, 190. Harlequin Romance Waverly Shannon Przystań nad Urwiskiem 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się coś z twojej strony. Możesz przynajmniej powiedzieć, że znajdziesz jej wy-
godne miejsce odpoczynku na starość, możesz chociaż zadbać o jej sytuację
materialną w przyszłości.
Cały pokój pulsował bezgłośnym gniewem Davida. Diana wiedziała
dobrze, że Prescott chce, aby wreszcie sobie poszła. Powiedziała już dosyć.
Wstała więc, ale zaraz usiadła z powrotem.
- Właściwie... to sprowadziło mnie tu co innego. Bóg jeden wie dlaczego,
ale ta stara kobieta cię kocha. Pieniądze nie są najważniejsze. Czasami
wystarczy okazać trochę uczucia drugiemu człowiekowi...
- Co zatem proponujesz? - warknął z ironią. - Wydaje się, że masz receptę
na wszystko.
Diana wzięła głęboki oddech.
- Przede wszystkim, mógłbyś pokazać się na przyjęciu. Są tam wszyscy
oprócz ciebie.
- Załóżmy, że nie przyjmuję zaproszeń w ostatniej chwili.
- Przykro mi, że nie zaprosiłam cię wcześniej, ale myślałam, że nie
pochwalisz tego pomysłu.
- 75 -
S
R
Odwrócił się na pięcie i podszedł do okna. Dawna powozownia
rozbrzmiewała gwarem i muzyką.
- Pewnie i tak bym nie przyszedł. Nawet jeśli zaprosiłabyś mnie jako
pierwszego.
- Czy to twoje ostatnie słowo? Wiem, jak bardzo Abbie ucieszyłaby się na
twój widok.
- Diano! - Brzmiało to prawie jak prośba. - Muszę wracać do pracy.
Czekała jeszcze, wpatrując się z nadzieją w jego plecy. Potem zrozumiała,
że dyskusja jest skończona. Wstała więc z fotela i opuściła bibliotekę.
Czuła się okropnie, nie tylko ze względu na Abbie. Znowu w swej
bezgranicznej naiwności sądziła, że uda jej się dotrzeć do tego człowieka. Po
rozmowie z nim jednak uznała, że nic nie zdoła go wzruszyć.
Przyjęcie przebiegało bez zakłóceń. Po powrocie zapaliła świeczki na
torcie i uroczyście wniosła go do salonu. Goście zaintonowali  Sto lat".
Kiedy kroiła tort, na podeście schodów zjawiła się ciemna postać. Diana
pobiegła do drzwi i otworzyła je na oścież.
- Wejdz, Davidzie - zaprosiła mężczyznę do środka.
- 76 -
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Wujku Davidzie, co ty tutaj robisz?! - wykrzyknęła Cissy.
Diana wyczuła, że pozostali byli również zaskoczeni pojawieniem się
Davida, ale wstrzymali się od komentarzy. On sam zresztą bez zwłoki podszedł
do solenizantki, nie oglądając się na pozostałych.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział, pochylając się ku Abbie, aby
złożyć pocałunek na jej policzku. - Jak się dzisiaj miewa moja dziewczyna?
Diana powróciła do swego zajęcia, ale nie mogła oprzeć się pokusie
spojrzenia w kierunku Abbie, której oczy zaszkliły się łzami. Na ten widok
Dianę także ogarnęło wzruszenie.
David usiadł na poręczy fotela Abbie i wręczył jej prezent. Staruszka
odwinęła papier, a gdy otworzyła pudełko, łzy jak groch pociekły po jej twarzy.
- Co dostałaś, Abbie? - zapytał Emmet, na co roztrzęsiona kobieta
podniosła w górę dużą fotografię oprawioną w srebrną ramkę.
- Ojej, przecież to ty i Andrew! - zawołała Evelyn.
- To piąta rocznica naszego ślubu. - Abbie wytarła mokre oczy i zaśmiała
się. - Skąd wziąłeś to stare zdjęcie, mój chłopcze? Nie pamiętam, abyśmy do
niego pozowali.
- Mam swoje sposoby. - David uśmiechnął się.
Znać było rękę dobrego fotografa na tym zdjęciu, które zostało
powiększone i wyretuszowane w fachowy sposób. Diana wiedziała, że był to
upominek dobrze przemyślany i przygotowany dużo wcześniej z myślą o starej
gospodyni.
Abbie trzymała fotografię oburącz i promieniała.
- Czyż nie wyglądamy wspaniale, ja i Andrew? Nie ważyłam wtedy
więcej niż pięćdziesiąt kilo, a Andrew jest tutaj w swoich odświętnych
- 77 -
S
R
kamaszach! - W końcu postawiła ramkę na stoliku i cieszyła się jej widokiem
przez resztÄ™ wieczoru.
Około dziesiątej przyjęcie skończyło się. Diana żegnała towarzystwo,
stojąc na szczycie schodów. Patrzyła, jak Abbie odchodzi pod rękę z Davidem,
pogrążona w rozmowie.
Ciągle oszołomiona nieoczekiwanym rozwojem wypadków, wróciła do
mieszkania i zaczęła sprzątać. W salonie brzmiało jeszcze echo śmiechów i
rozmów. Tak, to był cudowny wieczór! Wieczór niespodzianek!
Wtem rozległo się pukanie do drzwi.
- Może pomóc?
Serce jej podskoczyło na dzwięk tego głosu. David wszedł do środka i bez
zaproszenia zabrał się do sprzątania pustych naczyń. Już miała zapytać, co to
znaczy, lecz w porę ugryzła się w język. W końcu była to jakaś próba
nawiÄ…zania kontaktu.
- Jasne. Przyda mi siÄ™ pomocnik.
Po chwili w salonie nie było śladów po przyjęciu. W kuchni David bez
pytania zajÄ…Å‚ siÄ™ zmywaniem.
- Davidzie - zaczęła nieśmiało. - To, co dzisiaj zrobiłeś, było bardzo miłe.
- Nie przesadzajmy. To, że zorganizowałaś to przyjęcie, również było
miłe.
- A więc już się nie gniewasz?
- Moje zdanie nie ma znaczenia. I tak zawsze zrobisz, co zechcesz. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl