,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siÄ™ coÅ› z twojej strony. Możesz przynajmniej powiedzieć, że znajdziesz jej wy- godne miejsce odpoczynku na starość, możesz chociaż zadbać o jej sytuacjÄ™ materialnÄ… w przyszÅ‚oÅ›ci. CaÅ‚y pokój pulsowaÅ‚ bezgÅ‚oÅ›nym gniewem Davida. Diana wiedziaÅ‚a dobrze, że Prescott chce, aby wreszcie sobie poszÅ‚a. PowiedziaÅ‚a już dosyć. WstaÅ‚a wiÄ™c, ale zaraz usiadÅ‚a z powrotem. - WÅ‚aÅ›ciwie... to sprowadziÅ‚o mnie tu co innego. Bóg jeden wie dlaczego, ale ta stara kobieta ciÄ™ kocha. PieniÄ…dze nie sÄ… najważniejsze. Czasami wystarczy okazać trochÄ™ uczucia drugiemu czÅ‚owiekowi... - Co zatem proponujesz? - warknÄ…Å‚ z ironiÄ…. - Wydaje siÄ™, że masz receptÄ™ na wszystko. Diana wzięła gÅ‚Ä™boki oddech. - Przede wszystkim, mógÅ‚byÅ› pokazać siÄ™ na przyjÄ™ciu. SÄ… tam wszyscy oprócz ciebie. - Załóżmy, że nie przyjmujÄ™ zaproszeÅ„ w ostatniej chwili. - Przykro mi, że nie zaprosiÅ‚am ciÄ™ wczeÅ›niej, ale myÅ›laÅ‚am, że nie pochwalisz tego pomysÅ‚u. - 75 - S R OdwróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™cie i podszedÅ‚ do okna. Dawna powozownia rozbrzmiewaÅ‚a gwarem i muzykÄ…. - Pewnie i tak bym nie przyszedÅ‚. Nawet jeÅ›li zaprosiÅ‚abyÅ› mnie jako pierwszego. - Czy to twoje ostatnie sÅ‚owo? Wiem, jak bardzo Abbie ucieszyÅ‚aby siÄ™ na twój widok. - Diano! - BrzmiaÅ‚o to prawie jak proÅ›ba. - MuszÄ™ wracać do pracy. CzekaÅ‚a jeszcze, wpatrujÄ…c siÄ™ z nadziejÄ… w jego plecy. Potem zrozumiaÅ‚a, że dyskusja jest skoÅ„czona. WstaÅ‚a wiÄ™c z fotela i opuÅ›ciÅ‚a bibliotekÄ™. CzuÅ‚a siÄ™ okropnie, nie tylko ze wzglÄ™du na Abbie. Znowu w swej bezgranicznej naiwnoÅ›ci sÄ…dziÅ‚a, że uda jej siÄ™ dotrzeć do tego czÅ‚owieka. Po rozmowie z nim jednak uznaÅ‚a, że nic nie zdoÅ‚a go wzruszyć. PrzyjÄ™cie przebiegaÅ‚o bez zakłóceÅ„. Po powrocie zapaliÅ‚a Å›wieczki na torcie i uroczyÅ›cie wniosÅ‚a go do salonu. GoÅ›cie zaintonowali Sto lat". Kiedy kroiÅ‚a tort, na podeÅ›cie schodów zjawiÅ‚a siÄ™ ciemna postać. Diana pobiegÅ‚a do drzwi i otworzyÅ‚a je na oÅ›cież. - Wejdz, Davidzie - zaprosiÅ‚a mężczyznÄ™ do Å›rodka. - 76 - S R ROZDZIAA ÓSMY - Wujku Davidzie, co ty tutaj robisz?! - wykrzyknęła Cissy. Diana wyczuÅ‚a, że pozostali byli również zaskoczeni pojawieniem siÄ™ Davida, ale wstrzymali siÄ™ od komentarzy. On sam zresztÄ… bez zwÅ‚oki podszedÅ‚ do solenizantki, nie oglÄ…dajÄ…c siÄ™ na pozostaÅ‚ych. - Wszystkiego najlepszego - powiedziaÅ‚, pochylajÄ…c siÄ™ ku Abbie, aby zÅ‚ożyć pocaÅ‚unek na jej policzku. - Jak siÄ™ dzisiaj miewa moja dziewczyna? Diana powróciÅ‚a do swego zajÄ™cia, ale nie mogÅ‚a oprzeć siÄ™ pokusie spojrzenia w kierunku Abbie, której oczy zaszkliÅ‚y siÄ™ Å‚zami. Na ten widok DianÄ™ także ogarnęło wzruszenie. David usiadÅ‚ na porÄ™czy fotela Abbie i wrÄ™czyÅ‚ jej prezent. Staruszka odwinęła papier, a gdy otworzyÅ‚a pudeÅ‚ko, Å‚zy jak groch pociekÅ‚y po jej twarzy. - Co dostaÅ‚aÅ›, Abbie? - zapytaÅ‚ Emmet, na co roztrzÄ™siona kobieta podniosÅ‚a w górÄ™ dużą fotografiÄ™ oprawionÄ… w srebrnÄ… ramkÄ™. - Ojej, przecież to ty i Andrew! - zawoÅ‚aÅ‚a Evelyn. - To piÄ…ta rocznica naszego Å›lubu. - Abbie wytarÅ‚a mokre oczy i zaÅ›miaÅ‚a siÄ™. - SkÄ…d wziÄ…Å‚eÅ› to stare zdjÄ™cie, mój chÅ‚opcze? Nie pamiÄ™tam, abyÅ›my do niego pozowali. - Mam swoje sposoby. - David uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Znać byÅ‚o rÄ™kÄ™ dobrego fotografa na tym zdjÄ™ciu, które zostaÅ‚o powiÄ™kszone i wyretuszowane w fachowy sposób. Diana wiedziaÅ‚a, że byÅ‚ to upominek dobrze przemyÅ›lany i przygotowany dużo wczeÅ›niej z myÅ›lÄ… o starej gospodyni. Abbie trzymaÅ‚a fotografiÄ™ oburÄ…cz i promieniaÅ‚a. - Czyż nie wyglÄ…damy wspaniale, ja i Andrew? Nie ważyÅ‚am wtedy wiÄ™cej niż pięćdziesiÄ…t kilo, a Andrew jest tutaj w swoich odÅ›wiÄ™tnych - 77 - S R kamaszach! - W koÅ„cu postawiÅ‚a ramkÄ™ na stoliku i cieszyÅ‚a siÄ™ jej widokiem przez resztÄ™ wieczoru. OkoÅ‚o dziesiÄ…tej przyjÄ™cie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™. Diana żegnaÅ‚a towarzystwo, stojÄ…c na szczycie schodów. PatrzyÅ‚a, jak Abbie odchodzi pod rÄ™kÄ™ z Davidem, pogrążona w rozmowie. CiÄ…gle oszoÅ‚omiona nieoczekiwanym rozwojem wypadków, wróciÅ‚a do mieszkania i zaczęła sprzÄ…tać. W salonie brzmiaÅ‚o jeszcze echo Å›miechów i rozmów. Tak, to byÅ‚ cudowny wieczór! Wieczór niespodzianek! Wtem rozlegÅ‚o siÄ™ pukanie do drzwi. - Może pomóc? Serce jej podskoczyÅ‚o na dzwiÄ™k tego gÅ‚osu. David wszedÅ‚ do Å›rodka i bez zaproszenia zabraÅ‚ siÄ™ do sprzÄ…tania pustych naczyÅ„. Już miaÅ‚a zapytać, co to znaczy, lecz w porÄ™ ugryzÅ‚a siÄ™ w jÄ™zyk. W koÅ„cu byÅ‚a to jakaÅ› próba nawiÄ…zania kontaktu. - Jasne. Przyda mi siÄ™ pomocnik. Po chwili w salonie nie byÅ‚o Å›ladów po przyjÄ™ciu. W kuchni David bez pytania zajÄ…Å‚ siÄ™ zmywaniem. - Davidzie - zaczęła nieÅ›miaÅ‚o. - To, co dzisiaj zrobiÅ‚eÅ›, byÅ‚o bardzo miÅ‚e. - Nie przesadzajmy. To, że zorganizowaÅ‚aÅ› to przyjÄ™cie, również byÅ‚o miÅ‚e. - A wiÄ™c już siÄ™ nie gniewasz? - Moje zdanie nie ma znaczenia. I tak zawsze zrobisz, co zechcesz. - [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|