,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chaÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy turystami. DziewiÄ™ciomilimet- rowy glock ciążyÅ‚ mu przy pasku. MiaÅ‚a cholerne szczęście, że to nie jÄ… wyniesio- no z domu w tym worku. I jak to siÄ™ staÅ‚o, że jej samolot przyleciaÅ‚ wczeÅ›niej? Nie przeszÅ‚a przez kontrolÄ™ bagażu. Na dole też jej nie znalazÅ‚. Lotnisko byÅ‚o peÅ‚ne ludzi: turystów zÅ‚aknio- nych atrakcji wielkiego miasta, nastolatkówz kol- czykami w nosach i ze sprzÄ™tem do wspinaczki na plecach, brzuchatych mężczyzn w dżinsach i sÅ‚om- kowych sombrerach. GdzieÅ› w oddali mignęłamu ruda gÅ‚owa i pospieszyÅ‚ w tamtym kierunku, ale spotkaÅ‚ go zawód. Dziewczyna byÅ‚azamÅ‚oda i za gruba. Spokojnie, powtarzaÅ‚ sobie, wyrównujÄ…c od- dech i starajÄ…c siÄ™ wtopić wtÅ‚um. Naraz o kilka metrów dalej zauważyÅ‚ zamie- szanie, kamery i tÅ‚um gapiów. PodszedÅ‚ bliżej. No tak, Emma byÅ‚a w pomieszczeniu dla VIP-ów, razem z tym indiaÅ„skim sukinsynem. Ogarnęło go podniecenie myÅ›liwego, który wreszcie dopadÅ‚ swojej ofiary. Ukradkiem po- gÅ‚adziÅ‚ wypukÅ‚ość na kurtce, pod którÄ… ukrywaÅ‚ siÄ™ pistolet, i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko. UÅ›miech miaÅ‚ piÄ™kny, ale zarazem... przeraża- jÄ…cy. SalÄ™ dla VIP-ów pomalowano na beżowo. Ann Major 295 W tym samym kolorze byÅ‚y stoliki, krzesÅ‚a i kanapy. Emma leżaÅ‚a na jednej z nich, a Mike siedziaÅ‚ obok, trzymajÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™. ÚswiadomiÅ‚a sobie, że sÄ… sami, ale czuÅ‚a siÄ™ zbyt zmÄ™czona, by siÄ™ na niego zÅ‚oÅ›cić. PochyliÅ‚ siÄ™ nad niÄ…, kazaÅ‚ jej otworzyć oczy i wypić szklankÄ™ czegoÅ›, co wyglÄ…daÅ‚o na zimnÄ… wodÄ™. Westchnęła i wtuliÅ‚a twarz w jego dÅ‚oÅ„. Lepiej siÄ™ już czujesz? Nic ci nie jest? LeżaÅ‚a nieruchomo, nie odzywajÄ…c siÄ™. Przepraszam, że zachowaÅ‚em siÄ™ tak brutal- nie. Delikatnie przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… bliżej do siebie. ProszÄ™, ocknij siÄ™! powtarzaÅ‚, gÅ‚adzÄ…c jÄ… po wÅ‚osach. Nie odzywaÅ‚a siÄ™, cieszÄ…c siÄ™ jednÄ… z nielicz- nych chwil, gdy okazywaÅ‚ jej czuÅ‚ość. Powoli jednak przypomniaÅ‚a sobie, gdzie jest i jak siÄ™ tu znalazÅ‚a. OtworzyÅ‚a oczy. Jak siÄ™ pozbyÅ‚eÅ› tego policjanta? ZemdlaÅ‚aÅ›. PowiedziaÅ‚em mu, że jesteÅ› zrozpaczona po Å›mierci siostry i już wczeÅ›niej zle siÄ™ czuÅ‚aÅ›, dlatego poszedÅ‚em z tobÄ… do toalety. A on w to uwierzyÅ‚... Z úsmiechem podaÅ‚ jej szklankÄ™. BezmyÅ›lnie przyÅ‚ożyÅ‚a jÄ… do ust, jednym haustem poÅ‚knęła zawartość i zakrztusiÅ‚a siÄ™. To byÅ‚ dżin, z nie- znacznÄ… domieszkÄ… wody! RozkaszlaÅ‚a siÄ™. Mike z rozmachem poklepaÅ‚ jÄ… po plecach. PrzestaÅ„ wykrztusiÅ‚a. PaliÅ‚o jÄ… w gardle 296 Blizniaczki i w nosie. Chyba chciaÅ‚eÅ› mnie zabić. Przecież wiesz, że nie pijÄ™! PozostawaÅ‚aÅ› z daleka od mojego do- broczynnego wpÅ‚ywu przez dÅ‚ugich siedem lat. Przez ten czas mogÅ‚aÅ› nabrać zÅ‚ych na- wyków. Ale nie dżin. Javier...? Kto to...? WiedziaÅ‚em uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ kpiÄ…co i uniósÅ‚ szklankÄ™ w geÅ›cie toastu. Emma zsunęła nogi z kanapy. MuszÄ™ już iść. Nie tak szybko! zaprotestowaÅ‚. Jestem zmÄ™czona twoim towarzystwem. Przyzwyczaisz siÄ™. Wypuść mnie. %7Å‚ebyÅ› znowu zasÅ‚abÅ‚a? Nie jestem sÅ‚abÄ… kobietÄ…, którÄ… co chwilÄ™ trzeba ratować! ByÅ‚aÅ› w domu zniszczonym przez wybuch. I Å›miertelnie boisz siÄ™ kogoÅ› lub czegoÅ›. Jestem tylko... zmÄ™czona... i gÅ‚odna. ZawiozÄ™ ciÄ™, gdzie zechcesz. I nakarmiÄ™. Mamy sobie dużo do powiedzenia. MyÅ›l o tym, że ma nadal pozostawać w jego towarzystwie, zirytowaÅ‚a jÄ…. Nie oÅ›wiadczyÅ‚a, ale gdy spróbowaÅ‚a stanąć na nogi, znów zakrÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ wgÅ‚owie. Ann Major 297 Mike podtrzymaÅ‚ jÄ… szybko. OparÅ‚a siÄ™ na nim i w nastÄ™pnej chwili już byli mocno przytuleni. Jego serce biÅ‚o jeszcze szybciej niż jej. Jego oddech parzyÅ‚ jej policzek. Co to za okropna rzecz, o której nie chcesz mi powiedzieć? zapytaÅ‚ cicho. Przez chwilÄ™ napawaÅ‚a siÄ™ myÅ›lÄ…, że może mu wyznać wszystko. Wszystko, co wiedziaÅ‚a i cze- go siÄ™ lÄ™kaÅ‚a. Ale to trwaÅ‚o tylko chwilÄ™. Mam do ciebie sÅ‚abość... ale to tylko sÅ‚a- bość, z którÄ… bÄ™dÄ™ walczyć do koÅ„ca życia powiedziaÅ‚a, zmuszajÄ…c siÄ™, by spojrzeć mu w oczy. Rysy Mike a stwardniaÅ‚y. Powoli opuÅ›ciÅ‚ rÄ™ce. Niech ciÄ™ diabli, Emmo. Dobrze, bÄ™dzie tak, jak sobie życzysz. Sama do mnie przyszÅ‚aÅ› w do- mu Kary, a teraz jesteÅ› zimna jak lód. OdwróciÅ‚ siÄ™ i szybko wyszedÅ‚, trzaskajÄ…c drzwiami. Emma zostaÅ‚a sama. Jej ciaÅ‚o wydawa- Å‚o siÄ™ ciężkie jak z kamienia, a jednoczeÅ›nie zupeÅ‚nie jakby byÅ‚a zawieszona w próżni. Co za dziwne uczucie. PowlokÅ‚a siÄ™ do drzwi, ale gdy je otworzyÅ‚a, rozpÄ™taÅ‚o siÄ™ piekÅ‚o. OszalaÅ‚y tÅ‚um przygwozdziÅ‚ Mike adoÅ›ciany. Nie wiadomo skÄ…d pojawiÅ‚a siÄ™ Sara. Mike wyrwaÅ‚ siÄ™ do przodu i zÅ‚apaÅ‚ jÄ… wpół. Sara, zostaw jÄ… w spokoju! Sara próbowaÅ‚a uwolnić siÄ™ z jego uÅ›cisku. Które z was zabiÅ‚o KarÄ™? 298 Blizniaczki On! zawoÅ‚aÅ‚a Emma. ByÅ‚ tam! Jego usta pobielaÅ‚y, a twarz staÅ‚a siÄ™ zupeÅ‚nie nieruchoma, tylko w oczach bÅ‚yszczaÅ‚a zimna nienawiść. Ty też tam byÅ‚aÅ› wybuchnÄ…Å‚. TÅ‚um zaryczaÅ‚ i odepchnÄ…Å‚ SarÄ™ na bok. Kame- ra roztrzaskaÅ‚a siÄ™ o ziemiÄ™. Mike upadÅ‚. Jednak Sara nie ustÄ™powaÅ‚a: Dlaczego od siedmiu lat nigdy nie widziano ciebie i Kary razem? Emma desperacko wyrwaÅ‚a siÄ™ z tÅ‚umu i po- biegÅ‚a przed siebie. Mężczyzna z dziewiÄ™ciomilimetrowym glo- ckiem podążyÅ‚ za niÄ…. ROZDZIAA DWUDZIESTY CZWARTY ChciaÅ‚a uciec od wszystkiego, od Mike a, od przeszÅ‚oÅ›ci, od matki, od Kary. A przede wszyst- kim chciaÅ‚a uciec od siebie. Ale wiedziaÅ‚a, że w koÅ„cu musi siÄ™ zatrzymać. Po jednej stronie autostrady sÅ‚oÅ„ce zachodziÅ‚o na pomaraÅ„czowym niebie, po drugiej zbieraÅ‚y siÄ™ fioletowe chmury, a przed niÄ… horyzont roz- jarzyÅ‚ siÄ™ pojedynczÄ… bÅ‚yskawicÄ…. Pustynia byÅ‚a surowa i milczÄ…ca. Emma drgnÄ™- Å‚a, gdy spojrzaÅ‚a na prÄ™dkoÅ›ciomierz; wskazówka pokazywaÅ‚a sto czterdzieÅ›ci kilometrów. Zdjęła nogÄ™ z gazu, ale nie byÅ‚a w stanie opanować drżenia dÅ‚oni na kierownicy. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|