, Kyle Mills Nieuchwytny 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kurwa mać! - Przy cisnął w telefonie guzik intercomu do Lauren. -
Znajdz Billa i zaraz przy jdzcie do mnie.
Kiedy siadali przed nim na krzesłach, Strand zdołał już ochłonąć na ty le, by zmusić się do niskiego, monotonnego tonu, dobrze imitującego wewnętrzny spokój.
- Rozmawiałem z Mattem i nie jestem pewien, co się z nim dzieje. Nie sądzę, żeby tu jeszcze wpadł, i mam przeczucie, że nie wróci już także do hotelu. Wy gląda na to, że im dalej się posuwamy w głąb, ty m bardziej Matt chce działać na
własną rękę. Nie ma żadnego powodu, żeby nas unikać, chy ba że zmienił nagle zdanie co do dalszy ch działań. Jeśli rzeczy wiście tak jest, to, w mojej opinii, powinniśmy wziąć pod uwagę również taki scenariusz, że z powodu jakiejś zle pojętej
lojalności względem Fade a Matt da się zabić. Albo wręcz pozbawi nas sposobności zneutralizowania niebezpiecznego człowieka, którego jedy ny m celem w ży ciu jest to, by nas zamordować& - Zawiesił na chwilę głos. - Jakieś pomy sły ?
- Rozmawiałem z nim jeszcze wczoraj wieczorem - powiedział Fraiser. -
Wy dawał mi się całkiem w porządku.
Fraiser nie wiedział o Roy u Bucknerze. Dostawał do rąk te same ocenzurowane raporty co Matt. W ty m momencie jeszcze nie by ło powodu, by wiedział, że Egan nie o wszy stkim jest informowany.
- Czego się dowiedział od handlarza narkoty ków, Bill?
- Nie powiedział wiele, w każdy m razie żadny ch szczegółów. Mówił, że jeszcze nad ty m pracuje.
- Możemy się do niego dostać?
- Do Javana Franklina? Nie wiem. W zasadzie mieszka w fortecy i jeśli nie chcemy angażować policji, nie bardzo wiem, co można zrobić, by uży ć wobec niego siły &
Strand się odwrócił i spojrzał w okno, na kobierzec świateł, w jaki przemienił się nocą Waszy ngton.
- Jak odnajdziemy Matta?
182 ¦ ¦ ¦
 ¦ ¦ " .-
Nastąpiło długie milczenie, przerwane w końcu przez Lauren.
- Powinniśmy wy słać kogoś do hotelu, żeby się upewnić, czy fakty cznie jest czy sty i czy Matt nie zostawił śladów wskazujący ch na jego dalsze zamiary.
Strand przy taknął, ale nie odwrócił się do nich.
- Niech Despain siÄ™ ty m zajmie.
-Poza ty m nie wiem& Można jeszcze sprawdzić jego transakcje w bankomatach i na kartach kredy towy ch? Ale na pewno to przewidzi.
- %7Å‚ona?
- Są ze sobą bardzo blisko - odpowiedział Fraiser. - Ale wątpię, by to coś dało. Matt trzy ma się od niej z dala z obawy, że al Fay ed mógłby próbować go przy niej dopaść.
Strand nabrał powietrza głęboko w płuca i wolno je wy puścił.
- Musimy mocniej pomy śleć.
- Prędzej czy pózniej będzie musiał wrócić - stwierdziła Lauren. - Jeśli przestaniemy się do niego odzy wać, trudno będzie mu analizować dane wy wiadowcze i nie będzie miał pojęcia, co zamierza policja.
Strand nie odpowiedział. Trudna sprawa. Bez Egana cała maszy na staje w miejscu&
- Nie możemy go odciąć - powiedział Strand, odwracając się do nich wreszcie. - Ale przy pomnę wam jeszcze raz. Matt nie może dostać nic, absolutnie nic, co nie przeszło wcześniej przez moje ręce. Zrozumieliście?
Rozdział trzy dziesty
Z całą pewnością by ł to adres, który wręczy ł mu Franklin, ale wy dawało się, że coś tu nie gra - stary wiejski dom, w średnio zamożnej dzielnicy, gdzie pełno przy zwoity ch samochodów i wózków golfowy ch.
Egan zwolnił i skręcił w alejkę dojazdową, podziwiając liczną rodzinkę krasnoludków pilnujący ch jakiegoś krzaczka przed drzwiami. Siedział
przez kilka sekund i my ślał, czy nie wy cofać auta i nie odjechać.
Najwy razniej Franklin zrobił go w wała. %7ładna niespodzianka, wiele się po nim nie spodziewał.
W końcu jednak podjął postanowienie. Rozejrzy się jeszcze raz i jeśli zobaczy choćby ślad plastikowego różowego flaminga, spada stąd naty chmiast. Jeśli nie, zapuka do drzwi.
Nie by ła to może skrupulatna lustracja, ale mógł przy jąć, że nie ma tu ptaków w żadny m kolorze, wy siadł więc z samochodu i przeszedł ścieżką pod główne wejście.
Mężczy zna, który otworzy ł Eganowi drzwi, upewnił go ty lko w przekonaniu, że Franklin wy stry chnął go na dudka. Miał około pięćdziesięciu lat, resztki włosów na głowie związał w koński ogon, ubrany by ł w hawajską koszulę, która wy pinała się
wdzięcznie na brzuchu, zakry wając spodnie khaki z obcięty mi nogawkami. Brakowało mu ty lko drinka z parasolką w łupinie ananasa, a w tle wesoły ch melody jek Jimmy  ego Buffetta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl