,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poruszał się rytmicznie, a ona unosiła biodra, chciwie chłonąc każde jego pchnięcie. Nigdy nie czuł takiej rozkoszy i pragnął, by trwało tak już zawsze. Byłą cudowna i w tej chwili całkowicie należała do niego. Całował ją, a każdy pocałunek pieczętował jej poddaństwo. - 96 - S R Przygryzła jego dolną wargę i właśnie ów drobny gest spowodował, że Dom stracił nad sobą kontrolę. Ogarnęła go fala niewysłowionej rozkoszy, osiągnął szczyt i zaczął spadać w niewyobrażalne otchłanie. Wrażenie spadania było tak realne, że aż zawirowało mu w głowie, zaparło mu dech w piersiach. Ale opadł łagodnie i spoczywał na gorącym ciele Alicji. Drżąca pod nim dziewczyna oddychała równie ciężko jak on. Podejrzewał, że również dotarła do szczytu, ale nie był pewien. Czuł lekki wstyd, bo tak pochłonęły go własne doznania, że zupełnie zapomniał o jej wrażeniach. Poczuł się jeszcze bardziej winny. Zasługiwała na kochanka bardziej doświadczonego niż on. Ale przy niej wszystkiego się nauczy, pozna każdy niuans jej ciała. Nie wolno mu przegapić okazji, los podarował im tylko tę jedną noc. Ostry ból niczym nóż przeszył mu serce. - Och, Dom - westchnęła Alicja, tuląc się do niego. - Tak? - spytał, przykładając twarz do jej szyi. Nie wiedziała, co chce powiedzieć. Nie istniały żadne właściwe słowa. Zadrżała lekko w ostatnich falach spełnienia obmywających jej ciało. Nigdy jeszcze nie doznała takiej rozkoszy. Nie chciała puścić Dominika. Pragnęła, by pozostał. Na zawsze. - Nie zgniotłem cię? - spytał z rozbrajającą czułością. - Nie. Zostań tak - z trudem wydobywała z siebie słowa. Ukojona, gorąca, upewniona już, że Dominik zostanie, zasnęła w jego objęciach. Zbudziło ją błękitnozielone światło słońca, przebijające przez ściany szałasu. Ziewnęła, przeciągając się leniwie. Obok niej zaszeleściły liście. To poruszył się Dominik. Popatrzyła na niego i przez moment zastanawiała się, dlaczego oboje są nadzy. Falami zaczęły napływać wspomnienia - piękne, rozkoszne. W pierwszej chwili zesztywniała na - 97 - S R wspomnienie swej śmiałości, ale uśmiechnęła się na myśl, jak namiętny, a jednocześnie czuły był Dominik. Zacięła mu się przyglądać. Był pięknym mężczyzną, opalonym i muskularnym. Zapragnęła dotknąć Doma, lecz bała się go obudzić - wolała, by jeszcze spał. Wraz ze wschodem słońca minął czar wspólnej nocy. Myśli jej krążyły leniwie. Zawsze sądziła, że kieruje własnym losem. Czy naprawdę musi opuścić Coconut Cay? Przecież może przedłużyć sobie wakacje i zostać tak długo, jak długo potrwają wykopaliska. Ale nie trwałoby to wiecznie. Nadeszłaby chwila powrotu do pracy w Houston - należała do tamtego świata. Za Boga nie opuściłaby firmy i swego dziadka. Zbyt wiele mu zawdzięczała, zbyt wielu rzeczy ją nauczył. Jedną z tych podstawowych nauk była lojalność. Miejsce Dominika było tutaj. Wepchnięcie go w ramy miejskiego życia byłoby okrucieństwem. Ogarnął ją straszny żal. W oczach stanęły jej łzy i zaczęły spływać po policzkach. Dominik Seeger był najwspanialszym mężczyzną, jakiego spotkała w życiu - mocnym, inteligentnym, łagodnym, obdarzonym silną wolą; mężczyzną, z którym mogłaby spędzić całe życie. Nigdy do tego nie dojdzie. Zrozumiała jego lęk. Pojęła ból, bo będzie go czuła, kiedy wróci do swego świata, porzucając jedynego człowieka, na którym tak rozpaczliwie jej zależy, którego potrzebuje. Alicja popatrzyła na pogrążonego we śnie Dominika. Zaczęła koniuszkiem palmowego liścia łaskotać go w obrośniętą pierś. Zmiejąc się, zaskoczona własną śmiałością, schodziła niżej i niżej. Mężczyzna otworzył powoli oczy i chwycił jej dłoń. - Czy wiesz, co robisz? - spytał, uśmiechając się leniwie. Przebudzenie było rozkoszne. - 98 - S R Odpowiedziała mu śmiechem, pociągnął ją więc ku sobie. Straciła równowagę i opadła na Doma. - Dzień dobry - powiedział i wpił się w jej wargi. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|