,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ny, czy ma ci wierzyæ. Lepiej niech uwierzy. Dziewczyna przebywa niedaleko st¹d i ma piêkn¹ ranê od kuli, któr¹ poczêstowaÅ‚ j¹ Philips. Niewiele brakowaÅ‚o, by ju¿ nie ¿yÅ‚a. To s¹ fakty, a jak mi nie wierzysz, mogê ciê do niej zawiexæ i sam siê przekonasz. Slade twierdzi, ¿e go napadÅ‚em; czy s¹dzisz, ¿e zrobiÅ‚bym coS takiego, maj¹c narzeczon¹ u boku? I po jak¹ cholerê miaÅ‚bym to robiæ? A czy mówiÅ‚, co zrobiÅ‚ z ciaÅ‚em Philipsa? spytaÅ‚em chytrze. ZmarszczyÅ‚ brwi. Nie byÅ‚o chyba o tym mowy. Nic dziwnego. Gdy widziaÅ‚em go po raz ostatni, przyciskaÅ‚ gaz do dechy i zmykaÅ‚ jak szalony, ale w samochodzie nie miaÅ‚ ¿adnego ciaÅ‚a. Po- zbyÅ‚em siê go póxniej. Wszystko piêknie, ale przedtem byÅ‚o Akureyri, gdzie miaÅ‚eS przeka- zaæ paczkê Philipsowi. Nie zrobiÅ‚eS tego i nie oddaÅ‚eS jej tak¿e Slade owi. Dlaczego? Ta operacja mi SmierdziaÅ‚a odparÅ‚em i opowiedziaÅ‚em mu wszystko od pocz¹tku do koñca. MówiÅ‚em przez dwadzieScia minut, a kiedy skoñczyÅ‚em, Case patrzyÅ‚ na mnie oczami szeroko rozwartymi ze zdumienia. PrzeÅ‚kn¹Å‚ Slinê, jabÅ‚ko Ada- ma skoczyÅ‚o mu konwulsyjnie. 122 Naprawdê wierzysz, ¿e Slade jest rosyjskim agentem? Spodziewasz siê, ¿e Taggart to kupi? W ¿yciu nie sÅ‚yszaÅ‚em wiêkszej banialuki. W Keflaviku post¹piÅ‚em zgodnie z instrukcjami Slade a i o maÅ‚o nie zostaÅ‚em zabity przez Lindholma zacz¹Å‚em cierpliwie wyliczaæ. Potem Slade wysÅ‚aÅ‚ za mn¹ Philipsa do Asbyrgi po paczkê, a w jaki sposób siê dowiedziaÅ‚, ¿e Rosjanie zamiast prawdziwej przechwycili podróbkê? Poza tym jest jeszcze sprawa calvadosu, no i wreszcie... PrzerwaÅ‚ mi ruchem rêki. Nie musisz powtarzaæ tego wszystkiego jeszcze raz. A mo¿e Lindholm miaÅ‚ po prostu trochê szczêScia, Å‚api¹c ciê tam, gdzie przygotowaÅ‚ zasadzkê. Niemo¿liwe przecie¿, ¿eby wszystkie drogi wokół Keflaviku byÅ‚y obstawione. Co do Slade a, twierdzi, ¿e wcale nie jechaÅ‚ za tob¹ do Asbyrgi. A w sprawie calvadosu... RozÅ‚o¿yÅ‚ rêce. Mam na to tylko twoje sÅ‚owo. A kim ty, u diabÅ‚a, jesteS? Prokuratorem, sêdzi¹ i Å‚aw¹ przysiêgÅ‚ych w jednej osobie? A mo¿e wyrok na mnie ju¿ zapadÅ‚, a ty jesteS jego wyko- nawc¹? Nerwy ci puszczaj¹ westchn¹Å‚ ze znu¿eniem. Staram siê tylko oce- niæ, jak wielkiego zamieszania narobiÅ‚eS. A co byÅ‚o po opuszczeniu Asbyrgi? PojechaliSmy pustkowiem, kieruj¹c siê na poÅ‚udnie. A potem zjawiÅ‚ siê Kennikin. To ten, który poci¹ga calvados? Ten, z którym starÅ‚eS siê w Szwecji? Ten sam. Mój stary znajomy, WacÅ‚aw. Nie uwa¿asz, Jack, ¿e to byÅ‚ cholernie dziwny zbieg okolicznoSci? W jaki sposób Kennikin mógÅ‚ siê do- wiedzieæ, którym szlakiem ma za mn¹ pognaæ? OczywiScie, wiedziaÅ‚ o tym Slade. On wiedziaÅ‚, którêdy pojechaliSmy po opuszczeniu Asbyrgi. Case przygl¹daÅ‚ mi siê z uwag¹. Wiesz, czasami potrafisz byæ bardzo przekonywaj¹cy. MógÅ‚bym na- wet uwierzyæ w tê bzdurê, gdybym byÅ‚ mniej ostro¿ny. Ale jednak Kennikin ciê nie zÅ‚apaÅ‚. Niewiele brakowaÅ‚o, miaÅ‚em go tu¿ za sob¹. A do tego jeszcze ci cho- lerni jankesi... Case spojrzaÅ‚ uwa¿nie. A co oni maj¹ z tym wspólnego? Wyj¹Å‚em przepustkê Fleeta i rzuciÅ‚em mu na kolana. Ten goSæ przestrzeliÅ‚ mi oponê z bardzo du¿ej odlegÅ‚oSci. A gdy udaÅ‚o mi siê stamt¹d wydostaæ, Kennikin byÅ‚ za mn¹ zaledwie o dziesiêæ minut drogi. OpowiedziaÅ‚em Case owi o caÅ‚ym zajSciu. SkrzywiÅ‚ siê. Teraz to ju¿ przesadziÅ‚eS. Zaraz bêdziesz pewnie twierdziÅ‚, ¿e Slade jest czÅ‚onkiem CIA rzuciÅ‚ sarkastycznie. Dlaczego Amerykanie mieliby pomagaæ Kennikinowi w ujêciu ciebie? 123 Nie mam pojêcia przyznaÅ‚em szczerze. Sam chciaÅ‚bym to wiedzieæ. Case ogl¹daÅ‚ przepustkê. Fleet... znam to nazwisko. SÅ‚yszaÅ‚em o nim w ubiegÅ‚ym roku w Turcji. Ten facet to spluwa CIA. Jest niebezpieczny. Przez nastêpny miesi¹c raczej nie: roztrzaskaÅ‚em mu czaszkê. A wiêc co byÅ‚o dalej? GnaÅ‚em peÅ‚n¹ par¹, a Kennikin i jego chÅ‚opcy mieli wyraxn¹ ochotê dosi¹Sæ siê na moj¹ rurê wydechow¹. Nad brzegiem rzeki doszÅ‚o do maÅ‚ej awantury, a potem go zgubiÅ‚em. Musi byæ gdzieS niedaleko. Czyli masz jeszcze tê paczkê? Nie przy sobie, Jack odparÅ‚em. Nie mam jej tutaj, ale jest caÅ‚kiem niedaleko. Nie jest mi potrzebna stwierdziÅ‚, i przemierzyÅ‚ pokój, by wzi¹æ ode mnie pust¹ szklankê. Plan ulegÅ‚ zmianie: masz zawiexæ paczkê do Reykjaviku. Tak po prostu... A jeSli nie bêdê chciaÅ‚? Nie b¹dx gÅ‚upcem. Taggart chce, ¿ebyS to zrobiÅ‚, i lepiej nie próbuj jeszcze bardziej go rozwScieczaæ. Nie doSæ, ¿e schrzaniÅ‚eS mu caÅ‚¹ operacjê, to jeszcze zabiÅ‚eS Philipsa, a wiesz, ¿e za to mo¿e za¿¹daæ twojej gÅ‚owy. KazaÅ‚ ci powtórzyæ: zawiex paczkê do Reykjaviku, a wszystko pójdzie w zapo- mnienie. To musi byæ coS naprawdê wa¿nego stwierdziÅ‚em i zacz¹Å‚em wyli- czaæ: ZabiÅ‚em dwóch facetów, trzeciemu o maÅ‚o nie odstrzeliÅ‚em nogi, przypuszczalnie roztrzaskaÅ‚em dwie czaszki, a Taggart mówi, ¿e mo¿e to [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|