X
, Krentz Jayne Ann Od drugiego wejrzenia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dyskretni. - Venetia przeszła niespodziewanie dla siebie samej
na inny temat. Coś okropnego, jak ona chaotycznie mówi! -
Zupełnie jakbyśmy się znalezli na tropikalnej wyspie.
- Nie przypominam sobie żadnej palmy.
- Próbuję panu wyjaśnić - Venetia zignorowała jego słowa
- że to był tylko krótki epizod. Po raz pierwszy w życiu byłam
wolna i nie musiałam się martwić, że wywołam skandal, zgorszę
moją starą ciotkę i dam zły przykład rodzeństwu. Dom Wiedzy
Tajemnej istniał jakby w innym wymiarze czasu i przestrzeni,
z dala od realnego świata. A ja i pan byliśmy w tym królestwie
jedynymi ludzmi.
- Z wyjątkiem służby.
-Hm. . . istotnie.
- No i bez palm. Jak mówiłem, nie przypominam sobie ani
jednej.
- Nie bierze pan moich słów serio.
- A czy powinienem?
- Tak. To ogromnie ważne. - Z każdą chwilą rosło w niej
rozdrażnienie. - Chcę powiedzieć, że teraz było podobnie.
- Nie jestem pewien. Przede wszystkim ten brak palm.
- Proszę dać spokój palmom! Chciałam wyjaśnić, że to, co się
zdarzyło w Domu Wiedzy Tajemnej i w tej dorożce jest niczym
ulotny sen nad ranem, którego za dnia już się nie pamięta.
- Pani słowa brzmią poetycko, ale co, u licha, mają ozna�
czać?
- Ze nie będziemy już więcej na ten temat mówić - odparła
zimno. - Czy to jasne?
202
Dorożka zatrzymała się gwałtownie. Venetia ujęła rzezbioną
laseczkę i odwróciła się, by wyjrzeć przez okno. Rozległ się ci�
chy, ale wyrazny, głuchy odgłos.
- Lepiej niech się pani najpierw rozejrzy - chrząknął Gabriel
- nim zacznie wymachiwać tą laską.
Zrozumiała, że pełna nerwowego podniecenia uderzyła go
niechcący w nogę.
- Przepraszam - szepnęła przerażona.
Gabriel potarł dłonią jedno z kolan i popchnął drzwiczki dru�
gim. - Nic się nie stało. Co najwyżej będę miał małego siniaka.
Wysiadła z dorożki cała pąsowa i pospiesznie weszła po
schodkach. Gabriel zatrzymał się, żeby zapłacić woznicy.
Kiedy otwarła drzwi kluczem, z ulgą stwierdziła, że wszyscy
w domu już śpią. Absolutnie by sobie w tej chwili nie życzy�
ła spotkania z rodziną i pytań, czego udało się jej dowiedzieć
w Klubie Janusa. Potrzebowała czasu, żeby ochłonąć. Najlepiej
byłoby porządnie się wyspać.
Lampka w holu rzucała przyćmione światło. Venetia do�
strzegła w jego blasku kopertę na stoliku. Adresowana była do
Gabriela.
- List do pana - powiedziała, podając mu ją.
- Dziękuję. - Gabriel zamknął drzwi i obejrzał kopertę.
- Tood Montrose.
- Pewnie znalazł wreszcie coś ciekawego w wykazach człon�
ków.
Gabriel otworzył list, wyjął kartkę i przez kilka sekund pa�
trzył na nią w milczeniu.
- No i...? - odważyła się spytać.
- Napisał go szyfrem używanym przez członków towarzy�
stwa do prywatnej korespondencji. Odczytanie go zajmie mi
trochę czasu. Powiem pani przy śniadaniu, co zawiera.
-Jeśli użyto szyfru, musi to być coś bardzo ważnego.
- Niekoniecznie. - Zacisnął usta i wsadził list do kie�
szeni. - Większość członków, skutkiem obsesyjnej skrytości,
203
koresponduje między sobą właśnie w taki sposób. Montrose nie
napisał tu wiele więcej prócz tego, że chce się ze mną jutro zo�
baczyć, żeby pomówić o postępach w śledztwie.
- Powie mi pan, jeśli to coś ważnego?
- Oczywiście - odparł z miejsca. - Teraz jednak powinni�
śmy się chyba położyć. Dzień był długi i pełen wydarzeń.
- Nie przeczę. - Weszła na schody, starając się wymyślić ja�
kąś elegancką odpowiedz. - Wieczór okazał się chyba owocny?
- Pod wieloma względami.
Poczerwieniała jeszcze bardziej. Dzięki Bogu, że lampa tliła
się słabym blaskiem.
- Miałam na myśli informacje tyczące pani Fleming.
- Owszem, to również.
Spojrzała na niego przez ramię.
- Ciekawe, czego dotyczył sekret przyjaciela pana Pierce'a.
- Chyba lepiej, żebyśmy nigdy nie poznali odpowiedzi.
-Może ma pan i rację. - Zastanawiała się przez chwilę,
a potem wzruszyła ramionami. - Mimo wszystko sądzę, że mog�
łabym się go domyślić.
- Przypuszcza pani, że ma on coś wspólnego z faktem, iż
Pierce i jego przyjaciel należą do klubu, którego członkami są
kobiety lubiące ubierać się po męsku? - Gabriel wydawał się
raczej rozbawiony niż zaszokowany.
Odwróciła się gwałtownie w jego stronę, chwytając kurczo�
wo za poręcz.
- Wiedział pan o istnieniu Klubu Janusa?
- Dopiero od chwili, kiedy przekroczyliśmy jego próg. Nie�
trudno się jednak było domyślić, że jest dość nietypowy.
- W jaki sposób pan...
-Mówiłem już, kobiety pachną inaczej. Każdy mężczyzna,
który znajdzie się w grupie kobiet, wyczuje ich woń wcześniej
czy pózniej, niezależnie od ubioru. Myślę zresztą, że i na od�
wrót.
204
- Hm. - Namyślała się przez chwilę. - Czy Harrow wydał
się panu kobietą, kiedy spotkał go pan na wystawie?
-Tak.
-Wyczuwa pan więcej niż większość ludzi. Harrow... już
od jakiegoś czasu... podawał się w towarzystwie za mężczyznę.
-Jak się pani natknęła na nią... czy raczej na niego?
- Zawsze mówię o nim tylko jako o mężczyznie. - Zmar�
szczyła nos. - W ten sposób łatwiej zachować sekret. A żeby
ostatecznie odpowiedzieć na pańskie pytanie: zlecił mi zrobie�
nie swojego portretu, jak tylko otworzyłam zakład. Był jednym
z pierwszych moich klientów.
- Rozumiem.
- Podczas pozowania zrozumiałam, że to kobieta, a on się
tego od razu domyślił. Dałam słowo, że go nie zdradzę. Nie
wiem, czy z początku mi ufał, ale potem zostaliśmy przyjaciół�
mi.
- Wie, że potrafi pani dochowywać sekretów.
- Tak. Ma chyba sporo intuicji.
- Rozumiem - powtórzył Gabriel.
- Co się panu nie podoba? - zaniepokoiła się.
Wzruszył ramionami.
- Dziwne, że Harrow zadał sobie trud wyszukania nowego,
nieznanego fotografa, który nie zwrócił jeszcze na siebie uwagi
dobrego towarzystwa.
- Miałam już wtedy za sobą wystawę w galerii Farleya. Od�
niosła sukces. - Venetię zaniepokoił kierunek, w jakim zmierza�
ło rozumowanie Gabriela. - Doprawdy, trudno uważać Harro-
wa za podejrzanego o kradzież receptury.
-W tej chwili skłonny jestem podejrzewać każdego.
Poczuła, że ogarniają dziwny chłód.
- Nawet mnie?
-Muszę uściślić. Każdego prócz pani - odparł z uśmie�
chem.
205
Poczuła ulgę.
- Proszę mi obiecać, że przy żadnej okazji nie da pan do zro�
zumienia Harrowowi, Pierce'owi ani innemu członkowi Klubu
Janusa, iż przeniknął pan ich sekret.
- Daję pani słowo. Ja również umiem dochowywać sekre�
tów.
Coś jednak powtórnie sprawiło, że przebiegł ją dreszcz. Czy
było to ostrzeżenie, czy obietnica?
Zatrzymała się na podeście.
- Dobranoc panu.
- Dobranoc, Venetio. Niech pani śpi dobrze.
Pobiegła pędem, chcąc jak najprędzej schronić się w sypialni.
W jakiś czas pózniej coś ją nagle zbudziło. Przez chwilę leża�
ła bez ruchu, nasłuchując czujnie.
Może Amelia, Beatrice lub Edward zeszli do kuchni, żeby
coś przegryzć?
Jakiś impuls kazał jej odrzucić kołdrę i podejść po zimnej
podłodze do okna.
Zdążyła dostrzec, że niewyrazna, ciemna sylwetka mężczy� [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.