybrał się na tę jak na łowy. Widać było na koniu
podbiegającego pod mury, wskazującego je ludziom i czynnego, jakby mu o własną sprawę chodziło.
Białemu żółć serce zalała na widok człowieka, który mu tak był bliskim, a niczym nie zmuszonym do
powstania przeciw niemu. Nie uczynił mu nigdy nic, za cóż szedł cisnąć go za gardło? Z baszty swej rzucił nań
takim wzrokiem, jak gdyby on był bełtem, co go miał przebić.
Z ogromnym wrzaskiem, wedle zwyczaju, Sędziwojowe rycerstwo rzuciło się ku murom, wlokąc drabiny z
sobą, niosąc topory do rąbania, ogień do rzucania pod wrota. Wiedziano, że Biały ludzi miał skąpo, rozprószono
się więc, gdzie tylko przystęp był możliwy, aby nieprzyjaciela siły rozdzielić. Drzazga to był przewidywał i
słabsze miejsca osadziwszy, tam gdzie mur potężny sam się bronił, postawił tylko straże. Zużytkowano
wczorajszych jeńców, dając ich po jednemu i dwóch między oddziały i pod gardłem nakazując dzwigać
kamienie, poruszać sznury taranów.
Pierwszy szturm, na który czekała cierpliwie załoga, odparto z wielką siłą, padło oblegających wielu. Z
machin Hanka  jedna wyrzuciła kamień ogromny, który w oczach księcia obalił z koniem szczecińskiego
księcia. Zdało mu się, że przekleństwo, jakie nań rzucił, zobaczywszy go, ręka Boża spełnia. Obalony, pomimo
rzucania się, podnieść nie mógł. Ludzie na rozesłanej opończy ponieśli go do namiotu.
Nowy ten cios Sędziwoja, który nadbiegł zaraz, wprawił w rozpacz prawie, krzyknął, ażeby wszelkimi siłami
zamku dobywać. Rzucili się rozwściekleni Sieradzanie, osłaniając tarczami, sypali pod mury, usiłując wdrapać
na nie, lecz załoga powodzeniem rozzuchwalona broniła się mężnie i zwycięsko. Pociski z murów obalały ludzi
stosami, kaleczyły i zabijały. Po kilkakroć powracały coraz nowymi posiłkami dopełniające się oddziały i
musiały pobite się cofać.
Biały szalał z radości. Własnymi rękami spychał kamienie, naciągał kusze, rzucał bełty, nie dał się oderwać
na chwilę. Kilka strzał odbiło się o jego zbroję, kilka utkwiło w sukniach, drasnęła go któraś i na krew spojrzał z
dumą i uśmiechem.
Spostrzegłszy biegającego na koniu i kierującego szturmem Bartka z Więcburga, książę nie mógł się
powstrzymać, aby pochyliwszy się ku niemu, nie cisnął nań obelgą i klątwą. Bartko podniósł głowę i rękę
mieczem zbrojną.
 Miałem cię już raz  zawołał  wyśliznąłeś mi się jako tchórz i ratowałeś ucieczką, lecz drugi raz nie
ujdziesz mi, wywłoko!
Książę zatrząsł się z gniewu i obie pięści podniósł, pieniąc się ze złości. Przypomniała mu się bitwa pod
Gniewkowem, a gorzej jeszcze raniło go wspomnienie mniszego kaptura. Rzuciłby się był na zuchwalca, gdyby
mury ich nie dzieliły.
Do póznego wieczora trwały coraz odnawiane porywy z różnych stron i próby wdrapania się na mury,
wszędzie ze szkodą odparte. Książę ciągle latał, podżegając, obdarowując, zachęcając i sam na żadne nie
zważając niebezpieczeństwo.
Wieczorem, gdy oblegający do obozu się już cofnęli, który tuż u zamku się rozłożył i szeroko rozciągnął, tak
aby żywa dusza wymknąć się nie mogła z niego, załoga, obawiając się niespodzianego jakiego napadu,
pozostała, z murów nie schodząc.
Fryda, która przez cały ciąg dnia tego stała na baszcie, zarówno z Białym rozgrzana widokiem walki, w
końcu osłabła i znużona musiała pójść spocząć. Oko jej, które policzyło wszystkich bojowników i własną moc,
przewidywało, że najrozpaczliwszy opór nie podoła przemagającemu wojsku Sędziwoja. Cud tylko mógł ocalić
Białego. Lękała się, aby i on nie strwożył się w końcu.
Lecz chwila tego opadnięcia na siłach jeszcze nie była dlań nadeszła. Biały wbiegł za nią do komory,
pierwszy raz dnia tego zdejmując szyszak z głowy potem oblanej. Twarz miał pogodną zwycięzcy i postawę
dumną.
 Dzień pamiętny w moim życiu!  zawołał.  Poznali, że wy włoka potrafi walczyć  i serca mu z
piersi nie wyjęły mnichy. A jutro zobaczą, że bezkarnie zdrady, choćby zamierzonej, nie puszczę...
Fryda podniosła głowę i pytającym okiem nań rzuciła.
 Tak  ciągnął dalej Biały  kazałem u murów pod przekopem, naprzeciw obozu nałożyć stos. Na
śniadanie upiekę im na nim Hankę i jego zięcia!
I wyrazy te, i głos, jakim wymówione były, zdumiały tak i przestraszyły Bodczankę, że się z posłania
porwała. Widząc nie dowierzającą, książę powtórzył: [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl