,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale teraz była już w swoim mieszkaniu. Wzięła pry- sznic, włożyła piżamę, a potem wsunęła się pod kołdrę i przytuliła głowę do poduszki. Po kilku minutach już spała. W jakiś czas pózniej obudziły ją hałasy dobiegające z holu. Od razu rozpoznała głęboki, charakterystyczny ton głosu Liama, a następnie usłyszała śmiech jakiejś kobiety. Nie mogąc poskromić ciekawości, uchyliła lek- ko drzwi. Zdążyła dostrzec długie zgrabne nogi w cien- kich przezroczystych pończochach. Nieznajoma i Liam wchodzili po schodach na piętro. Zamknęła cicho drzwi, czując ogarniające ją przy- gnębienie. Dlaczego byłam aż taka głupia, aby sądzić, że w życiu Liama nie istnieją inne kobiety? pomyś- lała ze smutkiem. Może zatroszczył się o mnie po tym przykrym zajściu po prostu dlatego, że jako doświad- czony lekarz musiał otoczyć opieką młodą stażystkę... Wróciła do łóżka i starając się wyrzucić z pamięci irytujący obraz zgrabnych nóg, ponownie zapadła w sen. Następnego ranka wszyscy lokatorzy równocześnie 60 ABIGAIL GORDON zjawili się w holu, zmierzając w tym samym kierunku. Był to niecodzienny zbieg okoliczności, ponieważ zwy- kle pracowali na różnych zmianach. Jeszcze bardziej zaskakujące było to, że w tym samym momencie zszedł po schodach Liam. Seraphina zerknęła ponad jego głową na pustą klatkę schodową. Spodziewała się, że zobaczy tam kobietę, która towarzyszyła mu poprzedniego wieczoru, ale on był sam. Jak twoja twarz, Saraphino? spytał. Coraz lepiej odparła chłodnym tonem. Czy zastosowałaś się do mojej rady i odpoczęłaś? Owszem. Przespałam prawie cały wieczór. Obu- dziłam się, kiedy wróciłeś, a potem spałam już przez całą noc. Słysząc jej słowa, Liam uniósł brwi, ale powstrzymał się od komentarza. To dobrze. Ale co tu się dzieje? Jaki jest powód tego spotkania członków klanu? Tak się składa, że wszyscy zaczynamy dziś pracę o tej samej godzinie wyjaśniła Seraphina. Rozumiem. Liam spojrzał na Beth, Todda i Ja- sona. Jeśli zmieścicie się na tylnym siedzeniu, mogę podwiezć was do Borough. Nie mogli odrzucić tak nęcącej propozycji, i po kilku sekundach byli już w drodze do szpitala. Seraphina siedziała z przodu obok Liama. Więc widziałaś mnie, kiedy wróciłem? spytał półgłosem, nie chcąc, by usłyszeli go pozostali pasaże- rowie. Tak. Przepraszam, że cię obudziliśmy. WYMAGAJCY SZEF 61 W milczeniu wzruszyła ramionami. Zastanawiała się, czy Liam zamierza zdradzić jej, kim była jego to- warzyszka. Przez większą część nocy zajmowałem się organi- zacją ślubu wyjaśnił. Dojeżdżali już do szpitala, więc to, co ewentualnie miał jej do powiedzenia, musiał odłożyć na pózniej. Beth, Todd i Jason poszli na swoje oddziały. Seraphina zamierzała zrobić to samo, ale Liam chwycił ją za rękę. Czy nie chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego ślubu? spytał. Wiedział, że nie powinien wystawiać Seraphiny na taką próbę, ale był ciekaw jej reakcji. Seraphina westchnęła. Czuła się zawiedziona i oszu- kana. Chyba tak. Kiedy ma się odbyć ta ceremonia? W kilka dni po Bożym Narodzeniu. Jak długo ją znasz? Kogo? Tę długonogą kobietę. Pannę młodą. Mam wrażenie, że od zawsze, ale to wynika z oko- liczności, w których się spotkaliśmy. Liam celowo się z nią drażnił. Wiedział, że tylko w ten sposób może się przekonać, czy jej na nim zależy. Pracowaliśmy razem za granicą ciągnął. Me- lanie jest pielęgniarką. Jej narzeczony, lekarz, wróci do kraju dopiero za kilka tygodni, więc Melanie zaczęła przygotowania do ślubu bez niego i poprosiła mnie o pomoc. Mam być ich drużbą. Więc to nie ty się żenisz? wyszeptała, oddycha- jąc z ulgą. Miała wrażenie, że słońce wynurzyło się zza ciemnych chmur. Ale nie trwało to długo. 62 ABIGAIL GORDON Nie. Podejrzewam, że nie nadaję się już do mał- żeństwa. Seraphina zrozumiała przesłanie zawarte w jego sło- wach. Poczuła się upokorzona tym, że obudził w niej nadzieje, a potem bezceremonialnie je rozwiał. Przykro mi to słyszeć mruknęła pozornie oboję- tnym tonem. Bo ja wręcz przeciwnie dodała i ode- szła. Gdyby się obejrzała, zobaczyłaby na twarzy Liama triumfalny uśmiech. W ciągu następnych dni Petrze przeszczepiono szpik kostny pobrany od jej brata, który okazał się idealnym dawcą. U Thomasa, syna agresywnego ojca, rozpozna- no padaczkę, potwierdzając wstępną diagnozę Liama. Rodzice Tommy ego przyszli do Seraphiny przeprosić ją za wcześniejsze przykre zajście. Czy zamierza pani pozwać mojego męża do sądu? spytała matka Thomasa. Nie, ale władze szpitala mogą podjąć inną decyzję. Powiedziałam im, że nie chcę ciągnąć tej sprawy. Są- dzę, że postąpią zgodnie z moim życzeniem, ale nie mogę mieć co do tego absolutnej pewności. Kiedy pewnego chłodnego listopadowego popołu- dnia Seraphina wróciła do domu, przed budynkiem cze- kał na nią ojciec. Z radosnym okrzykiem rzuciła mu się na szyję. Skąd się tu wziąłeś, tato? spytała, mocno ścis- kając go na powitanie. Przyjechałem na jeden dzień ze szkolnym chórem, który bierze udział w konkursie wyjaśnił. Wiedzia- WYMAGAJCY SZEF 63 łem, że będziesz zaskoczona. Wpadłem z krótką wizytą, bo jeszcze dziś póznym wieczorem wracamy do domu. Musiałem jednak zobaczyć moją córeczkę. Wypuścił ją z objęć, zrobił krok do tyłu i uważnie jej się przyjrzał. Schudłaś i wyglądasz na zmęczoną. Posłuchaj, jeśli w tym szpitalu zmuszają cię do zbyt wytężonej pracy, musisz powiedzieć to swoim przełożonym. Seraphina wybuchnęła śmiechem. Och, tak, oczywiście. A oni natychmiast podejmą w tej sprawie jakieś kroki. Wejdz do środka. Zrobię ci herbatę. Niestety, nie mam na to czasu, kochanie od- rzekł, potrząsając głową. Mam jednak wolną chwilę, żeby poznać właściciela tego domu, o ile jest u siebie. Ale po co? %7łeby się upewnić, że twoje dobro leży mu na sercu. Zapewniam cię, że tak właśnie jest, tato powie- działa pospiesznie. Nie musisz tego sprawdzać. Być może, ale chciałbym to usłyszeć od niego. W chwili, gdy wprowadzała go do swojego miesz- kania, usłyszała odgłos zatrzymującego się przed bu- dynkiem pojazdu. Wiedziała, że przyjechał Liam, po- nieważ ze wszystkich mieszkańców domu jedynie on miał samochód. Tego mi tylko brakowało, pomyślała z niepokojem. Jestem pewna, że kiedy Liam przekroczy próg domu, ojciec od razu go zaczepi. A może skłamię, że to ktoś inny? Ale kto? Dozorca? Człowiek myjący okna? Jeż- dżący jaguarem i mający na sobie eleganckie ubranie oraz krawat? Mam nadzieję, że minie nas i pójdzie prosto do siebie. 64 ABIGAIL GORDON Niestety, kiedy Liam otworzył drzwi frontowe, jej ojciec natychmiast do niego podszedł. Doktor Latimer, prawda? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|